Kiedy Kamil razem z Antoniną opuścili mieszkanie Bielszczanki, Włodarczyk leniwie opadł na kanapę tuż obok swojej dziewczyny. Był może nie zdenerwowany, co miał za złe Gabrysi, że nie powiedziała mu o tym, co jest między Iwanowną a Kwasowskim. Z Tośką od czasu imprezy kończącej sezon nie pałali do siebie sympatią i Wojtek obawiał się o swojego przyjaciela.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał.
Gabriela uchyliła powieki i spojrzała na siatkarza.
-O czym?
-Że Tośka i Kamil.. noo.. - nie mogło przejść mu to przez gardło. - .. są razem.
-Bo sama do końca nie wiedziałam.
-Kochanie.. Ja wiem, że ostatnio nie mam najlepszych relacji z Tośką i nie mam pojęcia czym to jest spowodowane. Wiem też, że to Twoja przyjaciółka, ale na litość boską, boję się o Kamila.
-Przecież ona go nie zje. - dziewczyna zaśmiała się głośno.
Bał się przyznać, co tak naprawdę czuje. Bo tak w rzeczywistości obawiał się, że Kamil już po prostu nie będzie miał dla niego czasu.
Gabrieli nie dawały spokoju relacje Wojtka i Tośki. Nie wiedziała jednak o co chodziło. Wszystko zmieniło się po imprezie kończącej sezon. Już wtedy Iwanowna była nie w sosie i mało brakowało, a w ogóle nie zjawiłaby się w Bełchatowie. Husko była świadoma, że siatkarz za wiele informacji jej nie udzieli, bo sam nie miał pojęcia co jest grane. Leżąc w łóżku rozmyślała nad swoją przyjaciółką. Chciała jej pomóc. Postanowiła delikatnie z nią porozmawiać.
Bezczynnie wpatrywała się w sufit. Było kilka minut po północy, w rogu sypialni z głośników płynęła cicha, spokojna muzyka, a ona sama rozmyślała nad swoim związkiem z Wojtkiem. Byli ze sobą już rok. Krótko. Jednak ona wiedziała, że chce spędzić z nim resztę życia. Zawsze, gdy wypiła o kilka kieliszków wina za dużo - najczęściej działo się to w towarzystwie Iwanownej - spędzała długie godziny nad rozmyślaniem o sensie życia. Paradoksalne. Bała się, że kiedyś po prostu zabraknie obok niej Wojtka; że od niej odejdzie, znajdzie inną i z inną będzie szczęśliwszy. Wielokrotnie mu o tym mówiła. Ten wtedy zawsze śmiał się cicho.
-Znów myślisz o tym jak to będzie? - zapytał lądując swoim ciałem na wielkim sypialnianym łóżku tuż obok szatynki. Dziewczyna nieznacznie kiwnęła głową. - Spokojnie. Nie odejdę od ciebie, nie pokocham innej i z żadną inną nie będę szczęśliwszy bardziej jak z tobą.
-Wojciech.. - powiedziała oficjalnie. To znaczyło tylko jedno: mówiła bardzo poważnie. - Ja wiem, że może wypiłam trochę za dużo tego wina... Ale obiecaj mi, że to ty będziesz tym jedynym, tym na śmierć i życie..
-... i że będziesz matką moich dzieci i razem się zestarzejemy.
-Tak.
-Obiecuję.
W piątkowy wieczór w mieszkaniu Antoniny, według umowy, pojawili się Gab z Wojtkiem oraz Kamil. Iwanowna delikatnie uśmiechnęła się na widok przyjaciół, mimo że widziała ich kilka godzin wcześniej. Jej twarz ukryta jednak była pod niewidzialną maską. Była zdenerwowana. Husko od razu to wyczuła.
-Gab, idźcie do kuchni. Zajmij się nimi. - poprosiła właścicielka mieszkania.
-Co się dzieje?
-Ryśka, błagam.
Dziewczyna razem z siatkarzami udała się do wspomnianego pomieszczenia. Przechodząc przez próg, ujrzała go w salonie. Właśnie jego. Tego, który spieprzył całe życie Tośce. Jej usta szeroko się rozwarły, jednak szybko ogarnęła sytuację i razem z przyjmującymi zamknęła się w kuchni. Ledwo usiedli przy małym stoliku, a z salonu padały słowa w języku rosyjskim. Kamil automatycznie podniósł się i już chciał wkroczyć do akcji, ale Gabriela w porę go zatrzymywała.
-Co tu się, kurna, dzieje?! Gabi, ty wiesz. - Włodarczyk spojrzał wyczekująco na swoją dziewczynę.
Szatynka westchnęła. Nie wiedziała czy powiedzieć im o całej sytuacji. Bała się, że źle ją zrozumieją. Obawiała się także reakcji Kwasowskiego. Jej bielski sąsiad nie wytrzymywał. Emocje wzięły nad nim górę i już nawet nie próbował ich skrywać. Husko podjęła decyzję - najwyżej będzie się tłumaczyć Iwanownej.
-Ten chłopak... to Borys. Ex Tośki.. Jest Rosjaninem.. Byli razem odkąd pamiętam.. Myślałam, że są szczęśliwi. Na takich wyglądali. Byłam niemalże pewna, że przez byle błahostkę nie zrezygnują z siebie.. I pewnego dnia.. Tośka nakrywała go w łóżku z jej matką. Ot, cała historia. - spuściła głowę.
-O kurwa.. - Kamil głośno wypuścił powietrze.
Wojtek przytulił dziewczynę jeszcze mocniej do siebie, jakby chciał pokazać, że on nigdy by jej tego nie zrobił. Husko pogłaskała go po policzku i delikatnie pocałowała. Kwasowski przyglądał się tej scenie. Marzył o takie miłości. Wiedział też, że za jakiś czas będzie tak z Tośką. Był tego pewny.
Równo o godzinie dziewiętnastej Gab, Wojtek i Kamil stali pod jednym z większych katowickich klubów. Przyjechali do stolicy śląskiego na koncert Rasmentalism. Jedynie Tośka nie poszła z nimi. Stwierdziła, że to nie muzyka dla niej. A trójka przyjaciół wręcz uwielbiała Sitarza i Kraszewskiego. Gabriela mocno ściskała w swoich drobnych dłoniach trzy bilety wstępu.. Wojciech i Kamil stali zaraz za Bielszczanką i cierpliwie czekali na wejście do klubu. Następne trzy godziny były czasem zrelaksowania się przy naprawdę dobrej muzyce. Długo czekali na taką okazję. Kwasowski niesamowicie cieszył się, że w końcu udało im się wyjść na miasto i po prostu spędzić razem czas. Żałował tylko, że nie było przy nich Antoniny. Rozumiał jednak Kazankę i szanował jej decyzję.
Przed dwudziestą trzecią pojawili się w kolejnym pubie na placu Miarki. Przysiedli się do znajomych, których od razu rozpoznali i zaczęli rozmawiać. Rozmowa się kleiła, piwo znikało z kufli. Włodarczyk jakby chcąc pokazać przed wszystkimi mężczyznami w sali, że Gabi to jego kobieta, ciągle skradał jej buziaki, przytulał do siebie, a po północy przeszedł samego siebie, bo gdyby tylko mógł, zebrałby rzeczy i natychmiast pojechał do mieszkania i zdarł z Husko ubrania. Dziewczyna tylko śmiała się na zaloty Włodarczyka i oddawała małe pieszczoty, jakby w tym samym celu, co siatkarz.
Kamil chyba nie miał ochoty na imprezowanie. Ciągle nerwowo rozglądał się po sali. Szukał Iwanownej.
-Widzę Tośkę. - Gabi wskazała na grupkę ludzi pod wiszącym na ścianie lustrem. Kwasowski już poderwał się i chciał iść do przyszłej ekonomistki, jednak przyjaciółka go zatrzymała. - Daj się jej bawić. Ona naprawdę nie jest teraz w formie, daj jej odetchnąć.
*
Dzień po obronie prac...
Kamil obudził się pierwszy. Czuł ciepły oddech przy swojej szyi. Antonina spała wtulona w niego. Wspomnienia wspólnej nocy spowodowały uśmiech na jego twarzy. Spojrzał na blondynkę. Mamrotała coś przez sen. Była taka niewinna i bezbronna w tej chwili. Cienka kołdra, którą była przykryta, spadała leniwie z łóżka odsłaniając kawałek nagiego ciała dziewczyny. Kwasowski delikatnie przykrył z powrotem Antoninę, ucałował jej głowę i prawie bezszelestnie wstał z łóżka. Postanowił przyszykować dla niej śniadanie i zjeść je wspólnie z blondynką w jego łóżku.
Krocząc w kierunku piekarni, spotkał Gabrielę. Na jej widok się uśmiechnął. Pierwszy raz odkąd poznał Husko, jego serce nie zabiło szybciej, a jego samego na początku bardzo ten fakt zdziwił, a następnie niezmiernie ucieszył. Uświadomił sobie, że Antonina całkowicie nim zawładnęła i ta świadomość, że pierwszy raz nie musi martwić się o to, że robi coś przeciwko swojemu najlepszemu przyjacielowi, dodawała mu skrzydeł.
Gdy Kwasowki wszedł do swojego mieszkania, usłyszał najpierw huk, a następnie kilka bluzg w języku sąsiada zza wschodniej granicy. To Antonina próbując zdjąć swój biustonosz z żyrandola, spadła z łóżka Kamila i byle jak przykryta kołdrą, leżała po upadku na ziemi.
- Mógłbyś? - wskazała na żyrandol zaraz po tym jak wszedł do sypialni. - Mimo wszystko jestem za niska.
Przyjmujący zaśmiał się pod nosem, podał dziewczynie rękę i pomógł jej wstać. Antonina usiadła na łóżku i przyglądała się bielszczaninowi. Po chwili siedział obok niej, a czarny koronkowy biustonosz leżał między nimi. Blondynka przechyliła się do tyłu i bezwładnie opadła na łóżku, podtrzymując ręką kołdrę. Kamil przyglądał się jej uważnie. W momencie oparty na łokciach leżał obok Iwanownej.
- Chodź z nami na ten koncert. - usłyszała. Oczy Kamila skupione były na niej.
- Tłumaczyłam ci wczoraj, że nie lubię takiej muzyki. Bez sensu, abym z wami szła. Przyjdziecie po koncercie na Mariacką i wszyscy będą zadowoleni.
- Byłbym bardziej gdybyś poszła tam ze mną. - Antonina głęboko nabrała powietrza. - Dobrze, już nic nie mówię.
Kwasowski położył głowę na brzuchu dziewczyny. Zaczęła ręką przeczesywać jego gęste, ciemne włosy. Przymknął oczy. Na jego twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.
- Dobra, panie Kwasowski, muszę się zbierać.
- Nigdzie cię nie puszczę. - zawisnął nad nią. Zaczął całować jej szyję, policzki, usta. Antonina cieszyła się z obecności chłopaka.
- Ja naprawdę muszę jechać do Katowic. - powiedziała z trudem. Chłopak wsparł się na dłoniach i spojrzał jej w oczy. Uważnie przyglądając się Kazance, w końcu zapytał:
- O co chodzi?
- O nic, po prostu muszę już wracać.
- Mieliśmy jechać wszyscy razem dopiero wieczorem.
- Muszę z kimś się spotkać.
Przyjmujący podniósł się z łóżka i wyszedł z sypialni. Antonina westchnęła. Z torby, która znajdowała się obok łóżka, wyciągnęła białe bokserki i szybko je na siebie założyła. Koszulę Kamila, która leżała na ziemi, zapięła byle jak na sobie i niechętnie poszła poszukać Kwasowskiego.
Stał w kuchni przy ekspresie do kawy. Podeszła do niego, stanęła na palcach, a swoje ręce ułożyła na jego ramionach, przytulając się do niego od tyłu. Policzkiem dotykała jego pleców.
- Jesteś zły? - chłopak chwycił jej ręce i splątując palce Kazanki ze swoimi, sprawił, że ta znalazła się między nim, a kuchennym blatem.
- Nie jestem. - przytulił ją mocno. - Szkoda, że nie chcesz mi zaufać.
Około południa Iwanowna była już w swoim mieszkaniu znajdującym się nie daleko centrum Katowic. Czekała na matkę, która chciała z nią porozmawiać. Poranna wiadomość od ojca wybiła Kazankę totalnie z rytmu. Nie miał zamiaru wracać do Polski, nic go tutaj nie trzymało. Antonina była dorosłą, niezależną kobietą. Pomimo iż bardzo brakowało jej ojca, wiedziała, że lepszy dla niego będzie powrót do ojczyzny, niż życie w Polsce. Małżeństwo jej rodziców było fikcją odkąd tylko pamiętała. Byli ze sobą ze względu na nią.
Ubrana w białą sukienkę nerwowo chodziła po mieszkaniu. Kiedy usłyszała dźwięk domofonu, automatycznie otworzyła. Zdziwiła się, przecież jej matka doskonale znała kod do klatki. Pomimo iż nie utrzymywały ze sobą kontaktu, zdarzyło się w przeciągu ostatnich dwóch lat, że jej matka sprawiała jej wizyty. Z reguły kończyły się tak samo, a wtedy jedyną osobą która potrafiła ogarnąć Antoninę, był nikt inny jak Gabriela. Iwanowna otworzyła drzwi. Przed jej oczyma stał wysoki brunet, a jego niebieskiego oczy były pełne nadziei. Na widok mężczyzny, zrobiło się jej gorąco.
- Co Ty tutaj robisz?
- Chciałbym porozmawiać. Mogę? - niepewnie wpuściła go do mieszkania.
Nie minęło dużo czasu, kiedy Borys zdążył ją uświadomić, że to on chciał się z nią zobaczyć, a nie jej matka. Kolejną falę wyznań miłosnych i przeprosin przerwało głośne pukanie do drzwi. Iwanowna wstała pośpiesznie, z kanapy i otworzyła drzwi.
- Gab, idźcie do kuchni, zajmij się nimi.
- Co się dzieje? - przyjaciółka przeszywała ją wzrokiem, gdy z salonu wyłonił się były partner Kazanki, jej usta przybrały kształt okręgu.
- Ryśka, błagam.
Gabriela siedziała na kolanach Wojtka i wstawała z nich za każdym razem, aby uniemożliwić Kamilowi wyjście z pomieszczenia, w celu sprawdzenia, co tam się dzieje.
Kłótnię Antoniny z Borysem wszyscy doskonale słyszeli, jednak ze względu na to, że ta dwójka rozmawiała ze sobą w ojczystym języku, nie wiele rozumieli z szybkiej wymiany zdań.
Wojtek z Kamilem nie wiedzieli za bardzo, kim jest dość starszy od Antoniny mężczyzna i co tak właściwie ma właśnie miejsce w pokoju obok.
Kiedy Borys, pod silnym naciskiem Antoniny, opuścił w końcu mieszkanie, dziewczyna otworzyła małą szufladę znajdującą się w salonie i wyciągnęła z niej papierosy. Z półki, która w tym momencie znajdowała się nad jej głową, wzięła paczkę zapałek. Na jej nieszczęście w tym momencie Gabriela razem z resztą weszła do największego pomieszczenia w małym mieszkaniu, aby sprawdzić czy wszystko w porządku.
- Tośka! - krzyknęła Gabriela. - Przecież rzuciłaś, uspokój się i daj mi to.
- Gab, nie truj, dobrze? Zajmij się Włodarczykiem czy Kwasowskim, jak tam chcesz, ale mi daj spokój. - wszyscy patrzyli na blondynkę i nie dowierzali. Gabriela obróciła się napięcie, zaraz po tym jak Antonina weszła na balkon i zaciągnęła się papierosem. Szatynka poszła do kuchni. Kwasowski poszedł za nią. Włodarczyk z kolei postanowił poważnie porozmawiać z właścicielką niewielkiego mieszkania, znajdującego się na jednym z większych osiedli Katowic.
Weszli do jednego z klubów znajdujących się na placu Miarki. Mały klub usytuowany w starej kamienicy, przyciągał studentów z różnych kierunków. Klimatyczne dwie sale, wypełnione były ludźmi. Na czarnej skórzanej kanapie, która znajdowała się niedaleko baru, siedzieli znajomi blondynki. Kwasowski z Gabrielą od razu ich rozpoznali. Wymijając bawiących się ludzi podeszli do grupki mężczyzn, którzy siedzieli w towarzystwie dwóch kobiet. Po przywitaniu się z nimi, usiedli obok nich. Włodarczyk od razu zamówił dla siebie i dla Gabrieli piwo imbirowe. Kwasowski, zajęty poszukiwaniem Antoniny, przyglądał się tańczącym ludziom na parkiecie. Gabriela pociągnęła go za koniec koszulki, dotykając przez przypadek jego umięśnionego brzucha. Zapewne jeszcze kilka dni wcześniej jego serce zaczęłoby szybciej bić za sprawą dotyku dziewczyny, w tej chwili jednak nie poczuł nic. Popatrzył na Gabrielę, a ta przysuwając się do niego powiedziała:
- Widzę Tośkę. - palcem wskazała na bawiące się po środku parkietu dwie blondynki. Bez trudu rozpoznał Iwanowną. Chciał wstać i podejść do niej, lecz Gabriela go zatrzymała. - Daj jej się bawić. Ona naprawdę nie jest teraz w formie, daj jej odetchnąć.
***
Em: Nareszcie koniec. Serio. Rozdział, który do tej pory pisało mi się najgorzej. Było z nim mega dużo problemów (czytaj: pisanie kilku, nie mających ze sobą nic wspólnego, wątków, chronologia, a potem weź to, człowieku, zbierz do kupy).
Nie wytrzymuję z Win.
Mamy miesiąc! I 10 tysięcy wyświetleń. Dziękujemy!
Dziś tak specjalnie na małą rocznicę :)
Win.: Jeszcze żyję, ale wcale nie mam się dobrze.
ps. WYTRZYMAŁYŚMY MIESIĄC.
cud.
ja ją kiedyś zabije.
Nie wytrzymuję z Win.
Mamy miesiąc! I 10 tysięcy wyświetleń. Dziękujemy!
Dziś tak specjalnie na małą rocznicę :)
Win.: Jeszcze żyję, ale wcale nie mam się dobrze.
ps. WYTRZYMAŁYŚMY MIESIĄC.