Było ciepłe majowe południe. Pogoda w Bielsku była wręcz idealna. Przez drzwi balkonowe do mieszkania Gabrieli wlatywało świeże powietrze. Ona sama, odziana w zwiewną sukienkę w kolorze nieba, przygotowywała się do obrony pracy licencjackiej. Kończyła marketing na bielskiej
Akademii. Siedziała wśród morza notatek i miała wrażenie, że zaraz rozsadzi ją coś od środka. Myślała o Wojciechu. To on od kilku dni zaprzątał jej myśli. Mimo że sezon się już zakończył, a Włodarczyk do kadry powołany nie został, bywały dni, że nie odzywali się do siebie. Siatkarz doskonale zdawał sobie sprawę, że Husko ma miesiąc na ostatnie szlify swojej pracy i chciał dać dziewczynie trochę czasu, a dopiero potem się nią cieszyć. Tego dnia w kalendarzu widniała jednak szczególna data i Włodarczyk nie mógł po prostu nie przyjechać. Kilkanaście minut po czternastej telefon Gabi zaczął wibrować. Studentka spojrzała na wyświetlacz komórki, na którym widniało jej zdjęcie z Wojtkiem. Przesunęła palcem po ekranie co równało się z tym, że odebrała połączenie.
-Witam mistrzunia. - zaśmiała się do słuchawki.
-Bądź o osiemnastej w domu. Jadę do ciebie.
-Jedziesz do Bielska?
-Wiesz, kochanie, mamy dziś taki szczególny dzień...
-Wiem jaki mamy dziś dzień... - Gabriela spojrzała na leżące na półce pudełeczko, które miała tego samego dnia wręczyć Wojciechowi.
-Więc jadę do ciebie. Za godzinę wyjeżdżam z domu.
Rozłączyła się i szeroko uśmiechnęła sama do siebie. Dziś była ich pierwsza rocznica. Dokładnie rok wcześniej Wojciech wyznał jej swoją miłość. Dokładnie rok wcześniej zapytał czy zgodzi się zostać jego dziewczyną. Dokładnie rok wcześniej oboje stali się najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Szybko wstała z ciemnych paneli i z równie dużą prędkością pozbierała białe kartki zapełnione małym czarnym druczkiem. Wszystko schowała do komody, a sama, uprzednio się przebrawszy, zabrała portfel i wyszła z mieszkania. Zrobiła szybkie zakupy. Postanowiła, że przygotuje ulubione danie Wojtka - grillowanego kurczaka z pieczarkami i serem. Na kilka minut przed godziną siedemnastą Gabriela zajęła się swoim wyglądem. Wzięła szybki prysznic, lekko podkręciła włosy, zrobiła delikatny makijaż. Była idealnie niedoskonała. To Włodarczyk w niej najbardziej kochał - tę jej delikatność, niewinność. Zjawił się równo o ustalonej porze. Wszedł do mieszkania i pierwsze co zrobił to przywarł do ust Husko. Tak bardzo mu tego brakowało! Gdy w końcu oderwał się od Gabi oparł swoje czoło o czoło dziewczyny i spojrzał na nią tęsknym wzrokiem.
-Tak bardzo za tobą tęskniłem. - wyszeptał.
-Napewno nie bardziej niż ja. Już wariowałam nad tymi papierami.
Dopiero, gdy Gabriela udała się do kuchni, Wojtek mógł się jej bardziej przyjrzeć. Ubrana w czarną kloszowaną sukienkę z rękawkami oraz w wysokie szpilki, które eksponowały jej niebotycznie długie nogi, kusiła go. Sam Włodarczyk, odziany w granatowe spodnie i błękitną koszulę, był niemalże idealny. Stał tak oparty o framugę i obserwował pewne ruchy Gabi. Kochał ją jak szaleniec. Dziękował Bogu, że postawił na jego drodze kogoś takiego jak Gabriela. Chociaż.. Powinien za to dziękować Kamilowi, bo to on poznał ich półtora roku wcześniej w Bielsku. Po piętnastu minutach siedzieli przy stole i jedli przygotowaną przez Husko kolację. W tle cicho grała muzyka, na półkach porozstawiane były świeczki, a w centrum byli oni, zakochani w sobie bez opamiętania. Gabriela z uśmiechem na ustach i lekkim rumieńcem obserwowała Wojtka, który co chwila komplementował swoją dziewczynę. Po skończonej kolacji chłopak pozbierał naczynia, a następnie przytulił do siebie dziewczynę. Kołysał się z nią w rytm muzyki i raz po raz składał delikatne pocałunki na jej malinowych ustach.
-Mam coś dla ciebie. - spojrzała mu w oczy i podeszła do stojącej nieopodal komody.
Wyciągnęła z niej brązowe pudełeczko, a Wojtek w tym samym czasie udał się do sypialni, w której zostawił swoja torbę. Po chwili wymienili się pakunkami. Gabriela otworzyła podłużne granatowe opakowanie i ujrzała piękną złotą bransoletkę. Spojrzała na Wojciecha, który był w trakcie rozpakowywania swojego prezentu. Kamień spadł jej z serca, gdy włodarczykowe oczy po prostu się zaświeciły. Siatkarz wyjął z pudełeczka czarny zegarek i od razu założył go na lewą rękę.
-Podoba się? - zapytała.
-Jest cudowny. Dziękuję ci! A tobie? Jak się podoba?
-Pamiętałeś jak oglądałam podobną..? Przepiękna. Dziękuję.
Siedzieli na balkonie mieszkania Gabrieli. Wtuleni w siebie wspominali ten wspólnie spędzony rok. Czerwone wino powoli znikało, a oni po prostu cieszyli się sobą. Kończył się maj, a na zewnątrz robiło się coraz cieplej. Husko zdjęła ze swoich stóp wysokie buty i ulokowała nogi na kończynach przyjmującego. Głowę ułożyła na jego ramieniu i zaciągnęła się zapachem mocnych perfum.
-Jesteś najlepszą rzeczą jaka spotkała mnie w życiu. - szepnęła.
***
Antonina była całkowicie pogrążona w pisaniu ostatniego rozdziału pracy licencjackiej. Korepetycje z języka rosyjskiego, których udzielała licealistom oraz studentom wydziału filologicznego i staż w jednym z oddziałów ING pozwalały jej nie myśleć o Włodarczyku. Dodatkowo Kwasowski, który stawał się coraz częstszym gościem w jej życiu, powodował, że nie myślała ona już o Włodarczyku, jak o mężczyźnie, który się jej podobał, ale jak o dupku, który zdradził jej najlepszą przyjaciółkę.
Pod koniec maja, późnym wieczorem Antonia siedziała w salonie swojego mieszkania. Notatki, kartki, książki i długopisy walały się po całej powierzchni pomieszczenia. Była zmęczona. Czas naglił ją niemiłosiernie i nie mogła sobie pozwolić w ostatnim czasie na chwilę wytchnienia. Jedynymi przerwami od nauki były chwile, kiedy Gabriela dobijała się do swojej przyjaciółki by sprawdzić, czy ta aby na pewno jeszcze żyję. Ostatnimi czasy jedyną rozrywką Antoniny był bieg na przestrzał na przystanek autobusowy, zarówno w drodze z pracy jak i do pracy. Kamil korzystał z wakacji i przez ostatnie kilka dni młoda Kazanka nie miała kontaktu z przyjmującym BBTS'u. Łapała się na tym, że sprawdzała telefon tylko po to, aby zobaczyć czy nie napisał. Karciła się zawsze w myślach, że przecież są tylko znajomi, a ostatni miesiąc ich wzmożonej znajomości tak naprawdę nic innego poza zwykłą, koleżeńską sympatią, nie oznacza. Antonina już trzecią godzinę siedziała nad tabelkami przedstawiającymi finansowanie inwestycji oraz budżet województwa śląskiego. Czuła jak oczy zaczynają jej odmawiać posłuszeństwa. Podniosła się z zimnej podłogi i już miała kierować się w stronę kuchni, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Przez judasza dostrzegła dużą bombonierkę trzymaną przez ukrytą osobę. Powolnie otworzyła drzwi i spostrzegła uśmiechniętą twarz przyjaciela Włodarczyka. Nie ukrywała zaskoczenia. Jej serce zabiło szybciej.
- Jeżeli pozwolisz mi wejść, wyjaśnię dlaczego się nie odzywałem.
- Kamil - pomimo wielkiej chęci spędzenia z mężczyzną chociaż kilku chwil, zmęczenie brało nad nią górę. - Kończę pracę, uczę się, czas mnie nagli.
Niebieskie oczy chłopaka posmutniały. Chciał spędzić z blondynką chociaż chwilę czasu i wyjaśnić powód dlaczego przez prawie tydzień się do niej nie odezwał. Rozumiał, że ma ona swoje sprawy, swoje życie i co najważniejsze, że ma prawo do bycia złą na niego. Nie mógł jednak dać za wygraną. Antonina była prawie tak idealna jak Gabriela. Na dodatek nie była dziewczyną jego najlepszego przyjaciela i ta świadomość pozwalała Kwasowskiemu na śmielsze działania względem blondynki.
- Mogę być osobistym podawaczem długopisów, kolesiem od zaparzenia kawy, herbaty, cokolwiek. Nie będę Ci przeszkadzać, usiądę sobie obok i będę Cię motywować do szybszego działania. - Antonina westchnęła, znała go już trochę i wiedziała, że jest nad wyraz upartym człowiekiem. Gestem ręki zaprosiła mężczyznę do środka, a on wchodząc wręczył Iwanownej, jej ulubione czekoladki.
Kiedy zdjął kurtkę i buty, chwycił dziewczynę lekko za nadgarstek i pocałował ją w policzek, zahaczając lekko o kącik ust. Na twarzy Tosi pojawił się lekki rumieniec. Niewiele myśląc, Iwanowna udała się do kuchni, aby zrobić herbatę dla siebie i swojego gościa.
Siedzieli praktycznie obok siebie na zimnych panelach w salonie. Kamil przyglądał się uważnie Antoninie. Zastanawiał się, dlaczego w zasadzie wcześniej jej nie poznał. Blondynka miała rozpuszczone włosy i nawet bez makijażu zachwycała urodą i wdziękiem. Na jej nieziemsko długich nogach leżały sterty notatek, a sama Iwanowna zaczęła gubić się w kartkach, które były porozwalane po całym mieszkaniu. Było po 22, gdy Kamil spojrzał na telefon, zabrał z rąk dziewczyny długopis i kartki, po czym odłożył je na bok. Przybliżył się do niej na tyle blisko, iż Antonina mogła doskonale poczuć mocny zapach perfum przyjmującego.
- Przepraszam. - wyszeptał do ucha blondynki, a ona poczuła jak ciepło przechodzi przez jej całe ciało.
- Za co?
- Że się nie odzywałem.
- Kamil.. - Antonina nie wiedziała za bardzo co ma mu powiedzieć. Fakt, było jej przykro, że się do niej nie odezwał, ale przecież nie miał takiego obowiązku. - Nic się przecież nie stało.
- Nie chcę byś pomyślała, że o tobie zapomniałem, po prostu moi cudowni znajomi wywieźli mnie do totalnej dziury, gdzie nie było ani zasięgu, ani internetu.
- Naprawdę, nic się nie stało. - położyła rękę na jego ramieniu i uśmiechnęła się do niego. - Napijesz się ze mną wina? Mam ogromną ochotę na wino.
- Tosia, jestem autem.
- Możesz przenocować. Przecież dobrze wiemy, że rzeczy z wyjazdu masz zapewne jeszcze w torbie w bagażniku. Więc ja nie widzę problemu, byś nie mógł dzisiaj tutaj zostać. - Kwasowski zaśmiał się.
- Aż tak dobrze mnie znasz?
- Może nie dobrze, ale trochę już na pewno.
Kamil poszedł po kilka rzeczy do auta, a Antonina siłowała się z otwarciem czerwonego wina. Po kilku nieudanych próbach poczuła dłonie Kwasowskiego na swoich. Po chwili otworzył butelkę i wziął w drugą rękę dwa kieliszki, które trochę wcześniej naszykowała Tosia. Usiedli obok siebie na kanapie, rozmawiając pili wino.. Kamil opowiadał Antoninie o wyjeździe, o jego znajomych. W głębi duszy żałował, że blondynki nie było z nim. W pewnym momencie Antonina lekko przechyliła głowę w prawą stronę i zasyła z bólu, trzymając dłoń na karku. Kwasowski wziął kieliszek dziewczyny i odłożył na stół, kładąc go obok swojego. Przyciągnął Iwanowną do siebie i odgarnął na bok jej długie blond włosy. Opuszkami palców masował jej kark, a przez jej ciało przechodziło w momencie miliony dreszczy. Po kilku minutach odwrócił dziewczynę w swoją stronę. Popatrzył w duże błękitne oczy Antoniny i lekko musnął jej wargi. Nie protestowała, wręcz przeciwnie, czekała na kolejny ruch Kwasowskiego. Bielszczanin pogłębił pocałunek. Delikatnie drażnił językiem podniebienie Iwanownej.
- Przepraszam. - powiedziała blondynka, odpychając go lekko od siebie. Wstała z kanapy i udała się do kuchni. Usiadła na blacie podpierając się rękoma. Po chwili do kuchni wszedł Kwasowski. Stanął przed blondynką, dzieliły ich dosłownie milimetry. Nachylił się nad nią, a swoje dłonie położył na dłoniach dziewczyny.
- Przeprasza się za coś, czego się żałuję. Ja nie żałuję, więc wybacz, ale nie mam zamiaru cię przepraszać. Wręcz przeciwnie. Mam zamiar korzystać z takich okazji jeszcze nie raz.
***
Em: czytając komentarze pod dwójką mam wrażenie, że wzięliście Gab za zimną sukę, a Wojtka za pieprzonego egoistę. Ale uwierzcie: tak nie jest. Oni naprawdę się kochają, a to był impuls. Z resztą, wszystko się za niedługo wyjaśni :p
Win:Chyba się wypaliłam.
EditEm: wybaczcie, można już komentować anonimowo i nie ma weryfikacji obrazkowej. Na śmierć o tym zapomniałam
Win:
EditEm: wybaczcie, można już komentować anonimowo i nie ma weryfikacji obrazkowej. Na śmierć o tym zapomniałam