Jeszcze tego samego dnia Gabriela pojawiła się bielskiej hali. Zabrała z gabinetu dokumenty, które chciała uzupełnić w domu. Miała trochę zaległości, a nie chciała, by klub miał z tego powodu problemy. Kiedy opuściła swoje biuro minęła Kamila. Pierwszy raz od pamiętnego czasu szczerze się do niego uśmiechnęła. Kwasowski odwzajemnił gest i poprawiając torbę na ramieniu przywitał się z dziewczyną.
-Wracasz do domu? - zapytała.
-Tak, Stelmach nas wcześniej wypuścił.
-Co powiesz na kawę w So?
Kamil przystanął i popatrzył na Husko z zaciekawieniem. Kąciki jego ust lekko powędrowały do góry.
-Z przyjemnością.
Siedzieli w jeden z kawiarni w bielskiej Sferze. Ich stolik znajdował się zaraz przy dużym oknie, z którego mieli doskonały widok na zaśnieżoną ulicę Mostową. Kawa w białych filiżankach parowała. Gabriela zajadała szarlotkę, a Kamil przyglądał się jej z uwagą.
-Wiesz? - zaczął. - Podjąłem decyzję. Po meczu z Zaksą jadę do Wrocławia. Muszę w końcu poważnie z nią porozmawiać, a nie zachowywać się jak idiota.
-Wiedziałam ją wczoraj.
-Widziałaś ją?
-Byłam w Lubinie. Spotkałam ją na hali, ale nie rozmawiałyśmy. Widziałam ją tylko na trybunach. Zmieniła się...
-Co u Wojtka? - dało się wyczuć, że brakowało mu też Włodarczyka.
-U Wojtka wszystko w porządku, ale dobrze będzie jeśli ją odwiedzisz. Musicie w końcu porozmawiać.
-Pluszak mnie wczoraj wezwał do siebie. - powiedział poważnie.
-Coś się stało? O niczym nie wiem.
-Jest luty, a on chce przedłużyć ze mną kontrakt...
-To chyba dobrze!
-Niby tak, bo wiem, że nie zostanę bez roboty... Fajnie, że mnie tu chcą, ale co mam zrobić teraz z Tośką? Jeśli, daj Boże, uda mi się ją odzyskać... Ona nie przyjedzie ze mną do Bielska. Tego jestem pewny. A jeśli nie dostanę propozycji z innego klubu? Na Lubin nie mam co liczyć, żeby być bliżej Wrocławia... No chyba, że zdecydowałaby się wrócić do Katowic... Wtedy Będzin.
-Kamil, nie masz co myśleć, co będzie. Najpierw to musisz z nią pogadać. Potem będziesz myśleć.
Spojrzała na wyświetlacz telefonu. Uśmiechnęła się na widok jej wspólnego zdjęcia z Wojtkiem. Przeciągnęła palcem po zielonej słuchawce, co równało się z odebraniem połączenia.
-Aż tak się stęskniłeś? - zaśmiała się na powitanie. - Widzieliśmy się przecież wczoraj.
-Zapomniałaś czegoś.
-Hm?
Wojtek zaśmiał się cwaniacko do telefonu. Kilkakrotnie obrócił w palcach kolorową bransoletkę, którą rano znalazł pod prysznicem.
-To coś jest czarne.
-Bez zgadywanek proszę.
-Lekkie... - nie dawał za wygraną.
-Wojtek...
-... i ma koronkę!
-No przecież majtek u ciebie nie zostawiłam!
-To bransoletka, kotku. Bransoletka.
Husko spojrzała na swój prawy nadgarstek. Rzeczywiście, na ręce brakowało jej biżuterii.
-Dobra, nie było tematu. I nie łap mnie za słówka! Jakie plany na dziś?
-Właśnie wychodzę z hali. Jadę do Wrocławia. Coś nie podoba mi się to zachowanie Tośki. Nie odzywała się od tygodnia i ta sytuacja po meczu.
-Jak coś będziesz wiedział, daj mi znać.
Ale tego, co się wydarzyło, nie spodziewałby się nigdy...
*
-Panie doktorze, co z nią? - zapytał wychodzącego z sali Antoniny mężczyznę w białym kitlu.
Przyjechał do Iwanownej kilka minut po południu. Chciał zapytać dlaczego wtedy na hali po prostu uciekła przed Gabrielą. Zastała go jednak niezbyt ciekawa sytuacja. Sąsiadka Kazanki poinformowała go, że słyszała na korytarzu przepychankę, a później znalazła dziewczynę całą we krwi i od razu zadzwoniła po pogotowie.
-A pan...? - lekarz powoli zsunął okulary na czubek nosa.
-Ech... Wojciech Włodarczyk, jestem przyjacielem Tosi... Wiem, że informacji może udzielać pan tylko rodzinie, ale ona tu nikogo nie ma. Ojciec na stałe mieszka w Rosji, matka wyjechała. W Polsce jedynie ma babcię, ale to starsza, schorowana kobieta. W dodatku mieszka na drugim końcu kraju.
-Cóż... Kiedyś wyjątek w zawodzie musi nadejść. - lekarz zaśmiał się pod nosem, ale szybko spoważniał. - Pani Antonina upadła ze schodów. Doszło do uderzenia głową w jeden ze stopni, co spowodowało dosyć silny wstrząs mózgu. Obawiam się, że może nastąpić częściowa utrata pamięci. Jednak proszę się nie martwić, bo wcale nie musi. Jak na razie pacjentka wszystko doskonale pamięta, co jest dobrym prognostykiem.
-Boże...
-Jest jeszcze jedna sprawa. Zespół ratowników medycznych przekazał nam informacje, które zdobyli na miejscu wypadku. Sąsiadka pani Antoniny powiedziała, że słyszała kłótnię z jakimś mężczyzną.
-Tak, wiem. Rozmawiałem z nią jakieś pół godziny temu...
-Podejrzewam próbę gwałtu. Jeśli się to potwierdzi, będziemy zmuszeni zawiadomić policję... I... Niestety, ale pani Antonina poroniła. Przykro mi.
Wojtek zbladł. Przez jego głowę przetoczyły się miliony myśli. Przecież to nie było możliwe. W tym momencie obiecał sobie, że jeśli kiedykolwiek spotka Borysa, ten zapłaci swoją cenę.
-Panie doktorze... Czy mogę...? Mogę do niej na chwilę wejść?
-Proszę, ale nie za długo. Pacjentka potrzebuje ciszy i spokoju.
Przyjmujący niepewnie wszedł do małej sali. Biel pomieszczenia przytłaczała go. Nienawidził tak sterylnych miejsc jak to. Podszedł do łóżka, na którym pod jasną pościelą leżała Iwanowna. Złapał w dłoń jej drobną bladą rękę, ale ta szybko wyrwała ją i ułożyła w dawnym miejscu.
-Tosia... Tak mi przykro... - westchnął. - Wiem, że tu słowa nie pomogą, ale nie jestem w stanie nic zrobić. Gdybym tylko przyjechał wcześniej.
-Nie obwiniaj się. Skąd mogłeś wiedzieć... - rzuciła beznamiętnie. - Wiesz, nadal bolało mnie to, że to było dziecko Kamila... ale pokochałam je. Pokochałam je całym sercem.
-Jesteś świadoma, że mimo wszystko musisz mu powiedzieć, prawda?
-Nie. Niczego mu nie powiem. Wiem tylko ja, wiesz tylko ty, i wie tylko pani Maria.
Kazanka spojrzała na siatkarza. Jej wzrok jakby pytał Nie zawiedziesz mnie, prawda? Włodarczyk był rozdarty. Stał między młotem a kowadłem. Bo był jej przyjacielem. ale przecież nie ukryje tak ważnej informacji przed najlepszym kumplem!
-Tosia, ja nie mogę ci niczego obiecać. On też powinien wiedzieć. Postaw się w jego sytuacji za kilka lat. Jakbyś się poczuła na jego miejscu? - wyrzucił z siebie na jednym oddechu. Widząc jednak minę dziewczyny, zrezygnował. - Przywieść ci jakieś rzeczy? Na pewno potrzebujesz.
-Weź jeszcze proszę... Na stole leży biała koperta. Weź ją.
Na kilka minut przed czternastą Włodarczyk pojawił się w mieszkaniu Iwanownej. Z dużej szafy wyciągnął podróżną torbę niewielkich rozmiarów i wpakował do niej kilka ciuchów i inne najpotrzebniejsze rzeczy. Kiedy odstawiał torbę w przedpokoju i wracał do sypialni po ładowarkę do telefonu, usłyszał ciche pukanie, a następnie delikatny głos starszej pani.
-Wojtuś, to ty?
-Pani Marysia? - wychylił się zza drzwi sypialni. - Tak to ja, przyjechałem po rzeczy Tosi.
-Powiedz mi, co z nią? - starsza pani widocznie się zaniepokoiła. - Powiedz, że nic się nie stało dzieciątku...
-Niestety... Tosia poroniła.
-O Boże. - sąsiadka usiadła na kanapie i rozpłakała się. Włodarczyk podszedł do niej i lekko przytulił. - Jakie to nieszczęście... Jak złapią tylko tego drania, ja wszystko powiem, co słyszałam! Boże, dlaczego ja nie wyszłam na tę klatkę wcześniej...
-Proszę się nie obwiniać.
-Powiedz, proszę, Tosi - wstała z kanapy i udała się ku wyjściu. - że jutro ją odwiedzę.
Siatkarz odprowadził kobietę wzrokiem, a następnie jego wzrok przykuła leżąca na stoliku biała koperta. Przypomniał sobie o prośbie Kazanki i wcisnął ją do kieszeni kurtki. Zgarnął z przedpokoju torbę, przewiesił ją sobie przez ramię, a następnie zamykając drzwi, zeszedł na dół. W drodze postanowił jeszcze wziąć dziewczynie pocztę. Otworzył skrzynkę i wyciągnął z niej kilka listów. Kiedy zamykał, jeden upadł mu na ziemię. Podniósł go i zastygł w bezruchu. Od razu rozpoznał pismo Gabrieli.
-Co tu jest, cholera, grane? - rzucił pod nosem.
Szybko wyszedł z bloku i udał się do samochodu. Ciekawość zwyciężyła. Otworzył obie koperty - tę od Iwanownej dla Husko, a następie tę od Husko dla Iwanownej. Wyciągnął kartkę i spojrzawszy na pismo Kazanki przeczytał niemal słowo w słowo to, co powiedziała mu na wakacjach w Hiszpanii.
(...) Nie chciałam Cię stracić, Gabi, ale do pewnego czasu był dla mnie cholernie ważną osobą... Ja... ja się w nim zakochałam...Wszystko zmieniło się, kiedy pojawił się Kamil. Dzięki niemu zaczęłam na Wojtka patrzeć tylko jak na chłopaka przyjaciółki. Kamil jest dla mnie bardzo ważny, ale nie byłam tego wszystkiego pewna i po prostu nie okazywałam mu tych uczuć jak on. Wiem, że go to bolało, ale ja nie chciałam się po raz kolejny przejechać. Teraz, kiedy jestem ciąży... Tak, spodziewam się z Kamilem dziecka... Nie mam pojęcia, co zrobić. Jedno jest pewne: Kwasowski się nie dowie (...).
(...) Wojtek jest najważniejszym facetem w moim życiu. Nie chcę go stracić. Ta chwila.... Romans z Kamilem był chwilą słabości. Tym, że ciągle Wojtka nie ma. Jest milion kilometrów ode mnie, a telefony mi już nie starczają. Tak bardzo mi go brakuje. Nie chcę tłumaczyć Kamila, ale on też działał pod wpływem impulsu. Zrozum, że on Cię kocha. Na prawdę, bezwarunkowo kocha. I nigdy, ale przenigdy by Cię nie skrzywdził. Błagam Cię, nie rań go nadal. Daj mu odbudować to co, zepsuł. Mam nadzieję, że kiedyś i mi, i jemu wybaczysz (...).
I już sam nie wiedział, co się wokół niego dzieje. Jednego był tylko pewny: Kamil Kwasowski musi dowiedzieć się prawdy.
-Tosia? Muszę pilnie jechać do Lubina, zadzwonili do mnie, że muszę się natychmiast stawić w klubie. Przywiozę ci wszystko wieczorem, dobrze? Przepraszam cię bardzo.
Obrał kierunek. Wyjechał z miasta i skierował się w stronę południa kraju.
***
Boom!
Kolejny rozdział pisany niemal na raz.
Coś się dzieje z moją weną. Coś dobrego, aż sama nie mogę uwierzyć.
Dziękuję za nominacje do Liebster Award. Wszystkie odpowiedzi na pytania znajdziecie w zakładce u góry :)
Pozdrawiam!
Em.
Boom!
Kolejny rozdział pisany niemal na raz.
Coś się dzieje z moją weną. Coś dobrego, aż sama nie mogę uwierzyć.
Dziękuję za nominacje do Liebster Award. Wszystkie odpowiedzi na pytania znajdziecie w zakładce u góry :)
Pozdrawiam!
Em.