Idealna niedoskonałość

Idealna niedoskonałość

sobota, 30 maja 2015

III. Jestes najlepsza rzecza jaka spotkala mnie w zyciu.

Było ciepłe majowe południe. Pogoda w Bielsku była wręcz idealna. Przez drzwi balkonowe do mieszkania Gabrieli wlatywało świeże powietrze. Ona sama, odziana w zwiewną sukienkę w kolorze nieba, przygotowywała się do obrony pracy licencjackiej. Kończyła marketing na bielskiej
Akademii. Siedziała wśród morza notatek i miała wrażenie, że zaraz rozsadzi ją coś od środka. Myślała o Wojciechu. To on od kilku dni zaprzątał jej myśli. Mimo że sezon się już zakończył, a Włodarczyk do kadry powołany nie został, bywały dni, że nie odzywali się do siebie. Siatkarz doskonale zdawał sobie sprawę, że Husko ma miesiąc na ostatnie szlify swojej pracy i chciał dać dziewczynie trochę czasu, a dopiero potem się nią cieszyć. Tego dnia w kalendarzu widniała jednak szczególna data i Włodarczyk nie mógł po prostu nie przyjechać. Kilkanaście minut po czternastej telefon Gabi zaczął wibrować. Studentka spojrzała na wyświetlacz komórki, na którym widniało jej zdjęcie z Wojtkiem. Przesunęła palcem po ekranie co równało się z tym, że odebrała połączenie.
-Witam mistrzunia. - zaśmiała się do słuchawki.
-Bądź o osiemnastej w domu. Jadę do ciebie.
-Jedziesz do Bielska?
-Wiesz, kochanie, mamy dziś taki szczególny dzień...
-Wiem jaki mamy dziś dzień... - Gabriela spojrzała na leżące na półce pudełeczko, które miała tego samego dnia wręczyć Wojciechowi.
-Więc jadę do ciebie. Za godzinę wyjeżdżam z domu.

Rozłączyła się i szeroko uśmiechnęła sama do siebie. Dziś była ich pierwsza rocznica. Dokładnie rok wcześniej Wojciech wyznał jej swoją miłość. Dokładnie rok wcześniej zapytał czy zgodzi się zostać jego dziewczyną. Dokładnie rok wcześniej oboje stali się najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Szybko wstała z ciemnych paneli i z równie dużą prędkością pozbierała białe kartki zapełnione małym czarnym druczkiem. Wszystko schowała do komody, a sama, uprzednio się przebrawszy, zabrała portfel i wyszła z mieszkania. Zrobiła szybkie zakupy. Postanowiła, że przygotuje ulubione danie Wojtka - grillowanego kurczaka z pieczarkami i serem. Na kilka minut przed godziną siedemnastą Gabriela zajęła się swoim wyglądem. Wzięła szybki prysznic, lekko podkręciła włosy, zrobiła delikatny makijaż. Była idealnie niedoskonała. To Włodarczyk w niej najbardziej kochał - tę jej delikatność, niewinność. Zjawił się równo o ustalonej porze. Wszedł do mieszkania i pierwsze co zrobił to przywarł do ust Husko. Tak bardzo mu tego brakowało! Gdy w końcu oderwał się od Gabi oparł swoje czoło o czoło dziewczyny i spojrzał na nią tęsknym wzrokiem.
-Tak bardzo za tobą tęskniłem. - wyszeptał.
-Napewno nie bardziej niż ja. Już wariowałam nad tymi papierami.

Dopiero, gdy Gabriela udała się do kuchni, Wojtek mógł się jej bardziej przyjrzeć. Ubrana w czarną kloszowaną sukienkę z rękawkami oraz w wysokie szpilki, które eksponowały jej niebotycznie długie nogi, kusiła go. Sam Włodarczyk, odziany w granatowe spodnie i błękitną koszulę, był niemalże idealny. Stał tak oparty o framugę i obserwował pewne ruchy Gabi. Kochał ją jak szaleniec. Dziękował Bogu, że postawił na jego drodze kogoś takiego jak Gabriela. Chociaż.. Powinien za to dziękować Kamilowi, bo to on poznał ich półtora roku wcześniej w Bielsku. Po piętnastu minutach siedzieli przy stole i jedli przygotowaną przez Husko kolację. W tle cicho grała muzyka, na półkach porozstawiane były świeczki, a w centrum byli oni, zakochani w sobie bez opamiętania. Gabriela z uśmiechem na ustach i lekkim rumieńcem obserwowała Wojtka, który co chwila komplementował swoją dziewczynę. Po skończonej kolacji chłopak pozbierał naczynia, a następnie przytulił do siebie dziewczynę. Kołysał się z nią w rytm muzyki i raz po raz składał delikatne pocałunki na jej malinowych ustach.
-Mam coś dla ciebie. - spojrzała mu w oczy i podeszła do stojącej nieopodal komody.
Wyciągnęła z niej brązowe pudełeczko, a Wojtek w tym samym czasie udał się do sypialni, w której zostawił swoja torbę. Po chwili wymienili się pakunkami. Gabriela otworzyła podłużne granatowe opakowanie i ujrzała piękną złotą bransoletkę. Spojrzała na Wojciecha, który był w trakcie rozpakowywania swojego prezentu. Kamień spadł jej z serca, gdy włodarczykowe oczy po prostu się zaświeciły. Siatkarz wyjął z pudełeczka czarny zegarek i od razu założył go na lewą rękę.
-Podoba się? - zapytała.
-Jest cudowny. Dziękuję ci! A tobie? Jak się podoba?
-Pamiętałeś jak oglądałam podobną..? Przepiękna. Dziękuję.

Siedzieli na balkonie mieszkania Gabrieli. Wtuleni w siebie wspominali ten wspólnie spędzony rok. Czerwone wino powoli znikało, a oni po prostu cieszyli się sobą. Kończył się maj, a na zewnątrz robiło się coraz cieplej. Husko zdjęła ze swoich stóp wysokie buty i ulokowała nogi na kończynach przyjmującego. Głowę ułożyła na jego ramieniu i zaciągnęła się zapachem mocnych perfum.
-Jesteś najlepszą rzeczą jaka spotkała mnie w życiu. - szepnęła.

***

Antonina była całkowicie pogrążona w pisaniu ostatniego rozdziału pracy licencjackiej. Korepetycje z języka rosyjskiego, których udzielała licealistom oraz studentom wydziału filologicznego i staż w jednym z oddziałów ING pozwalały jej nie myśleć o Włodarczyku. Dodatkowo Kwasowski, który stawał się coraz częstszym gościem w jej życiu, powodował, że nie myślała ona już o Włodarczyku, jak o mężczyźnie, który się jej podobał, ale jak o dupku, który zdradził jej najlepszą przyjaciółkę.

Pod koniec maja, późnym wieczorem Antonia siedziała w salonie swojego mieszkania. Notatki, kartki, książki i długopisy walały się po całej powierzchni pomieszczenia. Była zmęczona. Czas naglił ją niemiłosiernie i nie mogła sobie pozwolić w ostatnim czasie na chwilę wytchnienia. Jedynymi przerwami od nauki były chwile, kiedy Gabriela dobijała się do swojej przyjaciółki by sprawdzić, czy ta aby na pewno jeszcze żyję. Ostatnimi czasy jedyną rozrywką Antoniny był bieg na przestrzał na przystanek autobusowy, zarówno w drodze z pracy jak i do pracy. Kamil korzystał z wakacji i przez ostatnie kilka dni młoda Kazanka nie miała kontaktu z przyjmującym BBTS'u. Łapała się na tym, że sprawdzała telefon tylko po to, aby zobaczyć czy nie napisał. Karciła się zawsze w myślach, że przecież są tylko znajomi, a ostatni miesiąc ich wzmożonej znajomości tak naprawdę nic innego poza zwykłą, koleżeńską sympatią, nie oznacza. Antonina już trzecią godzinę siedziała nad tabelkami przedstawiającymi finansowanie inwestycji oraz budżet województwa śląskiego. Czuła jak oczy zaczynają jej odmawiać posłuszeństwa. Podniosła się z zimnej podłogi i już miała kierować się w stronę kuchni, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Przez judasza dostrzegła dużą bombonierkę trzymaną przez ukrytą osobę. Powolnie otworzyła drzwi i spostrzegła uśmiechniętą twarz przyjaciela Włodarczyka. Nie ukrywała zaskoczenia. Jej serce zabiło szybciej.
- Jeżeli pozwolisz mi wejść, wyjaśnię dlaczego się nie odzywałem.
- Kamil - pomimo wielkiej chęci spędzenia z mężczyzną chociaż kilku chwil, zmęczenie brało nad nią górę. - Kończę pracę, uczę się, czas mnie nagli.
Niebieskie oczy chłopaka posmutniały. Chciał spędzić z blondynką chociaż chwilę czasu i wyjaśnić powód dlaczego przez prawie tydzień się do niej nie odezwał. Rozumiał, że ma ona swoje sprawy, swoje życie i co najważniejsze, że ma prawo do bycia złą na niego. Nie mógł jednak dać za wygraną. Antonina była prawie tak idealna jak Gabriela. Na dodatek nie była dziewczyną jego najlepszego przyjaciela i ta świadomość pozwalała Kwasowskiemu na śmielsze działania względem blondynki.
- Mogę być osobistym podawaczem długopisów, kolesiem od zaparzenia kawy, herbaty, cokolwiek. Nie będę Ci przeszkadzać, usiądę sobie obok i będę Cię motywować do szybszego działania. - Antonina westchnęła, znała go już trochę i wiedziała, że jest nad wyraz upartym człowiekiem. Gestem ręki zaprosiła mężczyznę do środka, a on wchodząc wręczył Iwanownej, jej ulubione czekoladki.
Kiedy zdjął kurtkę i buty, chwycił dziewczynę lekko za nadgarstek i pocałował ją w policzek, zahaczając lekko o kącik ust. Na twarzy Tosi pojawił się lekki rumieniec. Niewiele myśląc, Iwanowna udała się do kuchni, aby zrobić herbatę dla siebie i swojego gościa.

Siedzieli praktycznie obok siebie na zimnych panelach w salonie. Kamil przyglądał się uważnie Antoninie. Zastanawiał się, dlaczego w zasadzie wcześniej jej nie poznał. Blondynka miała rozpuszczone włosy i nawet bez makijażu zachwycała urodą i wdziękiem. Na jej nieziemsko długich nogach leżały sterty notatek, a sama Iwanowna zaczęła gubić się w kartkach, które były porozwalane po całym mieszkaniu. Było po 22, gdy Kamil spojrzał na telefon, zabrał z rąk dziewczyny długopis i kartki, po czym odłożył je na bok. Przybliżył się do niej na tyle blisko, iż Antonina mogła doskonale poczuć mocny zapach perfum przyjmującego.
- Przepraszam. - wyszeptał do ucha blondynki, a ona poczuła jak ciepło przechodzi przez jej całe ciało.
- Za co?
- Że się nie odzywałem.
- Kamil.. - Antonina nie wiedziała za bardzo co ma mu powiedzieć. Fakt, było jej przykro, że się do niej nie odezwał, ale przecież nie miał takiego obowiązku. - Nic się przecież nie stało.
- Nie chcę byś pomyślała, że o tobie zapomniałem, po prostu moi cudowni znajomi wywieźli mnie do totalnej dziury, gdzie nie było ani zasięgu, ani internetu.
- Naprawdę, nic się nie stało. - położyła rękę na jego ramieniu i uśmiechnęła się do niego. - Napijesz się ze mną wina? Mam ogromną ochotę na wino.
- Tosia, jestem autem.
- Możesz przenocować. Przecież dobrze wiemy, że rzeczy z wyjazdu masz zapewne jeszcze w torbie w bagażniku. Więc ja nie widzę problemu, byś nie mógł dzisiaj tutaj zostać. - Kwasowski zaśmiał się.
- Aż tak dobrze mnie znasz?
- Może nie dobrze, ale trochę już na pewno.

Kamil poszedł po kilka rzeczy do auta, a Antonina siłowała się z otwarciem czerwonego wina. Po kilku nieudanych próbach poczuła dłonie Kwasowskiego na swoich. Po chwili otworzył butelkę i wziął w drugą rękę dwa kieliszki, które trochę wcześniej naszykowała Tosia. Usiedli obok siebie na kanapie, rozmawiając pili wino.. Kamil opowiadał Antoninie o wyjeździe, o jego znajomych. W głębi duszy żałował, że blondynki nie było z nim. W pewnym momencie Antonina lekko przechyliła głowę w prawą stronę i zasyła z bólu, trzymając dłoń na karku. Kwasowski wziął kieliszek dziewczyny i odłożył na stół, kładąc go obok swojego. Przyciągnął Iwanowną do siebie i odgarnął na bok jej długie blond włosy. Opuszkami palców masował jej kark, a przez jej ciało przechodziło w momencie miliony dreszczy. Po kilku minutach odwrócił dziewczynę w swoją stronę. Popatrzył w duże błękitne oczy Antoniny i lekko musnął jej wargi. Nie protestowała, wręcz przeciwnie, czekała na kolejny ruch Kwasowskiego. Bielszczanin pogłębił pocałunek. Delikatnie drażnił językiem podniebienie Iwanownej.
- Przepraszam. - powiedziała blondynka, odpychając go lekko od siebie. Wstała z kanapy i udała się do kuchni. Usiadła na blacie podpierając się rękoma. Po chwili do kuchni wszedł Kwasowski. Stanął przed blondynką, dzieliły ich dosłownie milimetry. Nachylił się nad nią, a swoje dłonie położył na dłoniach dziewczyny.
- Przeprasza się za coś, czego się żałuję. Ja nie żałuję, więc wybacz, ale nie mam zamiaru cię przepraszać. Wręcz przeciwnie. Mam zamiar korzystać z takich okazji jeszcze nie raz.


***

Em: czytając komentarze pod dwójką mam wrażenie, że wzięliście Gab za zimną sukę, a Wojtka za pieprzonego egoistę. Ale uwierzcie: tak nie jest. Oni naprawdę się kochają, a to był impuls. Z resztą, wszystko się za niedługo wyjaśni :p

Win: Chyba się wypaliłam.

EditEm: wybaczcie, można już komentować anonimowo i nie ma weryfikacji obrazkowej. Na śmierć o tym zapomniałam

poniedziałek, 25 maja 2015

II. Dla Ciebie? Zawsze.

Gabriela wróciła do mieszkania swojego chłopaka. Zdjęła leniwie buty, odwiesiła bluzę Wojtka
na haczyk, a później udała się do salonu, gdzie urzędowali panowie. Zerknęła na ekran telewizora, gdzie rozgrywał się zacięty w fifę mecz między Realem a Barceloną. Drogą dedukcji Husko szybko doszła do wniosku, że Włodarczyk reprezentował barwy Katalończyków, a Kwasowski Królewskich. Poczynania siatkarzy skomentowała tylko przewróceniem oczami i udała się do kuchni, by choć trochę posprzątać. Myślała o Antoninie. Zachowanie jej przyjaciółki nie dawało jej spokoju. Była dziwna. Nigdy wcześniej nie zachowywała się w podobny sposób. A może po prostu tego 
nie zauważała? Martwiła się o Iwanowną. Bała się, że stało się coś poważnego, a ona o tym nie wie.
Po dwóch godzinach w kuchni zjawił się Wojtek razem z Kamilem i oznajmił, że Husko może nazywać go mistrzem, bo wygrał trzy do jednego.
-Mistrzem to ja cię będę nazywać za rok. O ile zdobędziecie złoto. - zaśmiała się.
-Nie doceniasz mnie.
-Ależ oczywiście, kochanie, że cię doceniam. Po prostu stwierdzam fakty.

Kamil przyglądał się z boku zaistniałej sytuacji. W jego głowie kłębiły się miliony myśli. Tak bardzo pragnął, by poczuć choć przez chwilę to, co czuł właśnie jego przyjaciel - miłość. Spojrzał na Gabi, która była obejmowana przez Wojtka. Była idealna.. Idealnie niedoskonała. Jedyną 
jej niedoskonałością było to, że była dziewczyną jego najlepszego kumpla.
-Co to za klucze? - zapytał Włodarczyk siadając na parapecie.
-Niech to! Tośka zapomniała. Przecież ona już będzie w Katowicach. Zadzwonię do niej.
Gabi szybko złapała swój telefon i wybrała numer Antoniny. Pierwszy, drugi, trzeci sygnał 
nie odbierała. Tu poczta głosowa. - ciągle to samo. Kiedy już czwarty raz dziewczyna nie odbierała komórki zdenerwowanie Husko sięgnęło apogeum.
-Mieszka w Katowicach, tak? - zapytał Kamil. - Właściwie powinien się już zbierać, więc mogę jej 
te klucze podrzucić...

Pół godziny później stali w trójkę przy samochodzie Kwasowskiego. Bielszczanin pakował swoją walizkę do bagażnika, a para przyglądała się jego poczynaniom. Gdy torba w końcu znalazła swoje miejsce w samochodzie siatkarza, sportowiec zatrzasnął drzwi i szeroko uśmiechnął się do przyjaciół. Podziękował za świetną imprezę, na której znakomicie się bawił, a także poprosił, aby do ich następnego spotkania Włodarczyk nie narozrabiał.
-To co? Widzimy się za tydzień w Bielsku, co nie, Gabi? - zapytał Kwasowski.
-Jasna sprawa. Koło czwartku już powinnam być.
-Czy ja o czymś nie wiem? - zdezorientowany Wojtek nie potrafił ogarnąć sytuacji.
-Kochanie, jakbyś nie wiedział, moje mieszkanie jest w Bielsku i tak jakby muszę kiedyś tam wrócić.
-No, już, jasne. Nigdzie cię nie puszczę.

Gabriela lekko przytuliła Kamila na pożegnanie. Dla przyjmującego to była chwila przyjemności, radości. Mógł choć na chwilę mieć ją dla siebie. Wiedział jednak, że zaraz obok stoi Wojtek 
i nie może sobie pozwolił na zbyt dużo. Gdy Husko oderwała się już od niego, delikatnie pocałował ją w policzek, z przyjacielem wymienił uścisk dłoni i odjechał. Gabi stała z zarzuconą bluzą Włodarczyka na ramionach i pozwalała, by chłopak obejmował ją w pasie. Oparła głowę na barku Wojtka, patrząc jak samochód Kwasowskiego znika za zakrętem. Nadal martwiła się o Tośkę. Wiedziała jednak, że to rozsądna dziewczyna i nie popełni żadnej głupiej rzeczy.
-Czasem tak myślę o nim.. - westchnęła.
-O Kamilu?
-Kiedy znajdzie tą odpowiednią. Taką na całe życie.
-A my? Jesteśmy na całe życie?
-A chciałbyś? - zapytała, lecz widząc jak siatkarz kiwa potwierdzająco, kontynuowała. - W takim razie jesteśmy.

***

Antonia wsiadła do pociągu i od razu zajęła miejsce przy oknie. Nałożyła słuchawki na uszy, torbę wsadziła między siebie a ścianę, o którą się opierała. Zamknęła oczy i dała upust swoim emocjom. Łzy powoli spływały po twarzy blondynki. Włodarczyk był jednym z tych mężczyzn, którzy uderzali do głowy prawie tak samo szybko i mocno jak szampan - ten rosyjski, no bo jak inaczej. Pomimo 
iż była piękną kobietą, nigdy nie wykorzystywała swoich walorów. Była jedną z tych, która mogła mieć każdego, lecz ona nie chciała nikogo. Po nieudanym związku, zgrzytach i jękach nie chciała mężczyzn. Wtedy musiał nadejść Włodarczyk i zaburzyć światopogląd młodej Kazanki. Nie mogła go mieć - i to chyba było dla niej największym bodźcem, dlaczego tak cholernie nie mogła wybić 
go sobie z głowy.

Siedząc na dworcu w Częstochowie oczekiwała na przesiadkę do Katowic. Pociąg opóźniał się,
a godzina na dworcowym zegarze wskazywała 17.20. Chciała zadzwonić do Gabrieli i przeprosić 
ją za swoje zachowanie, ale kiedy wyciągnęła telefon z kieszeni czarnego płaszcza, spostrzegła, 
że jakiś czas wcześniej jej telefon się rozładował. Blondynka spuściła głowę i podparła ją rękami. Musiała jak najszybciej wybić sobie Wojtka z głowy, tylko jeszcze nie wiedziała jak.
- Pociąg z Częstochowy do Krakowa, przez Katowice odjedzie z peronu numer 3, toru 4. - głos jakiejś kobiety, która podawała informację przez megafon dobiegł do uszu blondynki. Podniosła się 
z zielonej ławki, chwyciła torbę w rękę i szybkim krokiem udała się w stronę odpowiedniego peronu.

Trochę po godzinie 20 Iwanowna powłócząc nogami zmierzała w kierunku swojego mieszkania.
Gdy była już na pół piętrze, spostrzegła siedzącego na schodach Kwasowskiego. Widok przyjaciela Włodarczyka nieco ją zaskoczył. 
- Kamil? Co Ty tu robisz? 
- W zasadzie to czekam na Ciebie. - uśmiechnął się życzliwie. Po chwili Antonina zauważyła, jak 
na serdecznym palcu siatkarza wiszą jej klucze od mieszkania. 
- Matko boska.. Ja w ogóle nie zauważyłam. 
- Gabi próbowała się do Ciebie dodzwonić, ale miałaś wyłączony telefon. Pomyślałem, że podrzucę Ci je po drodze. - Dziewczyna odebrała od przyjmującego klucze i w ramach podziękowania uśmiechnęła się do niego. Stała na 3 stopniu schodów i nie wiedziała za bardzo co zrobić. 
- Może wejdziesz na herbatę? 
- Jest późno, zapewne jesteś zmęczona po podróży. 
- Nalegam. - na twarzy Iwanownej pojawił się promienny uśmiech. - Chyba, że Ty jesteś zmęczony lub masz inne plany. 
- W zasadzie.. - Kwasowski bacznie przyglądał się młodej blondynce. Była równie pięknie jak Gabriela i w przeciwieństwie do niej, nie była dziewczyną jego najlepszego kumpla. - Pod jednym warunkiem. 
- Jakim? 
- Ten uśmiech ma nie zniknąć, do momentu aż nie wyjdę. - powiedział, pokazując na jej twarz. 

Siedzieli na przeciwko siebie, na skórzanej kanapie. Kamil miał w sobie coś takiego, że nie dało się przy nim być smutnym. On opowiadał jej o siatkówce, o grze w Bielsku, jego znajomości z Wojtkiem i Gabi. Ona opowiadała mu o Rosji, o studiach i o obronie, która była przed nią. Rozmawiali ze sobą jak dwoje dobrych znajomych. Śmiali się co chwile, cieszyli chwilą. Iwanowna złapała się kilka razy na tym, że patrząc tak po prostu na Kwasowskiego, nie umiała powstrzymać się od uśmiechu. Miłe chwile przerwał dźwięk telefonu mężczyzny. 
- Przepraszam, ale muszę odebrać. - Iwanowna kiwnęła głową dając mu tym samym do zrozumienia, że nie ma nic przeciwko. Udała się do kuchni, chciała przygotować kolację i odwdzięczyć się Kamilowi, że dzięki niemu nie musiała z powrotem wracać do Bełchatowa. - Tosia, ja będę się zbierał. Michalina - moja siostra - dzwoniła i prosiła abym odebrał ją od znajomych. Sama rozumiesz.. siła wyższa. 
- Jasne. Szkoda, chciałam się odwdzięczyć i miałam nadzieję, że potrenuję sztuki kulinarne na Tobie. - na twarzy blondynki namalował się lekki rumieniec. Odłożyła trzymany wcześniej nóż z powrotem na blat i poszła odprowadzić swojego gościa do drzwi. Chłopak założył kurtkę i buty, pocałował Antoninę w policzek i chwycił za klamkę drzwi sprawiając tym samym, że się otworzyły . Zrobił krok i po chwili odwrócił się ponownie w stronę dziewczyny. 
- Nie poszłabyś ze mną kawę? 
- To chyba ja powinnam Ciebie zaprosić na kawę, za te klucze. - na twarzy Kamila pojawił się uśmiech.  
- To zaproś. - oparł się o framugę drzwi i patrzył w błękitne oczy przyjaciółki Gabrieli. Zaśmiała się. 
- Kiedy masz czas? 
- Dla Ciebie? Zawsze. - Antonia pokręciła głową, śmiejąc się przy tym jeszcze bardziej. - A tak serio.. pojutrze Ci odpowiada? 
- Idealnie. 
- W takim razie, do zobaczenia. - na do widzenia posłał blondynce swój najpiękniejszy uśmiech.

Było już po północy, kiedy położyła się wygodnie w swoim łóżku. Odłączyła od ładowania telefon i gdy go załączyła, spostrzegła wiadomość od nieznanego jej numeru.

Jestem już w domu. W zasadzie to był całkiem miły wieczór, wiesz? Daj mi znać o której mam po Ciebie przyjechać. Nie mogę się doczekać. Do zobaczenia.


Na twarzy dziewczyny, po raz kolejny tego dnia pojawił się uśmiech. Odłożyła telefon na blat szafeczki nocnej, nie odpisując Kwasowskiemu. Postanowiła zrobić to rano.


***

Em: Żyję. 
To coś na górze jest kompletną porażką.

Win. : Dziękujemy za każde miłe słowo i wyrazy uznania. Zarówno dla mnie jak i dla tej powyżej - tak, Em, mówię o Tobie - to bardzo wiele znaczy. Pomału zaczyna się rozkręcać, chciałabym aby rozdziały były dłuższe, ale jest to dopiero początek historii i gdybym ja pisała dłuższe.. obawiam się, że mogłoby wyjść inaczej niż mamy to w planach z Em.
ps. Em nie pitol. Bo mi się w końcu podoba! A wiesz, że mi rzadko kiedy się podoba! 

czwartek, 21 maja 2015

I. W przeciwienstwie do ciebie, mam rosyjskie korzenie. Cos takiego jak kac jest mi nieznane.

Gabriela obudziła się pierwsza. Leniwie podniosła lewą powiekę i spostrzegła, że znajduje się w sypialni swojego chłopaka. Chwyciła się za głowę. Ból jaką ją męczył był nie do opisania.
-Nigdy więcej nie piję z tymi debilami. - wymamrotała pod nosem i powoli wstała z łóżka.
W samej koszulce Włodarczyka opuściła pokój i udała się do kuchni. Wyciągnęła z szafki aspirynę i zrobiła miksturę, która miała jej pomóc. W momencie, gdy odstawiała szklankę do zlewu do pomieszczenia wszedł Kwasowski. Na widok półnagiej dziewczyn swojego najlepszego przyjaciela lekko się zmieszał i speszony usiadł na krześle.
-Kawy? - zapytała.
-Chętnie.
Kamil nie mógł oderwać wzroku od ciała dziewczyny. Zawsze uważał, że Wojtek był niezłym szczęściarzem. Nie dość, że Gabriela była inteligentną, to w dodatku przepiękną kobietą. Zazdrościł Włodarczykowi. Naprawdę. Dziewczyna w końcu nie wytrzymała.
-Kamil?
-Słucham?
-Możesz się tak na mnie nie patrzeć? Stoję tak już dobrą chwilę, a ty ani nie drgnąłeś.
-Emm.. Przepraszam.
Po chwili do kuchni wszedł chłopak Husko. Przywitał się ze swoją dziewczyną pocałunkiem, a z przyjacielem uściśnięciem dłoni. Miał wyjątkowo dobry nastrój. Zaparzył kawę i usiadł 
koło Kamila. 
-Jak po wczoraj? - zapytał medalista.
-Błagam.. kawy! - zawyła Antonina, która chwilę wcześniej weszła do kuchni.
-Kacyk?
-W przeciwieństwie do ciebie, mam rosyjskie korzenie. Coś takiego jak kac jest mi
nieznane. - odpyskowała w stronę Wojciecha i odebrała z rąk przyjaciółki kubek 
z czarną cieczą. 

Gdy Kwasowski i Iwanowna opuścili kuchnię, Wojtek przyciągnął do siebie Gabi. Usadził ją sobie na kolanach i ucałował jej blady policzek. Zastanawiał się co ugryzło przyjaciółkę jego dziewczyny. Na imprezie była raczej cicha. Coś napewno nie grało.
-Co jej jest? - zapytał.
-Nie mam pojęcia. Serio. Może coś na uczelni..
-Pogadaj z nią. Na mnie jest cięta. Nie wiem dlaczego.
-Pogadam. - odpowiedziała splatając dłonie na szyi chłopaka i całując go w usta.
-Chciałam się pożegnać. - zza rogu wychyliła się Antonina.
-Jak to pożegnać?
-No normalnie.. Wracam do Katowic.
-Tośka, miałaś zostać do końca tygodnia... - zauważył Włodarczyk.
Głośno westchnęła, bo nie chciała przeciągać. Za bardzo ją to wszystko bolało.
-Muszę wrócić do Katowic. Po prostu. Dziękuję wam za wszystko.

Gabriela wybiegła za Iwanowną z mieszkania i złapała ją dopiero w połowie drogi na zewnątrz.
-Tośka, kurna no! Co jest? - zawołała.
-Mówiłam ci, że to nie jest dobry pomysł, żebym przyjeżdżała...
-Możesz mi powiedzieć o co chodzi, a nie owijać w bawełnę?
-Mam ostatnio gorsze dni. Jak wszystko wróci do normy odezwę się. Pa. - wsiadła w taksówkę i pomachawszy przyjaciółce odjechała.

*

Było kilkanaście minut po godzinie 10, kiedy promienie majowego słońca obudziły Antoninę. Bolała ją głowa i miała lekko zaczerwienione oczy. Nie od alkoholu, od całonocnego płaczu. Pamiętała. Niestety, wszystko doskonale pamiętała i to dobijało ją jeszcze bardziej. Nie chodziło o samą świadomość, że chociaż przez chwilę miała Wojtka dla siebie. Miała sobie za złe, że mu uległa, że poddała mu się i nie potrafiła sprzeciwić. Przede wszystkim, że zdradziła Gabrielę, która nigdy by jej czegoś takiego nie zrobiła. Blondynka jednego była pewna, gdy młoda bielszczanka dowie się o wydarzeniach minionej nocy, znienawidzi ją już na zawsze. Powoli wstała i udała się w kierunku kuchni, w której był już sprawca jej złego nastroju. Uśmiechał się w stronę Husko, a Iwanownej pękało serce.
- Błagam.. kawy!
-Kacyk? - zapytał z uśmiechem na twarzy Włodarczyk. Tak bardzo go nienawidziła. Nienawidziła go z całego serca, za to co z nią robił, za to jak szalała na jego widok.
-Przymknij się Włodi. Jakbyś nie pamiętał, to w przeciwieństwie do ciebie, mam rosyjskie korzenie. Coś takiego jak kac nie jest mi znane. - odebrała od Ryśki kubek z kawą i udała się z powrotem w stronę pokoju, w którym spędziła poprzednią noc.
Myśli w jej głowie huczały, nie umiała opanować emocji. Poszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic, przebrała się w wygodne ciuchy, a długie blond włosy związała w koński ogon. Pomalowała delikatnie oczy, na sine od niewyspania cienie, które oszpecały słowiańską urodę dziewczyny, nałożyła korektor, tak by nikt nie zauważył, że jest coś nie tak.
Przyszła ekonomistka, postanowiła wrócić z powrotem do Katowic. Nie chciała i nie mogła zostać w domu Włodarczyka ani minuty dłużej. Wiedziała, że swoim zachowaniem, sprawia ból przyjaciółce. Nie chciała jej martwić.

-Chciałam się pożegnać.
-Jak to pożegnać? - Gabriela spojrzała ze zdziwieniem na przyjaciółkę.
-Wracam do Katowic.
-Tośka, miałaś zostać do końca tygodnia... - powiedział Włodarczyk i spojrzał na dziewczynę, Iwanownej pod wpływem jego wzroku zrobiło się gorąco.
-Muszę wrócić do Katowic. Po prostu. Dziękuję wam za wszystko.

Blondynka zebrała swoje rzeczy, w przelocie pożegnała się ze wszystkimi, rzucając krótkie cześć i z prędkością światła, wyszła z mieszkania przyjmującego. Hamowała się, aby nie zacząć płakać. Miała szczęście, akurat ktoś podjechał taksówką pod blok.
- Dzień dobry, czy zwiezie mnie pan na dworzec kolejowy?
- Oczywiście, właśnie skończyłem ostatni kurs. - miły starszy pan pod wąsem, uśmiechnął się w stronę blondynki. Iwanowna nie pozostała dłużna i również odwzajemniła uśmiech. Już miała wsiadać, na tylne siedzenie, gdy poczuła lekkie szarpnięcie za rękę.
-Tośka, kurna no! Co jest? - Ryśka stała przed swoją przyjaciółką, uważnie się jej przyglądając.
-Mówiłam ci, że to nie jest dobry pomysł, żebym przyjeżdżała...
-Możesz mi powiedzieć o co chodzi, a nie owijać w bawełnę?
-Mam ostatnio gorsze dni. Jak wszystko wróci do normy odezwę się. Pa. - pocałowała przyjaciółkę w policzek, poprosiła ją jeszcze o wyrozumiałość, po czym wsiadła do wnętrza taksówki i po kilku chwilach, zniknęła za rogiem.

***

Em: z trudem.. ale jest. Dark Face - po części miałaś rację, ale stricte relacje Wojtek-Gabi piszę ja, a Kamil-Tośka Winka :) chyba będzie tak, że ta pierwsza część jest moja... no chyba, że Win się postawi :D

Win. : Niech ktoś opierdzieli Em, ona nie chcę współpracować! Miało być Tośkowe&Gabryśkowe. Jest Tośkowe. 

poniedziałek, 18 maja 2015

Prolog

Bełchatów
kwiecień 2015

Obudziła się pierwsza. Spojrzała w prawo i uważnie przyjrzała się chłopakowi. Zdecydowanie był to najważniejszy mężczyzna w jej życiu. Wspomnienia poprzedniej nocy sprawiły, że na jej twarz mimowolnie wkradł się szeroki uśmiech.
-Dzień dobry, kochanie. - wymruczał do ucha dziewczyny seksownym głosem.
-No cześć, mój przystojniaku.
-Na co moja księżniczka ma ochotę na śniadanie?
-A czy w karcie jest może potrawa o nazwie Wojciech Włodarczyk?
-To danie dnia..
-W takim razie poproszę.

Brąz. Wygrana z Jastrzębiem pozwoliła bełchatowianom stanąć na podium. Wojtek wiedział, że to jest jego ostatni sezon na Dąbrowskiego 11. Chciał grać. Chciał wrócić do kadry. A do powrotu było potrzebne pokazanie się na boisku. Miał dość stania w kwadracie. Stał i nie mógł uwierzyć, że się udało. Zostali ozłoceni brązem. Rzucił się na cieszących pod siatką chłopaków. Jego marzenie o kolejnym medalu PlusLigi właśnie się ziściło.
Spojrzał na prezesa Piechockiego. Ten uśmiechał się pocieszająco w jego stronę. Przyjmujący wiedział, że nie jest zadowolony z utraty zawodnika, z którym ma jeszcze ważny kontrakt. Trudno. Trzeba żyć dalej. Coś się kończy, a coś się zaczyna. W przypadku siatkarza rozpoczyna on nowy etap w swoim życiu.

Muzyka rozbrzmiewała z głośników o dużo więcej decybeli niż powinna. Salon mieszkania Włodarczyka powoli zapełniał się ludźmi. Dochodziła dwudziesta, a on nadal stał z Gabrielą na balkonie i cieszyli się swoją obecnością. Stali wtuleni w siebie, aż w końcu ktoś im nie przeszkodził.
-Gołąbeczki! - nagle obok nich pojawił się Kwasowski. - Wszyscy już są.
-Nie wszyscy. - zaznaczyła szatynka.
-Kogo nie ma?
-Tośki.
-Tośki? - zdziwił się bielszczanin.
-No Tośki. Poznasz w swoim czasie..
Dwadzieścia minut później partnerka Włodarczyka otrzymała wiadomość, że jej przyjaciółka jest już na miejscu. Popędziła do drzwi, gdzie właśnie jej chłopak witał dziewczynę.
-W końcu jesteś! Chodź, musisz kogoś poznać. - pociągnęła ją za rękę i zmusiła do wejścia wgłąb mieszkania. - To własnie Kamil. - wskazała na uśmiechniętego od ucha do ucha Kwasowskiego.
-Kamil. Dla przyjaciół Kwasu.
-Antonina. Dla przyjaciół Tośka.
Iwanowna zdawała się być zdenerwowana, spięta i jakby zdezorientowana. Gabriela próbowała wyciągnąć z blondynki co jest grane, ale ta milczała jak grób tłumacząc, że wszystko w porządku.

Brązowa feta pędziła jak szalona. Nie było osoby, która byłaby na tej imprezie trzeźwa. Karol skutecznie podpuszczał Gabę, by wlewała w siebie alkohol tłumacząc swoje zachowanie znanym tekstem "Ze mną się nie napijesz?". A ta ulegała. Środkowy podobnie postępował z Antoniną, która nadal nie była w humorze. Kłos myślał, że w ten sposób nastrój blondynki nieco się poprawi, 
jednak przeliczył się. 

Gdy na dworze zrobiło się już ciemno, a na stole zaczynało brakować przekąsek, Huska postanowiła udać się do kuchni, by przynieść kolejną porcję jedzenia. Do pomocy zgłosił się jak zawsze chętny Kwasowski i już po chwili podążał za dziewczyną swojego przyjaciela.
-Mogę zadać ci dosyć intymne pytanie? - zaczął niepewnie siatkarz, kiedy szatynka kroiła ciasto.
-Jesteśmy przyjaciółmi, więc myślę, że tak...
-Sypiasz z nim?
Mimo że była pijana, równie pijany Kwasowski zszokował ją swoim pytaniem.
-To mój facet.. chyba normalne jest to, że uprawiamy seks.
-Gab.. - podszedł do niej. - Znam cię już tyle czasu... I zawsze gdy cię widzę.. mam taką cholerną ochotę cię pocałować. Gdyby tylko Władek nie był moim przyjacielem..
Odłożyła nóż. Wiedziała co za chwilę się stanie. Poczuła wargi bielszczanina na swoim karku. Powoli odwrócił ją w swoją stronę i złączył ich usta. Zatracili się. Zupełnie.

*

Wysoka blondynka siedziała na parapecie i trzymając w rękach kubek ciepłej kawy, przyglądała się widokom za oknem. Upiła kolejny łyk kawy, gdy usłyszała dźwięk swojego telefonu. Spojrzała na wyświetlacz, który wyświetlał zdjęcie najbliższej jej osoby. Uśmiechając się do siebie, odłożyła kubek i po chwili przesuwając palcem po ekranie, odebrała telefon.
-Halo, hao! Piękna, pojutrze mecz z Jastrzębiem, a potem wspólna feta, przed twoją obroną! - usłyszała głos przyjaciółki.
-Gabi... to nie jest dobry pomysł. Wiesz, że nie lubię tego typu imprez.
-Musisz tam być! Wojtek powiedział, że liczy na ciebie.

Nie chciała jechać. Pomimo że cholernie tęskniła za Husko, wiedziała, że nie może tam jechać. 
Za każdym razem, gdy go widziała, jej serce rozwalało się na miliony malutkich kawałeczków. 
Nie mogła go mieć i mogła nawet starać się o niego. Nie mogła skrzywdzić Gabi. W końcu były sobie tak bliskie. Żaden mężczyzna nie byłby wart, aby dla niego zaryzykować taką przyjaźń. 
Nawet on. 

Stała przed drzwiami mieszkania przyjmującego. Serce podchodził jej pod gardło, a ona nie potrafiła stłumić szalejących w niej emocji. Jej przyjazd, obecność na imprezie - to nie był dobry pomysł. Wzięła głęboki oddech i napisała sms-a do przyjaciółki. Długo nie musiała czekać na reakcję. Drzwi otworzył on, pociągnął ją za rękę i mocno przytulił. Po chwili poczuła drobne ręce Rysi na swojej szyi.
-W końcu jesteś! - dziewczyna Włodarczyka nie kryła zadowolenia na widok swojej najlepszej przyjaciółki.
Pociągnęła ją za rękę i zaprowadziła do salonu, gdzie impreza trwała już od dobrych kilkudziesięciu minut.
-To właśnie Kamil, najlepszy przyjaciel Wojtka. - powiedziała Husko.
Antonina zobaczyła przed sobą wysokiego szatyna, spojrzała w jego roześmiane oczy i na chwilę zrobiło się jej lepiej na sercu. Po chwili siedziała między tyle co poznanym przyjmującym a Karolem Kłosem. Środkowy za wszelką cenę próbował poprawić jej humor wlewając w nią - razem z przyjacielem Włodarczyka - jak największą ilość wódki.

Z każdym kolejnym kieliszkiem jej nastrój pogarszał się coraz bardziej. Kilka minut przed północą, kiedy Gabriela udała się z Kwasowskim do kuchni, Iwanowna miała okazję, by zniknąć nie wzbudzając niczyich podejrzeń. Udała się do małego pokoju, który prawdopodobnie pełnił funkcję pokoju gościnnego i usiadłszy na łóżku nie kontrolowała już emocji. Łzy zaczęły spływać po policzkach przyszłej ekonomistki. Nie zauważyła, kiedy do pomieszczenia wszedł Andrzej 
z Karolem. Za wszelką cenę i na wszelkie możliwe sposoby próbowali pocieszyć młodą dziewczyną. 
Z każdym kolejny żartem jej płacz stawał się silniejszy.
-Co tu się dzieje...? Boże, Tosia, co się stało? - usłyszała nagle ten cudowny głos; schowała twarz 
w poduszkę tak, by nie widział jej łez. - Powiesz mi?
-Mówiłam Gabi, że nie powinnam przyjeżdżać. Nie jestem w nastroju, mam gorsze dni. Przepraszam. - rozejrzała się po pokoju, nikogo oprócz niej i przyjmującego w nie nie było, zostali sami.
-Przeze mnie? - zapytał wpatrując się uważnie w duże błękitne oczy blondynki.
Kciukiem zaczął wycierać  łzy dziewczyny. Antonina przymknęła oczy. Jego dotyk był dla niej jak narkotyk, była od niego uzależniona.
-Ja tak nie mogę, przepraszam. - chciała wstać z łóżka i wyjść z pomieszczenia, ale Włodarczyk był szybszy. Przyciągnął ją do siebie i wplątując swoją dużą rękę w jasne włosy Iwanownej zaczął namiętnie całować najlepszą przyjaciółkę swojej dziewczyny.
-Nie możemy. - powiedziała z ledwością.
-Nie myśl teraz o tym. - pogłębił pocałunek, zatracając się w nim jeszcze bardziej.


*


Em.: Nie sądziłam, że pisanie w duecie jest takie trudne, naprawę. Nie mniej jednak jestem cholernie zadowolona, że to powstało, a z grafiki jestem po prostu dumna :)

Win.: Miało być później, ale skoro Em się pochwaliła. Tak to się dzieje, gdy ona ma wolne dni! Jeszcze się nie zabiłyśmy.. Nie gwarantuję co będzie dalej. Zróbcie tu hałas, może Em zmięknie i zaczniemy wcześniej! Ps. Jak myślicie.. która z "nas" to która? ;>