Andrychów przywitał ich piękną pogodą. Gabriela szybko wyskoczyła z samochodu i popędziła w stronę małego domu jednorodzinnego, z okna którego już machała jej pani Dorota. Wojtek natomiast zabrał walizki i zostawiwszy je przed drzwiami wejściowymi, udał się do ogrodu, gdzie rządził pan Henryk.
-Dzień dobry, kochanie! - mama siatkarza przywitała Gabrielę, przytulając ją lekko.
-Dzień dobry, mamo.
Pani Dorota zastygła w bezruchu. Po chwili odsunęła się delikatnie od dziewczyny i uśmiechnęła pod nosem.
-Coś nie tak? Jeśli... przepraszam.
-Nie, nie! Po prostu... Cieszę się. Naprawdę cieszę się. A teraz chodź, naleję ci soku i opowiesz mi jak było w Stanach.
-Tato, mamy jeszcze czas. - powtarzał po raz enty odkładając duże ogrodowe grabie na bok. - Poza tym to nie jest jeszcze odpowiedni moment.
-Synu... A kiedy będzie? - pan Henryk spojrzał na Wojtka poprawiając okulary. - Jak uważasz, ale ja myślę, że Gabrysia jest odpowiednią dziewczyną. A ty w końcu mógłbyś się ustatkować. Masz dwadzieścia sześć lat.
-Tato, to nie jest jeszcze czas, by myśleć o ślubie. Ale spokojnie, to Gabi zostanie moją żoną. Nie bój się.
Słońce powoli zachodziło nad Beskidami. Trzymając się za ręce, spacerowali po andrychowskim parku. Po chwili zatrzymali się nad małym stawem i usiedli na ławce.
-Jak miałem może szesnaście lat, zabrałem tu na randkę swoją pierwszą dziewczynę... - zaczął.
-Wow. Ja na pierwszej randce byłam w maku...
Wojtek usiadł bliżej Gabrieli i objął ją ramieniem.
-Zaproponowałbym ci maka, ale najbliższy jest dopiero w Bielsku... - rzucił, czym spowodował głośny śmiech u dziewczyny.
-Nie, obejdzie się. To nie była udana randka.
-Moja też nie była. Wylądowałem o tam. - wskazał ręką na wodę. - Zaczekaj na chwilę.
Po dziesięciu minutach siatkarz wrócił, zasłaniając dziewczynie oczy. Kiedy usiadł obok, spojrzała na niego. Na jego głowie spoczywał wianek zrobiony z kwiatów zerwanych w parku, a na twarzy widniał głupkowaty uśmiech. Po chwili sięgnął po wianek i ulokował go na głowie Gabrieli, a później sięgnął do kieszeni jeansowych szortów.
-Gabrielo, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją królową randek? - otworzył przed Husko kolorowe pudełeczko, w którym znajdował się plastikowy pierścionek z automatu.
-Chyba nie mam wyjścia...
Spoglądała na spokojny profil Wojciecha. Siedział obok niej po turecku i przyglądał się ludziom spacerującym po parku. Gabriela wyciągnęła dłoń ku jego policzkowi i przejechała palcem po jego kości. Zauważyła jak przeszedł go dreszcz, a na rękach pojawiła się gęsią skórka. Pociągnęła delikatnie za jego podbródek i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek.
-Kocham cię.
Wianek nadal spoczywał na głowie Gabrieli, wiatr rozwiewał włosy, a uśmiech sam wpływał na usta. Wojciech kroczył tuż obok dziewczyny. Zaraz jednak zatrzymał się obok niej i prosząc jakiego przechodnia o zrobienie zdjęcia, stanął naprzeciw Husko i układając prawą dłoń na jej policzku namiętnie pocałował na tle zachodzącego słońca.
-Popatrz, jakie piękne. - podsunął Gabrieli telefon pod nos, pokazując wcześniej zrobioną fotografię. Gabriela uśmiechnęła się tylko lekko i ułożyła głowę na ramieniu przyjmującego.
Ten tylko wystukiwał coś w komórce, a zaraz później schował go do kieszeni. Zostawił tylko podpis:
POWIEDZIAŁA TAK!
***
Stali wtuleni w siebie, tkwiąc w namiętnym pocałunku, dopóki biała kołdra, otulająca nagie ciało Antoniny nie zaczęła spadać. Iwanowna złapała ją mocniej i wtuliła twarz w tors siatkarza. Ten, natomiast, jeszcze mocniej objął ją i nie puszczał.
-Nawet nie wyobrażasz sobie jak jestem cholernie szczęśliwy. - szepnął wprost do jej ucha.
-A ja cieszę się, że w końcu zrozumiałam, co jest dla mnie, tak naprawdę, ważne. Przepraszam cię, że musiałeś tak długo czekać.
-Na ciebie... mógłbym nawet do końca życia.
Stał wpatrzony w Kazankę, gdy ta starannie dobierała garderobę. Nigdy nie był w stanie pojąć po co kobiety tak długo przygotowują się do wyjścia z domu, ale dla niej gotów był czekać i wieczność. Nie mógł opisać radości, jaka panowała w jego sercu. Szczęście siało spustoszenie w jego duszy. Pragnął tylko jednego - już do końca być przy niej.
-Czarna... - wystawiła w stronę przyjmującego dwa wieszaki z letnimi sukienkami. - ... czy niebieska?
-Kochanie, cokolwiek byś nie ubrała, będziesz najpiękniejsza.
-Nie pomagasz... - westchnęła, kiedy Kamil wziął od niej ubrania i objął w pasie. - Nie wyjdę przecież na ulicę w rozciągniętym dresie...
-Załóż niebieską. - polecił i założywszy za ucho kosmyk jej długich blond włosów, wyszedł z sypialni.
Kazanka z wątpliwościami spojrzała na obie sukienki i głośno westchnęła.
-Jaki z Włodarczyka jest cwel! - Kamil po chwili wrócił do pokoju i podstawił Iwanownej niemal pod sam nos telefon. - Oświadczył się Gab i nic nie powiedział! Nienawidzę go!
Spacerowali przez zatłoczone wrocławskie uliczki. Droga do Hali Stulecia, która była ich celem, zajęła im prawie godzinę. Idąc przez długie tunele między licznymi straganami śmiali się do siebie, lekko machając splecionymi dłońmi, jakby chcąc pokazać, że w końcu się udało. Tak bardzo pragnęli ukazać światu swoją radość!
-Tosia... - złapał jej dłonie i patrząc głęboko w oczy stanął naprzeciw obiektu sportowego. - Nie duś już tego w sobie. Jestem przy tobie i jeszcze nie raz pewnie będzie nam dane tego doświadczyć. Jeszcze będziemy mieć gromadkę takich biegających po podwórku Kwasowskich. No i my. My będziemy państwem Kwasowskimi.
Zatrzymali się na pamiętnym Moście Tumskim. Ich Moście. Kamil z łatwością odnalazł kłódkę z ich imionami. Zdziwił się na jej widok. Jej stan był tragiczny. Antonina nie chciała się przyznać, że wtedy, kiedy znalazł ją tu Wojtek, ona tak po prostu chciała tę kłódkę zerwać. Próbowała na wszelkie sposoby pozbyć się jej z obręczy mostu, jednak na daremno. Teraz było jej poniekąd wstyd przed siatkarzem.
-Wiesz, mam pomysł. - przytulił ją i przyłożył policzek do szczytu jej głowy. - Jutro kupię nową. I napiszemy na niej Tosia, Kamil... i Sasza.
***
Jak końcówka roku? Oceny poprawione?
Żeby Was troszkę zmotywować do pracy już na samym finiszu, podsyłam parę zdjęć z moich krótkich wakacji.
Co jak co, ale Bałtyk i Trójmiasto są piękne.
*Blogger jak Facebook - niszczy jakość zdjęć*
Pozdrawiam serdecznie!
Em
Awww ❤
OdpowiedzUsuńNareszcie!!😍
Jak się cieszę, że Kamil i Tosia dali sobie szansę. Mam nadzieję, że w końcu i dla nich "zaświeci słonko".
Chyba najlepszy rozdział 😘(żeby nie było niedomówień pozostałe też są świetne) ❤
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Buziak.
Zakochałam się w tym rozdziale. Tośka i Kamil <3 niech mi się już wszystko układa i niech robią jego małego Kwasowskiego. Wojtuś, jaki romantyk :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
z okazji wakacji nowy rozdział prosimy!:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń