Idealna niedoskonałość

Idealna niedoskonałość

sobota, 20 lutego 2016

XXIII. Nie moge zyc bez ciebie...

Powoli kroczyli przez zasypany śniegiem lubiński park. Gabriela kurczowo trzymała wojtkową rękę ściskając ją co chwila. Nie ukrywała swojego strachu. Od dziecka nie lubiła wychodzić na zewnątrz po zmroku. Włodarczyk o tym wiedział, jednak pragnął zabrać dziewczynę w to miejsce. Chciał zobaczyć jej reakcję.
Po kilku minutach Gabriela zauważyła, że już za chwilę wyjdą z parku. Spojrzała na Wojtka ze zdziwieniem. Ten tylko lekko uśmiechnął się w jej kierunku i pociągnął za sobą. Nie minęła chwila, a oboje stali na skraju ogromnej skarpy, z której widok rozciągał się na cały Lubin, a w oddali można było dostrzec część Wrocławia.
-Jesteś szalony. - zaśmiała się.
-Szalony, bo cię kocham?
Na twarz Gabrieli wpłynął delikatny uśmiech, a zaraz potem rumieniec. Spojrzała nieśmiało na przyjmującego, który wpatrywał się w nią.
-Wierzę, że już niedługo...
Siatkarz stanął za dziewczyną i przytulił się do jej pleców. Oparł brodę na jej głowie i lekko kołysał się. Husko wpatrywała się w panoramę miasta. Uwielbiała takie widoki. Zawsze w pewien sposób ją zachwycały i uspokajały. W tamtej chwili czuła się taka szczęśliwa. Miała nadzieję, że już nic nie stanie na przeszkodzie ich związku.

Niecałą godzinę później oboje siedzieli na ogromnym dywanie w mieszkaniu lubińskiego siatkarza i popijali gorącą czekoladę. Gabriela myślała o Antoninie. Miała nawet już pytać Wojtka o możliwość odwiedzenia jej, ale w końcu zrezygnowała. Miała świadomość, że nadejdzie taki dzień, w którym będzie musiała stawić czoła problemowi i będzie musiała spotkać się z Kazanką. Włodarczyk zauważył jej przygaszony nastrój. Spojrzał na nią kątem.
-Ej, misiek, co jest?
-Myślę o Tośce...
-Gabi... - usiadł bliżej niej i przytulił do siebie. - Nie myśl o niej teraz. Kiedyś nadejdzie taka chwila, że usiądziecie i porozmawiacie na poważnie. Po prostu obie potrzebujecie czasu, aby ochłonąć. Ja z Kamilem mam tak samo.
-Dręczą mnie wyrzuty sumienia...
-Niby dlaczego?
-Wojtek... Bo to ja... - te słowa, mimo wyznania już prawdy, nie mogły przejść dziewczynie przez gardło. - To ja przespałam się z Kwasem.
Włodarczyka przeszedł dreszcz. Jego wszystkie mięśnie spięły się jak na zawołanie. Kubek z czekoladą zaczął parzyć w dłonie, mimo że ciecz była już letnia. Wybaczył jej, ale w pewnym stopniu nadal go to bolało.
-Gab. Rozmawialiśmy już o tym. Ja ci wybaczyłem, bo cię kocham. Jeśli ona nadal darzy cię przyjaźnią to w końcu dojrzeje do tego.
Czy on nie był wspaniały?

Obudziła się na kanapie w mieszkaniu Wojtka owinięta puchowym kocem. Czyli to nie był sen. Nadal nie mogła uwierzyć, że udaje jej się odbudować związek z Wojtkiem i, co najważniejsze, że odzyskuje jego zaufanie na nowo. Podniosła się na łokciu. Włodarczyk spał na drugim końcu kanapy okrywając się po sam nos bluzą. Uśmiechnęła się na widok loga Skry na materiale. Przysunęła się do Wojtka i oparła głowę na jego ramieniu. Szybko jednak wstała, chcąc przygotować przyjmującemu śniadanie. Niestety, ale już w południe musiała wyjeżdżać z Lubina, by jeszcze wieczorem stawić się na wieczornym treningu BBTSu. Zrobiła szybko kilka tostów, usmażyła jajecznicę, a do tego wycisnęła sok z pomarańczy i całość postawiła na stole. Powróciła do salonu i zauważyła, że siatkarz już nie śpi. Oparta o framugę drzwi przyglądała się nieświadomemu jej obecności chłopakowi. Zrobiło się jej ciepło na sercu, kiedy ujrzała jak bierze ich wspólne zdjęcie do ręki, delikatnie pociera i szepcze:
-Nie mogę żyć bez ciebie...


*


Kamil Kwasowski skierował się w stronę odpowiednich drzwi i głośno zastukał. Serce biło mu niemiłosiernie, a dusza spoczywała na ramieniu. Kiedy usłyszał niecierpliwie wyczekiwane proszę, powoli nacisnął klamkę drzwi i wychylił za nie głowę. Jego oczom ukazał się mężczyzna w średnim wieku siedzący za dużym biurkiem.
-Witam cię, Kamilu. - przywitał się. - Proszę, usiądź.
-Dzień dobry. Dzwonił pan do mnie. Mówił pan, że to bardzo ważne.
Prezes BBTSu wyciągnął z szuflady teczkę z nazwiskiem przyjmującego oraz numerem sezonu. Kwasowski ze zdezorientowaniem patrzył na włodarza klubu.
-Pewnie zastanawiasz się dlaczego cię wezwałem do siebie. Szczególnie w dniu, kiedy nie macie treningu... - uśmiechnął się życzliwie w jego stronę. - Długo tę teczkę trzymałem w biurku. Wiem, że może to jeszcze wcześnie na takie decyzje, ale proszę...
-Chce pan ze mną zerwać kontrakt, tak? - zapytał ze spokojem, wpatrując się w okno. - No tak, czego ja się mogłem spodziewać... Życie mi się wali, to i praca też...
-Nie, Kamilu! Źle mnie zrozumiałeś... Ja wcale nie chcę rozwiązać z tobą kontraktu. Wręcz przeciwnie... Chcę ci go przedłużyć.
Kwasowski siedział zszokowany. Czy właśnie przyznał się przed własnych szefem, że nie jest w najlepszej kondycji psychicznej? Było mu wstyd. Spojrzał niepewnie na prezesa.
-Ja.. - zaczął. - Przepraszam. Po prostu...
-Nie przepraszaj. Jeśli będziesz chciał porozmawiać, zawsze wiesz, gdzie mnie szukać. Chciałbym, żebyś przemyślał moją propozycję. Wiem, że jest wcześnie, ale proszę, zastanów się.

Antonina Iwanowna niepewnie przekręciła zamek w drzwiach. Zamroziło jej krew w żyłach na widok chłopaka. Miała nadzieję, że już nigdy w życiu nie będzie musiała oglądać jego twarzy, ale los spłatał jej figla. Przy niemal przymkniętych drzwiach zapytała czego chce. Od zamknięcia ich dzieliła ją tylko stopa mężczyzny.
-Jak to czego? Stęskniłem się za tobą, Iwa.
Wdarł się do mieszkania i niemal go sparaliżowało. Stanął jak wryty wpatrując się w Iwanownę. Zmieniła się od ostatniego razu w Katowicach, kiedy ją widział. Co najważniejsze: była w ciąży!
-Widzę, że spodziewacie się z tym twoim kochasiem dzidziusia. - parsknął. - A może to nie jego? Może puściłaś się z kolejnym, co?
-Wyjdź.
-Co, proszę? Chyba nie usłyszałem.
-Wyjdź! - wycedziła przez zęby i wskazała na drzwi.
-Wiesz... - Rosjanin podszedł do dziewczyny i dotknął delikatnie jej policzka. - Twoja matka jest całkiem niezła, ale mimo wszystko to zawsze ciebie wolałem. Dasza mnie tak zmanipulowała...
-Borys... Czego ty ode mnie chcesz? Po co znów przyjechałeś? Po co znów pieprzysz mi życie?
-Wie? - wskazał na brzuch.
-Nie powinno cię to obchodzić.
-Czyli nie. Ha!
Antonina podeszła do okna i szeroko rozstawiła na parapecie ręce. Westchnęła spuściwszy głowę. Bała się. Niemiłosiernie bała się o Saszę. Kolejne pojawienie się Marmieładowa w jej życiu nie wróżyło nic dobrego. Nie minęła minuta, a Rosjanin pojawił się obok Kazanki. Poczuła na swojej nodze jego okropną rękę. Już wiedziała po co przyszedł. Nie mogła się ruszyć. Nie potrafiła wykonać jakiegokolwiek ruchu. Zupełnie jakby poraził ją prąd. Tymczasem ręka Borysa sięgnęła już dalej. Po chwili znalazła się pod koszulką dziewczyny docierając do piersi. Mężczyzna widział przerażenie w oczach kobiety, ale to go jeszcze bardziej podniecało. Impuls. Iwanowna odepchnęła od siebie oprawcę.
-Ej! - zaprotestował. - Co to ma być?
-Zostaw mnie w spokoju! - krzyknęła.
-Iwa... Przecież może być fajnie...
Już nie był taki delikatny. Przyciągnął Iwanownę do siebie za ręce i dłonie ulokował na jej pośladkach. Ścisnął mocno. Znajdowali się na środku przedpokoju i Kazanka nie miała dostępu do czegokolwiek, czym mogłaby powalić oprawcę. Sama nawet nie wiedziała jak udało się jej dostać do drzwi i je otworzyć. Wyciągnęła Borysa na korytarz, chcąc szybko wrócić do mieszkania i się w nim zamknąć.
-Będziemy się kochać na środku klatki schodowej? Hm.. Nigdy nie próbowałem, ale trochę adrenaliny nam chyba nie zaszkodzi, co?
-Spierdalaj ode mnie! Rozumiesz! Ratunku!
I nagle straciła grunt pod nogami. Spadła z pierwszego, drugiego i kolejnych stopni schodów. Poczuła ogromny ból w podbrzuszu i lepką ciecz na skroni.
Ciemność.

***

Cześć!
Rozdział napisany w jeden dzień, co prawda w kilka godzin, ale i tak jestem z siebie dumna!
Gratki dla Jastrzębia za wygraną z LOTOSem :) I to za 3 punkty! Duma!
Mam nadzieję, że i Bydzia coś ugra z Resovią ;)

Pozdrawiam!
Em.

5 komentarzy:

  1. Pierwsza xD brawo ja!
    No super u Wojtka i Gabi ;)
    U Kamila nawet, nawet, ale powinien wcześniej odwiedzić Tośkę.
    I ten Borys..... to nie tak powinno wyglądać.
    Antonina nie może stracić Saszy, Em proszę nie rób tego.
    Zapraszam na swoje blogi :)
    Całuski :*
    Weny i czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co to ma być?! Ta końcówka! No Em nooo błagam niech nic nie będzie saszy. A te idiota musiał się pojawić, biedna Tosia... I kończysz w takim momencie! Ja chce wiedzieć co z nią?! Pisz dodawaj zaraz kejny. Błagam! Chcę czytać już teraz! Czy ten Kamil musi być taki głupi mógł pojechać do Toski... Weź się Kwasu ogarnij zamiast pieprzyc że ci się życie wali ratuj to.... Co za nie ogarnięty facet. Ale są też dobre strony! Wojtek i Gabi! Wszystko jest na dobrej drodze i ten w przeciwieństwie do swojego przyjaciela walczy o swoją miłość. Uwielbiam ich i mocno trzymam kciuki by już całkowicie wszystko odbudowali! Kocham.to opowiadanie, przerwałam oglądanie filmu żeby przeczytać!
    Brawo Jastrzębie! Pomaga mojej Skrze w zachowaniu drugiej pozycji. Xd ale za tu cuprum mnie kiedyś doprowadzi do szału tymi tie breakami.... Szkoda że dziś przegrali, a było tak blisko, przynajmniej skra wygrała, też w tie breaku... A no i trzymamy kciuki za Bydgoszcz oczywiście!
    Dobra rozgadalam się.
    Pisz szybko! Dodawaj!
    POZDRAWIAM!!!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nie i jeszcze raz nie. Jeśli coś stanie się dziecku, osobiście znajdę tego Borysa i chyba zrobię mu krzywdę! Niech ten Kamil się ogarnie zanim będzie za późno, bo za chwilę nie zostanie mu nic.
    Cieszę, że między Wojtkiem i Gab jest już dobrze.
    Z niecierpliwością czekam na następny,
    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominuję cię do Libster Award ;)
    Szczegóły znajdziesz tutaj :
    http://niewyleczona-milosc.blogspot.com/p/liebster-award.html
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za nominację! Odpowiedzi już w zakładce "Liebster Award", zapraszam :)

      Usuń