Gabrielę obudziły promienie słońca wpadające do sypialni. Przeciągnęła się i spojrzała na drugą połowę łóżka. Z uśmiechem przyglądała się śpiącemu Włodarczykowi. Zmierzwione włosy, kilkudniowy zarost dodawały mu uroku. Gabrysia zakopała się jeszcze głębiej w kołdrze i ułożyła swoją głowę na lewej piersi chłopaka. Wojtek zaśmiał się cicho i przyciągnął dziewczynę jeszcze bardziej do siebie. Po chwili Gab poczuła jego mokre usta na skroni.
-Śpij, słońce.. - mruknął. - Noc jest jeszcze.
-Jest po dziewiątej..
-No to mówię, że noc..
Gabriela wstała z łóżka i podeszła do okna, żeby je otworzyć. Do pomieszczenia wpadło świeże powietrze, a Wojtek jeszcze bardziej wtulił swoją głowę w białą poduszkę. Stanęła nad nim
i chwyciła się pod boki.
-Tak to my się bawić nie będziemy. - westchnęła i pociągnąwszy kołdrę, pozbawiła swojego chłopaka jakiegokolwiek okrycia.
-Ej!
-Wstajemy, kochanie.
Dwadzieścia minut później siedzieli na balkonie mieszkania dziewczyny. Kubki stające na stoliku wypełnione były czarną cieczą, a tuż obok naczyń z napojem leżał talerz z olbrzymią ilością kanapek. Dopiero skończył się sezon, a Wojtek już myślał o kolejnym. Obrał kierunek Lubin. Bał się, że tym razem związek z Gabrysią nie wytrzyma. Z Bielska do Lubina jest przecież nieco dalej niż z Bielska do Bełchatowa. Husko zapewniała go, że będzie jak do tej pory, będą się odwiedzać, dzwonić.
Że odległość nic nie znaczy. Jednak Włodarczyk miał inny plan. I miał zamiar za wszelką cenę wprowadzić go w życie. Jeszcze tylko nie wiedział jak. Podszedł do dziewczyny, gdy ta sprzątała po śniadaniu i delikatnie objął ją w talii. Zaczął kołysać się w rytm muzyki wydobywającej się z radia
i złożył lekki pocałunek na karku Husko.
-Gabi..
-Hm?
-Bo.. Mam pytanie. - powiedział ze stresem.
-Słucham.
-Jak przeprowadzę się do Lubina.. To wiesz.. Nie wytrzymam bez ciebie..
-A do tej pory jak wytrzymywałeś? - zaśmiała się.
-Z Bełchatowa było bliżej.. Gab.. Zamieszkaj ze mną.
Zaskoczył ją. Wiedział, że tak będzie. Gabriela odwiesiła wcześniej trzymaną przez nią ściereczkę na haczyk i z uwagą przyjrzała się Wojtkowi. Miała wrażenie, że nabijał się z niej w tym momencie.. Tylko.. Tylko, że on był śmiertelnie poważny. Jego oczy bały się. Bały się, że się nie zgodzi. Nie wiedziała co mu powiedzieć. Zdołała tylko zapytać jak on sobie to wyobraża.
-Za miesiąc masz obronę. Zdasz. Nie ma innej opcji... I po prostu wyjedziemy.
-A praca? Dobrze wiesz, że mam tu wszystko.
-Równie dobrze możesz możesz znaleźć pracę tam.
-Potrafisz wykorzystać fakt, że szybko ci ulegam.. - wymierzyła palcem w jego klatkę piersiową.
Przyjmujący szeroko się uśmiechnął. Odstawił trzymaną w prawej ręce szklankę i porwał Gabrysię w swoje ramiona. Po chwili postawił ją na ziemi i zatopił się w jej ustach.
-Ja z tobą tam zwariuję, Włodarczyk. - zaśmiała się.
-Też cię kocham.
Jeszcze tego samego dnia z wypchanymi plecakami zdobywali szczyt Magurki. Słońce świeciło, było gorąco. Góra nie była jakimś Mount Everestem. Wyprawę potraktowali jak spacer. Szli ze splecionymi palcami u dłoni. Cieszyli się każdą chwilą razem spędzoną. Oboje dobrze wiedzieli, że brak powołania Wojtka do kadry jest także plusem. Mogli spędzić więcej czasu razem, mogli wyjechać na wakacje. Siatkarz od kilku dni planował już urlop.
-Hiszpania czy Włochy? - zapytał nagle.
-Co Hiszpania czy Włochy?
-No wakacje. Gdzie wolisz jechać?
-Hiszpania. Zdecydowanie.
-Hiszpania. Zdecydowanie.
*
Kwasowski wziął kieliszek dziewczyny i odłożył na stół, kładąc go obok swojego. Przyciągnął Iwanowną do siebie i odgarnął na bok jej długie blond włosy. Opuszkami palców masował jej kark, a przez jej ciało przechodziło w momencie miliony dreszczy. Po kilku minutach odwrócił dziewczynę w swoją stronę. Popatrzył w duże błękitne oczy Antoniny i lekko musnął jej wargi. Nie protestowała, wręcz przeciwnie, czekała na kolejny ruch Kwasowskiego. Bielszczanin pogłębił pocałunek. Delikatnie drażnił językiem podniebienie Iwanownej.
- Przepraszam. - powiedziała blondynka, odpychając go lekko od siebie. Wstała z kanapy i udała się do kuchni. Usiadła na blacie podpierając się rękoma. Po chwili do kuchni wszedł Kwasowski. Stanął przed blondynką, dzieliły ich dosłownie milimetry. Nachylił się nad nią, a swoje dłonie położył na dłoniach dziewczyny.
- Przeprasza się za coś, czego się żałuję. Ja nie żałuję, więc wybacz, ale nie mam zamiaru cię przepraszać. Wręcz przeciwnie. Mam zamiar korzystać z takich okazji jeszcze nie raz. -
Antonina opuściła głowę, próbowała pozbierać myśli do kupy, ale zmęczenie i alkohol uniemożliwiały jej to. - Tosia, ja nie mam zamiaru udawać, że jesteś mi obojętna, rozumiesz? - Kwasowski podniósł podbródek blondynki, zmuszając ją tym samym aby spojrzała mu w oczy.
- Kamil..
- Co się takiego stało, że kiedy próbuję się zbliżyć, Ty mnie odpychasz? - Antonina nie wytrzymała. Zeszła z kuchennego blatu i wymijając bielszczanina udała się do salonu. Stanęła przy oknie i przyglądała się ludziom stojącym na przystanku. Nie ma pojęcia jak długo tak stała. Możliwe, że dobrych kilkanaście minut. Z zamyśleń wyrwało ją ciche chrząknięcie Kamila. Odwróciła się. Stał na przeciwko niej, a na jego twarzy malowało się zmieszanie.
- Dobrze jest tak, jak jest. To znaczy..
- To znaczy?
- Ja nie chcę obietnic. - Kwasowski patrzył na nią i nie do końca rozumiał co młoda Kazanka chce mu powiedzieć.
- Po prostu wolisz abyśmy byli zwykłymi znajomymi, nic więcej tak?
- Nie. - odpowiedziała stanowczo, a na jej bladej cerze namalował się lekki rumieniec. Kamil podszedł do niej i niepewnie przyciągnął ją do siebie. Nie opierała się, pozwoliła mu po raz kolejny zatopić się w jej ustach. Gdy już wreszcie oderwali się od siebie, dziewczyna ukryła twarz w jego klatce piersiowej. - Nie chcę obietnic, nie oczekuje niczego. Mamy ochotę to się spotykamy, nie będziemy mieć ochoty to się nie spotkamy. Proste.
- Tośka? - podniósł jej podróbek, zmuszając by popatrzyła na niego.
- Co?
- Jak przestaniesz mieć ochotę to daj mi znać.
Spotykali się dalej. Zachowywali tak jakby byli zwyczajnymi znajomymi. Czasami zdarzało się,
że Kwasowski nie panował nad sobą i gdy byli sami w mieszkaniu Antoniny, przytulał ją mocno
do siebie lub po prostu obdarowywał pocałunkami. Był szczęśliwy za każdym razem, kiedy znalazła dla niego czas, bo chociaż ciężko było mu to przyznać, to ona zaczęła dyktować warunki - to on musiał wpisywać się i dopasowywać się w jej napięty grafik. Nieświadomie, przyzwyczajała go do siebie. Wiedział, że cieszy się za każdym razem, kiedy niespodziewanie przyjeżdżał po nią, kiedy wracała z uczelni, z pracy bądź z wypadu ze znajomymi do jednego z wielu pubów na Mariackiej. Myśli na temat Gabrieli, zastępowały myśli o Antoninie. Była taka szczera, a jej początkowa nieśmiałość w stosunku do niego, w bardzo szybkim czasie zniknęła. Uwielbiał te momenty, kiedy dziewczyna miała chociaż chwilę wytchnienia i mogła poświęcić mu czas - biła wtedy od niej taka radość i miłość. Dawała z siebie naprawdę wiele i nie oczekiwała niczego od niego. I to w niej lubił najbardziej. Bo tak naprawdę, tym uzależniła go od siebie i spowodowała, że on sam chciał dać jej jeszcze więcej niż mógł, tylko dlatego by była szczęśliwa. By kiedyś mógł być tak samo szczęśliwy z nią jak Wojtek z Gabrielą.
Czerwiec dobiegał końca, a jedyne o czym marzyła Iwanowna to święty spokój. Termin obrony pracy licencjackiej zbliżał się nieubłaganie, a ona nie miała już siły się uczyć. Chciała odpocząć.
Od ponad dwóch tygodni, jej dni wyglądały tak samo. Spała po dwie, góra trzy godziny dziennie, chodziła do pracy, uczyła się i czasami jeżeli akurat starczało jej na to siły - udzielała korepetycji. Kamil dzwonił do niej zawsze wieczorem, gdy leżała już w łóżku i miała zamiar położyć się spać. Uwielbiała te chwile, kiedy słyszała jego głos zaraz przed zaśnięciem.
I sama przed sobą już nie potrafiła zaprzeczać, że nic dla niej nie znaczy.
Nadszedł dzień obrony. Iwanowna wstała w skoro świt. O ile można w ogóle powiedzieć, że wstała, Prawie całą noc w myślach powtarzała swoją pracę, ze stresu zasnęła dopiero nad ranem.
Razem z nią do ostatniego "egzaminu" podchodziły tylko dwie osoby, dlatego też na uczelni zjawiła się grubo przed godziną 10, na którą przewidziana była obrona. Ręce pociły się nie miłosiernie, ubrana w czarną rozkloszowaną sukienkę na ramiączkach chodziła w tę i z powrotem po korytarzu Uniwersytetu Ekonomicznego. Gdy wywołali jej imię, weszła do pokoju i stanęła przed komisją. Nie ma pojęcia co mówiła, jak mówiła i ile czasu spędziła w sali numer 2.14, w której przeprowadzana była obrona. Stres całkowicie nią zawładnął. Gdy już było po wszystkim wyszła na korytarz i oczekiwała na sąd ostateczny. Zaraz po wyjściu z małego pomieszczenia jej oczom ukazał się Kamil, siedział na ławce, w czarnej koszuli. Gdy ujrzał dziewczynę od razu podniósł się z zajmowanego miejsca i podszedł w jej kierunku. Antonina podleciała do niego i mocno przytuliła się do niego.
- Nie ma szans.. Oblałam. - jej głos drżał.
- Zdasz. Zobaczysz, ja w Ciebie wierzę.
- Skąd wiedziałeś kiedy mam obronę? - zapytała zdziwiona, przyglądając mu się uważnie.
- Mam swoich informatorów.
- Antonina Iwanowna - usłyszała ponownie swoje nazwisko. Kwasowski ucałował jej policzek. Po kilku minutach blondynka wyszła z sali ze łzami w oczach. Zamarł. Rzuciła mu się na szyję. Nie spodziewał się tak bezpośredniego ruchu z jej strony.
- Najpiękniejsza na świecie 5, a praca idzie na konkurs. - powiedziała w końcu.
- Jestem z Ciebie dumny, wiesz? - poczuła jego nos, który wodził po jej szyi. Ucałowała lekko chłodny policzek chłopaka po czym znów mocno przytuliła się do niego. - Po południu zabieram Cię do Bielska. Tęskniłem.
- Możemy pojechać do Rysi?
- Możemy.
***
Em:wypaliłam się Wróciłam! Żyję!
Win. : Droga Em, ostatni raz Twoja część jest krótsza, bo jak nie.. to ja się zawieszę i nikt ani nic mnie nie odwiesi. Nawet WW i KK. O!
Dziękujemy za komentarze, róbcie hałas - bo Em chyba brakuje motywacji.
Wcale za Tobą nie tęskniłam!
Ani trochę!
xoxo.
sesja to zło szatana.
jak nic.
Antonina opuściła głowę, próbowała pozbierać myśli do kupy, ale zmęczenie i alkohol uniemożliwiały jej to. - Tosia, ja nie mam zamiaru udawać, że jesteś mi obojętna, rozumiesz? - Kwasowski podniósł podbródek blondynki, zmuszając ją tym samym aby spojrzała mu w oczy.
- Kamil..
- Co się takiego stało, że kiedy próbuję się zbliżyć, Ty mnie odpychasz? - Antonina nie wytrzymała. Zeszła z kuchennego blatu i wymijając bielszczanina udała się do salonu. Stanęła przy oknie i przyglądała się ludziom stojącym na przystanku. Nie ma pojęcia jak długo tak stała. Możliwe, że dobrych kilkanaście minut. Z zamyśleń wyrwało ją ciche chrząknięcie Kamila. Odwróciła się. Stał na przeciwko niej, a na jego twarzy malowało się zmieszanie.
- Dobrze jest tak, jak jest. To znaczy..
- To znaczy?
- Ja nie chcę obietnic. - Kwasowski patrzył na nią i nie do końca rozumiał co młoda Kazanka chce mu powiedzieć.
- Po prostu wolisz abyśmy byli zwykłymi znajomymi, nic więcej tak?
- Nie. - odpowiedziała stanowczo, a na jej bladej cerze namalował się lekki rumieniec. Kamil podszedł do niej i niepewnie przyciągnął ją do siebie. Nie opierała się, pozwoliła mu po raz kolejny zatopić się w jej ustach. Gdy już wreszcie oderwali się od siebie, dziewczyna ukryła twarz w jego klatce piersiowej. - Nie chcę obietnic, nie oczekuje niczego. Mamy ochotę to się spotykamy, nie będziemy mieć ochoty to się nie spotkamy. Proste.
- Tośka? - podniósł jej podróbek, zmuszając by popatrzyła na niego.
- Co?
- Jak przestaniesz mieć ochotę to daj mi znać.
Spotykali się dalej. Zachowywali tak jakby byli zwyczajnymi znajomymi. Czasami zdarzało się,
że Kwasowski nie panował nad sobą i gdy byli sami w mieszkaniu Antoniny, przytulał ją mocno
do siebie lub po prostu obdarowywał pocałunkami. Był szczęśliwy za każdym razem, kiedy znalazła dla niego czas, bo chociaż ciężko było mu to przyznać, to ona zaczęła dyktować warunki - to on musiał wpisywać się i dopasowywać się w jej napięty grafik. Nieświadomie, przyzwyczajała go do siebie. Wiedział, że cieszy się za każdym razem, kiedy niespodziewanie przyjeżdżał po nią, kiedy wracała z uczelni, z pracy bądź z wypadu ze znajomymi do jednego z wielu pubów na Mariackiej. Myśli na temat Gabrieli, zastępowały myśli o Antoninie. Była taka szczera, a jej początkowa nieśmiałość w stosunku do niego, w bardzo szybkim czasie zniknęła. Uwielbiał te momenty, kiedy dziewczyna miała chociaż chwilę wytchnienia i mogła poświęcić mu czas - biła wtedy od niej taka radość i miłość. Dawała z siebie naprawdę wiele i nie oczekiwała niczego od niego. I to w niej lubił najbardziej. Bo tak naprawdę, tym uzależniła go od siebie i spowodowała, że on sam chciał dać jej jeszcze więcej niż mógł, tylko dlatego by była szczęśliwa. By kiedyś mógł być tak samo szczęśliwy z nią jak Wojtek z Gabrielą.
Czerwiec dobiegał końca, a jedyne o czym marzyła Iwanowna to święty spokój. Termin obrony pracy licencjackiej zbliżał się nieubłaganie, a ona nie miała już siły się uczyć. Chciała odpocząć.
Od ponad dwóch tygodni, jej dni wyglądały tak samo. Spała po dwie, góra trzy godziny dziennie, chodziła do pracy, uczyła się i czasami jeżeli akurat starczało jej na to siły - udzielała korepetycji. Kamil dzwonił do niej zawsze wieczorem, gdy leżała już w łóżku i miała zamiar położyć się spać. Uwielbiała te chwile, kiedy słyszała jego głos zaraz przed zaśnięciem.
I sama przed sobą już nie potrafiła zaprzeczać, że nic dla niej nie znaczy.
Nadszedł dzień obrony. Iwanowna wstała w skoro świt. O ile można w ogóle powiedzieć, że wstała, Prawie całą noc w myślach powtarzała swoją pracę, ze stresu zasnęła dopiero nad ranem.
Razem z nią do ostatniego "egzaminu" podchodziły tylko dwie osoby, dlatego też na uczelni zjawiła się grubo przed godziną 10, na którą przewidziana była obrona. Ręce pociły się nie miłosiernie, ubrana w czarną rozkloszowaną sukienkę na ramiączkach chodziła w tę i z powrotem po korytarzu Uniwersytetu Ekonomicznego. Gdy wywołali jej imię, weszła do pokoju i stanęła przed komisją. Nie ma pojęcia co mówiła, jak mówiła i ile czasu spędziła w sali numer 2.14, w której przeprowadzana była obrona. Stres całkowicie nią zawładnął. Gdy już było po wszystkim wyszła na korytarz i oczekiwała na sąd ostateczny. Zaraz po wyjściu z małego pomieszczenia jej oczom ukazał się Kamil, siedział na ławce, w czarnej koszuli. Gdy ujrzał dziewczynę od razu podniósł się z zajmowanego miejsca i podszedł w jej kierunku. Antonina podleciała do niego i mocno przytuliła się do niego.
- Nie ma szans.. Oblałam. - jej głos drżał.
- Zdasz. Zobaczysz, ja w Ciebie wierzę.
- Skąd wiedziałeś kiedy mam obronę? - zapytała zdziwiona, przyglądając mu się uważnie.
- Mam swoich informatorów.
- Antonina Iwanowna - usłyszała ponownie swoje nazwisko. Kwasowski ucałował jej policzek. Po kilku minutach blondynka wyszła z sali ze łzami w oczach. Zamarł. Rzuciła mu się na szyję. Nie spodziewał się tak bezpośredniego ruchu z jej strony.
- Najpiękniejsza na świecie 5, a praca idzie na konkurs. - powiedziała w końcu.
- Jestem z Ciebie dumny, wiesz? - poczuła jego nos, który wodził po jej szyi. Ucałowała lekko chłodny policzek chłopaka po czym znów mocno przytuliła się do niego. - Po południu zabieram Cię do Bielska. Tęskniłem.
- Możemy pojechać do Rysi?
- Możemy.
***
Em:
Win. : Droga Em, ostatni raz Twoja część jest krótsza, bo jak nie.. to ja się zawieszę i nikt ani nic mnie nie odwiesi. Nawet WW i KK. O!
Dziękujemy za komentarze, róbcie hałas - bo Em chyba brakuje motywacji.
Wcale za Tobą nie tęskniłam!
Ani trochę!
xoxo.
idealne i niech nikt nie pieprzy, że nie.
OdpowiedzUsuńi jakiej weny tutaj brakuje, bo ja nie wiem :D
PS. Win ja jestem, pisałam wczoraj reaktywację Fabiana :D
http://w-wirze-przeznaczenia.blogspot.com/2015/06/rozdzia-7.html
Buziaki dla Was obu ;*
Brakowało mi tych par. Em nie dramatyzuj bo twoja cześć jest piękna! Czuć te wszystkie emocje ich radość, szczęście. Ja kocham jak wy obie to opisujecie, no magia.. Nic więcej mi nie przychodzi do głowy! Wiec wybijcie sobie z głowy "wypalilam się" i "zawieszę się" bo was pozabijam! :**
OdpowiedzUsuńCzekam na następnym, w sumie to wyczekuje! Więcej wiary w siebie bo piszecie zajebiście :* W wolnej chwili zapraszam do mnie :)
No i jestem! Cala opowiesc super! Wlodarczyk i Gabi! Para idealna! Niby takich nie ma ale sa oni, Wlodi popelnil jeden blad z Toska :( Kwasu i Tosia cos tam swita i moze zaswita!
OdpowiedzUsuńJestescie najlepszym duetem! Donze jest, bo narazie sie nie pozabijaleyscie xd Dodrwacie razem do konca ja to wiem, bo musicie! Nie ma zednego "wypalilam sie" czy "zawiesze sie"! Nie chce tego slyszec! Czekam na nastepny i weny zycze! Tobie Em najwiecej! :*
Pozdrawiam :*
Idealnie perfekcyjnie :)
OdpowiedzUsuńJestem! Czwarta! Więc rozdział bardzo mi się podoba, w końcu Antonina zakochuje się w Kamili,a Gabi niech się wy prowadzi z Wojtkiem do Lubina, chociaż wszystko może się jeszcze zdarzyć. Po was można sił spodziewać wszystkiego :D
OdpowiedzUsuńI teraz część do Winki:
Winka ja Cię informowalam, że założyłam nowego bloga, sprawdź sobie w zakładce wasze myśli, ostatni komentarz (na ten czas) ;)
I już wszyscy wiedzą, że założyłam 2 bloga💝❤💗💋💞💖💕💓
szczerewyznaniaa.blogspot.com
Pozdrowionka :*
*W Kamilu!
OdpowiedzUsuńZnowu się zakochałam :D
OdpowiedzUsuńW Gabryśce i Wojtku i w Kwasowskim i Tośce :D oni są wspaniali :D
ale jak Wy to pociagniecie dalej co? Piszcie chocby dzis :D
http://wykrakaneszczescie.blogspot.com/
http://nagranicyswiatowztoba.blogspot.com/
http://twojaimojadlon.blogspot.com/
Buziaki :***
Nowy rozdział to dodatkowy plus, oprócz wygranego meczyku ♥ Gaba i Wojtek to fajna para, mieszkanie razem sprawdzi rzeczywiste przetrwanie ich związku. Dobrze, że Wojtuś rzucił takie hasło, z związkami na odległość to różnie bywa.. Wakacje w Hiszpanii, idealne ♥ Planuję jechać w przyszłym roku, ciągnie mnie do Barcelony :3 Już myślałam, że Tosia da mu kosza. Czuję, że będą parą równie idealną, jak Gaba i Wojtek. Kamilowi strasznie zależy to widać, chyba już sobie jej przyjaciółkę na szczęście. Czekam na kolejny !!!!!!!!!!!!!!!! Emp nie piernicz, bo bzdury pleciesz. Jesteście najlepsze :D Pozdrawiam ; *
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć :D Rozdział wspaniały *.* Gabi, Włodi i ta ich miłość cudoowna! Kamil i Tośka tacy słodcy *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! :)))
Widzę, że jesteś moją czytelniczką to i ja nie pozostaję dłużna ;) również chętnie zapraszam innych do czytania mojego opowiadania :D. http://love-is-a-simple-word.blogspot.com/2015/06/mowie-o-twoim-rysunku-ktory-daasmi-z.html?m=1
OdpowiedzUsuńCześć dziewczyny, jestem tuu i obie opierdzielam, bo dobrze jest wszystko, a wy wiecznie tylko marudzicie. Ja nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńGabi nie jest suką, jak ktoś tu insynuował. Nie zauważyłam przynajmniej
Szybciej bym powiedziała, że Tośka jest troszeczkę.. no niezdecydowana. Tak bym to określiła. Oby tylko nie zraniła za bardzo Kamila.
Buziaki dziewczyny, trzymajcie się :*
Em: dobrze jest i proszę mi tu nie narzekać :).
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że Gabi tak nie inaczej zareagowała na propozycję Włodarczyka. Kochają się, to widać, pytanie czy w związku z przeprowadzką nic się nie pochrzani, oby nie.
Win: tylko bez gróźb proszę :P
Jak broniłam licencjat miałam dokładnie tak jak Tośka, od momentu wejścia do sali i wyjścia z sali- jedna wielka czarna dziura, do tej pory nie wiem co mówiłam przed komisją. Fajnie, że dziewczyna ma w Kamilu takie oparcie
co mam napisać duet doskonały uwielbiam was dwie tak samo jak i osobno już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ciekawe kiedy Tośka da szanse Kamilowi i kiedy popsuję się ta sielanka u Gabi i Wojtka
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i czekam na następny
7 u Andrzejka już czeka ;*
OdpowiedzUsuńhttp://just-love-nothing-else-matters.blogspot.com/2015/06/rozdzia-7_6.html
Cholera... jak ja was kocham :*
OdpowiedzUsuńale tak serio, te wasze kłótnie i przekomarzania są zajebisty :D mogłabym czytać ich i czytać :D widać po nich, że jesteście dobrymi przyjaciółkami :D
A co do rozdziału to... świetny, piękny, zajebisty :D (pisze bez składu i ładu ale to akurat u mnie normalne :D)
Dlaczego mam jakieś dziwne wrażenie, że Tośka trochę namiesza pomiędzy Wojtkiem a Gabrysią??? >. < to właśnie ja i moje chore podejrzenia XD
Ja tam bym chciała żeby Tośka (kocham to imię) była z Kamilem :) chyba do siebie pasują, w końcu połączyło ich nie odwzajemnione uczucie :)
Wszystko wyjdzie w praniu :)
Kocham i całuje :* :* :*