Idealna niedoskonałość

Idealna niedoskonałość

poniedziałek, 15 lutego 2016

XXII. Nie da sie ot tak naprawic zaufania, ktore zostalo zniszczone.

Podróż do Lubina zleciała Gabrieli nader szybko. W przyjemnej atmosferze pokonała ponad trzysta kilometrów wsłuchując się w piosenki Rasmentalism. Czuła, że jej pojawienie się w hali Cuprum jest jakimś znakiem. Że jest na dobrej drodze, by odzyskać zaufanie Wojtka. Od czasu, kiedy się rozstali, dziewczyna nadal na wyświetlaczu telefonu miała ich wspólne zdjęcie wykonane przez wakacje na Kocierzu. Przejechała palcem po szklanej szybce.
-Będę walczyć.

Równo na pół godziny zaparkowała samochód na parkingu Regionalnego Centrum Sportowego. Zanim wysiadła, rozejrzała się dookoła. Tłum ludzi kierował się do budynku. Delikatnie prószył śnieg. Kilka minut później Gabriela poczuła na swoich bladych policzkach lekki ziąb. Malutkie płatki lodu okapywały na jej ciemnych włosach. Kiedy zasiadła na plastikowym krzesełku od razu dostrzegła Włodarczyka. W skupieniu wykonywał wszystkie ćwiczenia na przedmeczowej rozgrzewce. Husko była z niego dumna. Wiedziała, że przechodząc do zespołu trenera Cretu, przyjmujący będzie miał większe szanse i zyska nowe umiejętności.
Po czterech wyrównanych setach górą byli gospodarze. Wojciech stał na środku parkietu i z uśmiechem wpatrywał się w Gabrielę. Czuła, że są już na ostatniej prostej. Kiwnął jej na znak, że szybko się rozciągnie i do niej dołączy. Po niespełna kwadransie przyjmujący dołączył do dziewczyny. Przytulił ją, nie zdając sobie sprawy, że kilka sektorów dalej jest Antonina.
-Cieszę się, że przyjechałaś. - wyznał z uśmiechem.
-Gratuluję wygranej! I statuetki oczywiście!
-Wezmę szybko prysznic i zabieram cię w pewno miejsce. W sumie to dwa miejsca.
-Co ty kombinujesz, Włodarczyk?
-Zobaczysz. - cmoknął szatynkę w policzek i zniknął.

W lubińskiej hali pozostało już niewiele ludzi. Większość z nich to były osoby ze sztabu. Gabriela zeszła na parkiet i usiadła na ławce koło boiska. Po chwili usłyszała kroki. Odwróciła się i szeroko uśmiechnęła się do Marcina. Możdżonek usiadł obok i szczerząc się jak głupi do sera przyznał, że czekał na moment, aż Husko i Włodarczyk znów się zejdą.
-Tyle, że Marcin... my nie wróciliśmy do siebie...
-Jak to nie?!
-... co nie zmienia faktu, że nie wrócimy. Potrzebujemy chwilę czasu. Chcemy odbudować zaufa... - nie dokończyła.
W sektorze naprzeciw niej ujrzała Iwanownę. Jej wszystkie mięśnie spięły się na zawołanie. Kazanka zmieniła się odkąd widziała ją ostatni raz. Troszkę przytyła, ale nadal była piękną kobietą. Jej twarz była smutna. Patrzyły się na siebie. Twarz Antoniny nie wyrażała żadnych emocji, a twarz Gabrieli zadawała nieme pytanie Co się z tobą dzieje?.
-Gab? - usłyszała zatroskany głos Wojciecha tuż obok swojego ucha.
-Emm.. Co?
-Co jest? Siedzę tu już dobrych kilka minut, a ty nie reagujesz.
-Widziałeś? - wskazała przed siebie, gdzie zaraz powędrował wzrok siatkarza. - Tośka...
-Gdzie?
-No tam. - Husko odwróciła głowę, ale Antoniny już nie było. Zupełnie jakby rozpłynęła się w powietrzu.
-Może przyjechała. Nieważne. Chodź. Porywam cię.

Dochodziła dwudziesta. W radio leciały jakieś wolne piosenki. Lubin pokryty białym puchem, w dodatku oświetlony lampami wyglądał magicznie. Po około piętnastu minutach Wojciech zatrzymał się przed jakąś restauracją. Poprzez duże okna można było dostrzec jak wygląda wnętrze. Jasne stoliki z zawieszonymi nisko lampami w ogromnych drewnianych kloszach sprawiły, że Gabriela niemal od razu się zakochała. Wojtek złapał ją za rękę i poprowadził do środka. Usiedli przy małym stoliku w rogu sali. Po chwili pojawił się kelner z kartami. Nie minęło dziesięć minut i czekali już na zamówione dania.
-Cieszę się, że tu jesteś. - przyznał z uśmiechem.
-Ja również. Pragnę wszystko odbudować.-
-Ej. - złapał dłonie dziewczyny w swoje silne ręce. - Damy radę. Tyle już przeszliśmy, przejdziemy i to. Powiedz mi lepiej, co u Kamila. Bo w sumie w zaistniałej sytuacji, nawet nie wiem jak się ma...
-Kamil... Kamil jak to Kamil. Wiesz jaki jest. Obwinia się za całą sytuację i zastanawia się, co by było gdyby i czy uda mu się odzyskać Tośkę... zamiast wsiąść do samochodu i po prostu do niej pojechać. Wiesz... wolałabym już żeby było tak jak wtedy, kiedy się z nią ciągle kłóciłeś...
-Szczerze to nie wiem, co jest gorsze... Chciałbym tylko, żeby twój kontakt z Tośką się naprawił... bo bez niej jesteś inna... Taka bez życia. I to jest smutne.
-Nie da się ot tak naprawić zaufania, które zostało zniszczone... - wzięła łyk czerwonego wina. Wojciech z racji kierowania samochodem pił sok pomarańczowy. - Popatrz na nas. Potrzebujemy czasu, by do siebie wrócić, by załatać te wszystkie dziury.
-Ale wierzę, że się nam uda.
-Ja też wierzę.

Na kilka minut przed dwudziestą drugą Wojciech zabrał dziewczynę w jeszcze jedno miejsce. Zatrzymał się przy rozświetlonym lampami parku i zgasił silnik samochodu.
-Zapomnij, że ja w tym momencie wysiądę. Zapomnij.
-Oj no... Nie bój się, przecież jestem przy tobie. Jak już przejdziemy, nie będziesz żałować.
-Co tam jest?
-Zobaczysz.
-Nie. Nie idę.
-A jak cię ładnie poproszę? - Wojtek zbliżył się do Gabrieli i głęboko popatrzył w jej niebieskie
oczy. - Wtedy mi ulegniesz? - usta chłopaka delikatnie musnęły wargi szatynki. Pieścił je delikatnie, z pasją, z tęsknotą! Tak za nią tęsknił. Za nią całą. Za tymi oczami, w których za każdym razem widział iskierki szczęścia. Za śmiech, którym wybuchała. Za delikatne ruchy - niczym baletnica. - Tak bardzo cię kocham. Pójdziesz ze mną?
-Pójdę.

*

Wróciła do domu o późnej porze. Po meczu szybko wróciła do Wrocławia, ale nie mogąc znaleźć sobie miejsca i mając wrażenie, że siedzenie w domu będzie ją tylko przytłaczać, dosyć długo błąkała się po wrocławskim rynku. Wiedziała, że szkodzi sobie, ale co najważniejsze szkodzi Saszy. Bała się, że po urodzeniu chłopca nie da sobie rady... I to nie w ten sposób, że nikogo, prócz Wojtka koło niej nie będzie. Bała się, że nie da sobie rady psychicznie.

Był poniedziałkowy poranek. Antonina obudziła się z myślą, że tego dnia stanie się coś złego. Ciągle miała w głowie zachowanie Wojciecha. Przecież widział ją na hali, a nawet nie machnął ręką. Trochę ją to zabolało, nie ukrywała tego. Od tamtego czasu Włodarczyk nie odzywał się, jakby zapomniał o bożym świecie. Iwanowna miała świadomość, że związane jest to z Gabrielą i tym, że para wróciła do siebie. I cieszyła się z tego, bo mimo wszystko, mimo tego, co zaszło między nią a Husko, chciała dla niej jak najlepiej.

Zapatrzyła sobie herbaty, wyciągnęła gruby notes z notatkami. Egzamin, do którego się przygotowywała był ostatnim egzaminem. Idealnie zapisana strona po stronie leżały na jej nogach, a Kazanka była zaczytana w lekturze z socjologii. Po całym mieszkaniu rozległo się pukanie do drzwi. Pierwszą myślą był Włodarczyk, bo przecież kto inny by ją odwiedził? Na pewno nie Kwasowski. Jego ego nie pozwalało mu na przyjazd do stolicy Dolnego Śląska, więc Iwanowna nawet się go nie spodziewała, Było jej to na ręką. Pragnęła, by Kamil nie dowiedział się o dziecku, a tak zobaczyłby, że jest w ciąży, Przecież przyjmujący nie był idiotą.
Niepewnie przekręciła zamek w drzwiach i zamarła. To nie mógł być on...

Zasiadł za kierownicą. Czekała go męcząca podróż. Kwasowski nigdy nie lubił korków, a stan na drogach Bielska Białej o tej porze pozostawiał wiele do życzenia. Bardzo się denerwował. Nie wiedział, co może go spotkać, czego może się spodziewać. Zaparkował samochód na parkingu i niepewnie wszedł do środka budynku. Swoje kroki skierował w stronę odpowiednich drzwi i głośno zastukał. Serce biło mu niemiłosiernie, a dusza spoczywała na ramieniu...

***

Przepraszam, że Wojtek i Gab znów dłużsi, ale ja nie potrafię inaczej.
Jak myślicie, kto odwiedził Tośkę?
I gdzie jechał Kwasu?
Ciekawa jestem Waszych opcji ;)

Bum!
Skoro i tak większość z Was już znalazła, pojawiły się też pierwsze komentarze (mimo że nawet nic tam nie ma).
Nie siatkarsko, ale mam nadzieję, że się spodoba.
Kiedy start?
Jeśli uda mi się napisać coś w przód, będzie szybciej, jeśli nie, dopiero po zakończeniu Idealnych i rozpoczęciu Szalpuka i Śliwki.

EDIT: a! no i dziękuję za ponad 50k wyświetleń :) Jesteście wielcy!
Pozdrawiam,
Em!

9 komentarzy:

  1. Pierwsza xd w koncu..chociaz raz xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby były mąż Toski znowu miał wkroczyć w jej życie??
      Oby moje przypuszczenia okazały się błędne, bo wtedy aż strach się bać o Antoninę i maleństwo.
      Mam nadzieję, że Kamil w końcu"zepnie pośladki" i zdobędzie się na poważną rozmowę..nie tylko z Tośka zresztą.
      Weny kochana ;*

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Toska nie miała męża.. :)

      Usuń
    4. Dit Te.. Tośka to nie Martyna. Ona nie miała męża:D

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja będę druga! Xd a reszta jak wrócę. Z uczelni do domu i usiądę przed lapkiem. Nie lubię pisać komentarzy przez telefon. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się porobiło. Zaginęłam i muszę to jak najszybciej nadrobić :)
    Cieszę się, że Gab i Wojtek powoli wracają do siebie. Ale Tośka też nie ma łatwo :(
    Jakoś to musi chyba być :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń