Idealna niedoskonałość

Idealna niedoskonałość

sobota, 24 października 2015

XIV. Czuje, ze to koniec czegos, co tak naprawde dobrze sie nie zaczelo.

Gabriela szeroko uśmiechnęła się na widok śpiącego na kanapie Wojtka. Spędziła w łazience dosłownie dziesięć minut, a ten już zasnął. Ze stojącej w rogu salonu jasnej komody wyjęła szary koc i okryła nim ciało siatkarza. Wyglądał jak niewinne dziecko. Przy kanapie leżała jego klubowa torba, a na stoliku stała szklana statuetka. Gabriela pogłaskała chłopaka po policzku, a następnie wstała, by udać się do sypialni. Poczuła długie palce siatkarza na swojej dłoni.
-Zostań. - powiedział cicho.
-Chodź ze mną.
Na reakcję chłopaka Gab nie musiała długo czekać. Włodarczyk podniósł się z kanapy i złapawszy Husko za rękę udał się za nią do sypialni. Zdjął biały T-shirt, a następnie pozbył się jeansów. Odsunął ciemną pościel i wślizgnął się na miejsce obok Gabrieli. Przytulił się do jej pleców, okrytych koszulką bełchatowskiego klubu. Mimo że dziewczyna posiadała jego strój z nowego klubu, miała sentyment do Skry. Mimowolnie splotła palce z palcami siatkarza i życząc dobrej nocy zasnęła.

Nawet nie spodziewała się, że te niecałe trzy dni z chłopakiem miną tak szybko. Nim się obejrzała wracała już z Lubina, a obok niej siedział Kamil. Był jakiś śmieszny. Mało się odzywał, co było do niego niepodobne, wydawał się być zamyślony... Zupełnie jakby miał jakiś problem. Co jakiś czas Gabriela spoglądała na przyjaciela kątem oka. Ten utkwił swój wzrok za szybą, a palcami lewej dłoni nerwowo obracał na swoim kolanie komórkę. Dopiero kiedy zamiast jechać dalej autostradą, skręciła na centrum Katowic, Kwasowski odwrócił się w jej stronę. Nie uczyniła tego samego w jego kierunku. Pogłośniła radio i mocniej wcisnęła pedał gazu. Po piętnastu minutach zaparkowała samochód na parkingu pod miejscem, które dużo dla niej znaczyło. Wyłączyła silnik i  spojrzała na obiekt. Wiązała z nim tyle wspomnień... Wysiadła z auta. Kamil, nie wiedząc, co ma zrobić, uczynił to samo i udał się za dziewczyną. Ta usiadła na schodkach i rozejrzała się po słonecznych Katowicach. Mimo końcówki listopada pogoda była naprawdę ładna. Zaraz koło Husko pojawił się siatkarz. Utkwił wzrok w swoich czarnych nike i jakby szukał w głowie odpowiednich słów.
-Po co tu przyjechaliśmy? - zapytał w końcu.
-Kiedy mam gorszy dzień, nic mi nie wychodzi i czuję, że coś się dzieje, przyjeżdżam tu.
-Jeździsz to Katowic, żeby posiedzieć sobie pod Spodkiem? - zadrwił.
-Kamil, co się dzieje?
-Co się ma dziać? - położył się na jasnych płytkach. - Wszystko jest w jak najlepszym, kurwa, porządku.
Gabriela wyjęła z małej torebki paczkę cienkich L&M. Wyjęła jednego szluga i wsadziła go sobie do ust. Podała otwartą paczkę Kamilowi, ale ten odmówił.
-Przyjaźnimy się. Wiem, kiedy się coś z tobą dzieje.
-Gab... co ja mam ci powiedzieć? Że na każdym kroku powtarzam Tośce, że ją kocham, a ona ma to kompletnie gdzieś? Że bywa, że nie odpisuje mi na wiadomości? Że czuję, że to koniec czegoś, co tak naprawdę dobrze się nie zaczęło..? - Gabriela słuchała Kwasa z uwagą. Nie przerwała mu ani słowem i czekała, aż skończy swoją wypowiedź. - Może to paradoksalne, ale jestem zazdrosny, że Wojtek tam jest. Że w każdym momencie, może się z nią spotkać... Wiem, to nie jest normalne.. ale jak ona całe te dwa dni w kółko powtarzała Wojtek to, Wojtek tamto? Kiedy w jej sypialni znalazłem jego bluzę? - wyliczał. - Kiedy przeglądając fejsa widzę post w cudownym nastroju z użytkownikiem Wojtek Włodarczyk? Gab... Wszystko jest tak naprawdę w porządku tylko wtedy, kiedy ja do niej pojadę. My już nawet nie rozmawiamy. Kiedy ona jest we Wrocławiu, a ja w Bielsku nasze relacje nie istnieją. Nie ma ich. I to mnie boli.
Cały czas leżał na posadzce i wpatrywał się w dach Spodka. To miejsce było magiczne. Głupio postąpił, że wyśmiał dziewczynę. Czekał na jej reakcję. Gabriela wpatrywała się w Oko Miasta. Po jej policzku spłynęła jedna łza. Cicho pociągnęła nosem, a Kamil poderwał się i usiadł obok niej.
-Ej, nie płacz...
-Wiesz, co Tośka przeżyła... Ona buduje swoje zaufanie...
Tylko na tyle było ją stać. W głowie siedziało jej tylko jedno: to, że Wojtek tam jest. Kwasowski westchnął cicho, a po chwili spojrzał w jasne oczy szatynki. Oparł swoje czoło o skroń dziewczyny i delikatnie objął ją w pasie. Husko nie wiedziała jak odebrać ten gest. Bała się, że Kamil znów robi małe kroki w jej stronę. Siatkarz po chwili wyciągnął z kieszeni jeansów telefon i odblokował go.
-Selfie pod Spodkiem?

*

Antonina siedziała na kanapie w swoim małym mieszkaniu, a otaczało ją morze notatek. Kawa zdążyła już dawno ostygnąć, a ciągle szczekający pies sąsiadki z naprzeciwka wyprowadzał ją z równowagi. Czasem żałowała, że podjęła się kolejnych studiów. Nauka ją wykańczała, ostatnimi czasy nie potrafiła się na niczym skupić. Jej myśli krążyły wokół Kamila, za którym szczerze tęskniła. Obawiała się, że Kwasowski może źle odczytać jej zachowania. Iwanowna od nowa budowała swoje zaufanie i potrzebowała czasu.
Kiedy myślała, że już zwariuje nad tabelkami długości większej niż ktokolwiek by się spodziewał, zadzwonił telefon blondynki. Niechętnie spojrzała na wyświetlacz. Gdy ujrzała zdjęcie uśmiechniętego Kamila, sama mimowolnie uniosła kąciki ust. Przesunęła palcem bo zielonej słuchawce, przyłożyła smartfona do ucha i stanęła przy oknie. 
-Cześć, kochanie! - zawołał radośnie.
-Cześć.
-Co jest? - chłopak od razu wyczuł słaby nastrój Kazanki.
-Nic.. Jestem po prostu bardzo zmęczona. Nauka mnie wykańcza...
Przyjmujący nie chciał za bardzo uwierzyć dziewczynie. Miał wrażenie, że nie była z nim do końca szczera. Obawiał się, że może to mieć związek z jego przyjacielem.
-Tosia, kocham cię. - wyznał.
-Wiem, wiem...
Nastąpiła krępująca cisza. Iwanowna wiedziała, że Bielszczanin czeka na to samo z jej strony. Nerwowo wystukiwała palcami nieznany jej rytm na salonowym parapecie. Głośno westchnęła.
-Kamil, ja nie chcę obietnic. Wiem, że ty oczekujesz, że ci to powiem.. ale ja na razie nie potrafię. Nie po tym, co zrobił mi Borys. Z resztą, Kamil.. ja ci to tłumaczyłam... Nie chcę się powtarzać.. - cicho dokończyła to, co chciała przekazać siatkarzowi, a następnie czekała na ruch z jego strony. Przez dłuższy czas odpowiadała jej jednak cisza. - Kamil?
Pik. Pik. Pik.

-I takim oto sposobem się rozłączył. - westchnęła opierając głowę na ramieniu Włodarczyka. 
-Tosia... Musisz też zrozumieć Kamila..
Kazanka gwałtownie wstała z kanapy. Podeszła do okna i spojrzała na pogrążoną w ciemności panoramę Lubina. Ułożyła dłonie na gorącym kaloryferze chcąc w ten sposób ogrzać swoje ciało. Zaraz obok niej pojawił się Wojtek.
-To nie tak. - powiedziała stanowczo.
-Musisz go zrozumieć. Jemu też brakuje bliskości.
-Wojtek... Nie raz ze sobą spaliśmy. - ugryzła się w język. Miała mu tego nie mówić. Nie chciała wyjść na taką, która wchodzi pierwszemu lepszemu do łóżka, albo lepiej -  chciała się pocieszyć, po tym co zrobił jej Borys. - Znaczy... Jemu chodzi o te cholerne dwa słowa, których ja nie potrafię przepuścić przez gardło.
Przyjmujący był w szoku. Choć tak na prawdę to czego mógł się spodziewać... Byli parą, więc logiczne było to, że ze sobą sypiali.. Jego wzrok nadal skupiony był na jednym z oświetlonych budynków za oknem. Powoli analizował słowa Iwanownej. Każde z nich jak ślimak przetoczyło się przez jego głowę. Szukał właściwego rozwiązania.
-Jedź do niego. Kamil czeka na jakiś ruch z twojej strony. Jeśli sama od siebie przyjedziesz, będzie wiedział, że ci na nim zależy. Zauważy jakiś, mały, bo mały, ale ruch z twojej strony. Bo zależy ci, prawda?
-I to jak cholera...

Jak poradził jej siatkarz, tydzień później spakowała się do małej walizki i wsiadła w pociąg jadący do Bielska Białej. W sercu Podbeskidzia była po dwudziestej. Prosto udała się do mieszkania Kwasowkiego, szczerze ciesząc się na ich spotkanie. Do domu Kamila miała swoje klucze. Nie miała więc problemu, by dostać się do środka, nawet gdyby siatkarza nie było. Przekręciła klucz w zamku i szybko znalazła się w przedpokoju. W kuchni paliły się żarówki pod wiszącymi szafkami, a na środku salonu leżała kamilowa koszula. Attonina rozejrzała się niepewnie po mieszkaniu. Dalej, na stoliku stały dwa kieliszki i w połowie opróżniona butelka czystej. Spojrzała w stronę drzwi do sypialni. Były zamknięte. Tego, co za chwilę miało ją spotkać, nie spodziewała się w życiu...

***

Bo co poniektórzy narzekają na brak akcji.

Pozdrawiam z Katowic!
Em.




piątek, 16 października 2015

XIII. Drugie miejsce zajmujesz ty.

Radosne okrzyki fanów, bębny Klubu Kibica, a przede wszystkim dźwięk odbijanych o parkiet piłek... - tak bardzo to kochała. Szeroko się uśmiechnęła, kiedy zauważyła szczerzącego się w jej stronę Karola. Odwzajemniła gest i spojrzała na ekran otwartego laptopa. Facebookowy profil BBTSu przypomniał jej, że przecież jest w pracy i to właśnie na tym ma się skupić. Szybko poskładała parę liter w zdanie informujące o za chwilę rozpoczynającej się rozgrzewce. W momencie, kiedy publikowała post na fanpage'u, telefon Gabrieli zawibrował, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Wojtka.


Szybko odczytała wiadomość i zaśmiała się pod nosem. Nieznacznie odwróciła się, by spojrzeć w tył. Właśnie w drzwiach szatni pojawił się Andrzej, a z drugiej strony ujrzała Kamila.
-Wojtek? - zapytał Maciek, dyrektor marketingowy, kiwając głową w kierunku telefonu. Kąciki ust dziewczyny nieznaczenie uniosły się do góry.
-Tak. - przyznała nie ukrywając radości.
Po chwili poczuła jak silne ramiona otulają jej drobne ciało. Tak bardzo znajome ciepło rozeszło się po ciele Gabrieli. Moment później wojtkowe usta odcisnęły swój ślad na bladym policzku dziewczyny. Husko szybko poderwała się z szarego fotela i omal nie przewracając się przez własne nogi z powodu wysokich butów, jakie założyła, rzuciła się na szyję Włodarczyka. Ten przytulił ją mocno do siebie, a następnie ucałował delikatnie czoło szatynki.
-Nareszcie. - westchnął.
-Zostajesz?
Wiedział, że Gabriela liczyła na to, że przyjmujący zostanie w Bielsku choć do weekendu. Obiecał jej przecież, że postara się załatwić kilka dni wolnego. Liga jednak pędziła jak szalona i nawet jeden opuszczony trening stawiał pod znakiem zapytania jego występ w podstawowej szóstce w następnym meczu. Rozejrzał się nerwowo po hali, ujrzał rozciągającego się Kamila, a zaraz potem spojrzał w oczy Gabrieli.
-Gabi... Nie mogę. - powiedział z zawodem.
-Ale jak to nie możesz?
-Cretu strasznie ciśnie... Ale mam pomysł. Ty przyjedź do Lubina. - zaproponował z uśmiechem, a zaraz potem pochylił się nad dziewczyną i wyszeptał jej do ucha - Jeszcze nie testowaliśmy mojego łóżka...
-Ale przetestowaliśmy wannę.
-Ale łóżka nie...
-Po kim ty jesteś taki uparty, co? - zapytała, mierzwiąc włosy chłopaka.
-Po mamusi.
-Achh... No tak. Pani Dorotka Włodarczyk... Najbardziej uparty człowiek na ziemi jakiego znam. Drugie miejsce zajmujesz ty.

Mecz skończył się wynikiem trzy jeden dla zespołu gości. Po zakończeniu pracy Gabriela zamknęła laptopa i spojrzała przed siebie. O bandę, stojącą pół metra od stolika, opierał się Wojciech. Biały ręcznik opadał bezwiednie na jego ramieniu, a zawsze starannie ułożone włosy, w tamtym momencie odstawały każdy w inną stronę. Cierpliwie czekał, aż dziewczyna skończy pracę. Doskonale wiedział i zdawał sobie sprawę, że to jej obowiązek i musi mu ustąpić miejsca.
-Jeżeli odwieziesz mnie jutro do Lubina, zostaję.
Gabriela spojrzała na swojego chłopaka z niedowierzaniem. Nie mogła pojąć jak jeszcze przed jakimiś dwoma godzinami Włodarczyk stwierdził, że nie może zostać.
-A mówią, że to kobiety są zmienne...
-I popatrz, odwieziesz mnie wieczorem, zostaniesz na noc, a rano weźmiesz Kamila do domu, co?
-Kamila? O czymś nie wiem? - zdziwiła się.
-No bo Kamil ubłagał najpierw Stelmacha, żeby mu dał wolne, potem Cretu, żeby go wziął do Lubina.. a raczej, żeby go we Wrocku wyrzucili... Tyle, że nie przemyślał chyba opcji powrotu... - siatkarz podrapał się po głowie. W tym momencie obok siatkarza Miedziowych pojawił się Kwasowski.
-No co jest, dziubaski? - zapytał klepiąc przyjaciela po ramieniu.
-Nie chwalisz się, kolego...
-Niby czym...?
-Że podbijasz dziś Wrocław...
-Yy.. no wiesz.. sam się dziś dowiedziałem. - zaczął kręcić. - Dobra, no... Jadę do Wrocka.
-Obmyśl jeszcze plan powrotu, Einsteinie. - potępił go Włodarczyk.
-O kurde. No rzeczywiście, nie pomyślałem...
-Ciesz się, że pewna dobra duszyczka jutro i pojutrze będzie w Lubinie.
-Gabrielo... - zaczął poważnym tonem Kwasowski. - Nie mówiłaś mi, że masz plany...
-Wiesz... To wyszło całkiem spontanicznie.. Wiń jego! - dziewczyna wskazała palcem na Włodarczyka.
-Jedź i baw się dobrze... Ja, mam nadzieję, będę się bawił nie gorzej...

Gabriela wyłączała laptopa i schowała go do torby, a następnie zarzuciła na szyję czarną chustkę. Z zielono pomarańczowej teczki z logo klubu wyjęła plik białych kartek i zaczęła uzupełniać dokumentację pomeczową. Po kilku minutach na krześle obok niej zasiadł Włodarczyk. Czarna torba przyjmującego ze znaczkiem Cuprum wylądowała na stoliku, statuetka najlepszego zawodnika spotkania obok torby, a jego dłoń znalazła miejsce na nodze dziewczyny. Oparł delikatnie głowę na ramieniu Gabrieli, a ta lekko uśmiechnęła się pod nosem.
-Zmęczony? - zapytała odkładając długopis, a następnie pogłaskała chłopaka po policzku. Ten tylko kiwnął z zamkniętymi oczami głową. Po chwili podniósł powieki i oderwawszy się od ciała Gab, rozejrzał się po hali, w której zostało już tylko kilkanaście osób. - Jedziemy?
-Skończyłaś?
-Tak.
-To jedziemy.

*

Autokar Cuprum Lubin zaparkował na parkingu jednej ze stacji benzynowych we Wrocławiu. Telefon Kwasowskiego wskazywał godzinę dwudziestą trzecią dwadzieścia jeden. Zabrał swoje bagaże, podziękował trenerowi drużyny swojego przyjaciela, pożegnał się z kolegami, a następnie zamówił taksówkę. Taryfa pojawiła się po kilku minutach. Kamil, zapakowawszy swoje bagaże, wsiadł do samochodu i podał kierowcy adres. Pod blokiem blondynki był dwadzieścia minut później. Bał się reakcji Iwanownej. Bo gdyby jeszcze pojawił się niezapowiedzianie rano, popołudniu, wieczór! Ale nie, Kamil Kwasowski wybrał sobie środek nocy na odwiedzenie swojej dziewczyny. Choć nawet nie wiedział czy może Antoninę nazywać swoją dziewczyną. Co prawda, łączyła ich pewna relacja, jednak przyjmujący nie potrafił jej nazwać. Tyle razy powtarzał jej, że ją kocha, a ona? Ona nigdy nie wypowiedziała tych dwóch słów w jego stronę. Nie czuł zawodu. Wiedział, że Iwanowna potrzebuje czasu. Oparty o framugę dębowych drzwi lekko nacisnął dzwonek. Czekał dosyć długo, jednak domyślał się, że mógł wyciągnąć dziewczynę z łóżka. Po dłuższej chwili usłyszał przekręcane w zamku klucze. W drzwiach pojawiła się zaspana blondynka. Opadająca na jej ramionach koszulka BBTSu z nazwiskiem Kwasowski na plecach wywołała na ustach siatkarza delikatny uśmiech. Byle jak spięte na czubku głowy blond kosmyki odstawały każdy w inną stronę, a zmrużone oczy świadczyły o tym, że Kamil wyrwał dziewczynę ze snu.
-Kamil...? Co ty tu robisz o.. północy? - zapytała przecierając powieki.
-Też tęskniłem, kochanie.
Nie pytając o pozwolenie wszedł do mieszkania i rzuciwszy torbę w kąt, byle jak odwiesiwszy kurtkę na wieszak i ściągając buty noga za nogę przywarł swoimi spragnionymi ustami do Kazanki. Dziewczyna od razu złapała Bielszczanina za podbródek i pociągnęła w swoją stronę. Zatopili się w swoich ustach i nie pozwalali sobie nawzajem dojść do głosu.
-Kamil...
-Tak cholernie, cholernie, ale to cholernie za tobą tęskniłem. - szeptał nadal trzymając ją w swoich ramionach i kierując się w stronę sypialni. - Nie masz jutro wykładów, prawda?
-Właśnie mam...I to dosyć ważne...
-Musisz iść? - spojrzał jej w oczy. Przepadła.

Była siódma dwadzieścia siedem na zegarze, kiedy Kwasowski podniósł powieki. Ujrzał leżącą na jego klatce piersiowej blondynkę. Spała spokojnie, a pogrążona we śnie wyglądała na taką bezbronną. Rozejrzał się po sypialni. Od jego ostatniej wizyty w mieszkaniu Kazanki nic się nie zmieniło. Na parapecie stały tak uwielbiane przez dziewczynę storczyki, komoda zastawiona była ramkami ze zdjęciami, a na wiklinowym fotelu pod oknem jak zwykle leżał stos ubrań. Coś jednak nie grało. Co, do diaska, na oparciu mebla robiła bluza Wojtka? Po chwili dziewczyna się przebudziła. Z uśmiechem spojrzała na Kamila i złożyła na jego ustach delikatny pocałunek.
-Kocham cię. - szepnął.
Dziewczyna głośno westchnęła. Bała się momentu, kiedy będzie musiała mu powiedzieć.
-Kamil... Ja.. Ja nie mogę ci tego samego powiedzieć. Nie znaczy to jednak, że niczego do ciebie nie czuję. Po prostu to dla mnie za wcześnie. Nie chcę po raz kolejny przeżywać tego samego, a ty naprawdę jesteś dla mnie bardzo ważny.
-Co robiłaś, kiedy mnie nie było? - zaskoczył ją tym pytaniem. Po chwili zaśmiała się jednak i popatrzyła chłopakowi w oczy.
-Spokojnie. Wojtek postarał się, żebym się nie nudziła.
I coraz to więcej wątpliwości zaczęło męczyć jego podświadomość.

***

Bry! Jeszcze żyję!
Z małym poślizgiem, jak to u mnie. Bo ostatnio się tyle dzieje! ;o

Reprezentacja: No nie udało się... Ale pamiętajcie, mamy jeszcze szansę na turnieju w Berlinie! Skopiemy im wszystkim dupy!
Liga: Dwa tygodnie! PlusLigo, witaj! :)

pozdrawiam, życzę udanego weekendu, mój będzie spędzony nad książkami.
oby Wasz był lepszy ;)

em.