Idealna niedoskonałość

Idealna niedoskonałość

niedziela, 8 maja 2016

XXXI. Witam cie, kochanie, w Nowym Jorku!

Obudziła się i spojrzała za okno. Pogoda była piękna. Szybko zerwała się z łóżka i ściągnęła z Wojtka kołdrę. Dobrze wiedziała, że siatkarz jest typem śpiocha i każdą wolną chwilę spędza na śnie. Mimo to z uśmiechem pozbyła się z niego okrycia.
-Wstawaj śpiochu! - krzyknęła wskakując na przyjmującego. - Dzisiaj lecimy!
Włodarczyk podniósł leniwie lewą powiekę i spojrzał na szatynkę. Jej roześmiane oczy, zmierzwione włosy, szeroki uśmiech... krótkie czarne spodenki i koszulka sięgająca za piersi, opinające zgrabne ciało... powodowały, że Wojciech wcale nie miał ochoty wrócić do krainy snu. Poderwał się i oparłszy na łokciach, uważnie przyjrzał się Gabrieli.
-Będzie super. - zapewnił z uśmiechem, a po chwili pocałował dziewczynę.
-Jak tak dalej pójdzie to nie zdążymy na lotnisko.
-Co ja poradzę, że...
-... że zebrało ci się na amory. - zaśmiała się, a Włodarczyk wykrzywił usta.
-Skoro tak uważasz...

Lipcowe słońce przebijało się przez szklane ściany warszawskiego Okęcia. Gabriela wyłożyła swoje długie nogi na krzesełkach naprzeciw niej i sięgnęła po telefon, by choć trochę zająć sobie czas w oczekiwaniu na Wojtka. Włodarczyk poszedł po kawę do lotniskowej kawiarenki, ale ślad po nim zaginął i nie wracał już od ponad dwudziestu minut. Kiedy w końcu pojawił się na linii horyzontu, Husko odetchnęła z ulgą. Po chwili siatkarz dołączył do niej i wręczając kubek z zielonym rysunkiem królowej, zrobił niemrawą minę.
-Co jest? - zapytała.
-Albo miałem zwidy, albo widziałem matkę Tośki...
-Skąd ty wiesz, jak wygląda matka Tośki?
-Kiedyś pokazywała mi zdjęcia... Nie wiem, co jest grane...
Gabriela spojrzała przed siebie, ale zaraz później przeniosła wzrok na chłopaka i położyła dłoń na jego dłoni.
-Nie martw się. Wszyscy damy radę.

Godzina punkt dwudziesta pierwsza wylądowali na John F. Kennedy International Aiport w Nowym Jorku. Godzinę później wsiadali już do nowojorskiej taksówki i kierowali się w stronę hotelu. To miasto żyło nocą. Wymęczeni długą podróżą samolotem wreszcie dostali się do miejsca ich tymczasowego pobytu. Szybko odebrali klucze do pokoju i podążyli w kierunku lokum.
-Witam cię, kochanie, w Nowym Jorku! - zaśmiał się siatkarz kładąc obok dziewczyny na wielkim sypialnianym łóżku.
Gabriela obróciła głowę w jego stronę i uśmiechnęła się lekko. Ten, widząc jej szczęście, ułożył prawą dłoń na delikatnym policzku szatynki i lekko pogłaskał. Zmęczenie odeszło na bok. Podniósł swoje ciało i usiadłszy na nogach Gabrieli, schylił się, a następnie łapczywie wpił w jej usta. Ręka błądziła pod ciemnym t-shirtem, oddechy stawały się coraz szybsze.
-Kocie... rano nie będziesz miał siły wstać...
-Nie mam treningu, mogę leżeć cały dzień.
Nie minęła minuta, a Gabriela nie miała już na sobie koszulki. Przyjmujący składał na biuście dziewczyny miliony pocałunków, a ona sama mocowała się z zapięciem jego spodni. Spojrzała mu w oczy.
-Uzależniasz mnie.

Wakacje w Nowym Jorku miały być tylko krótkim odpoczynkiem, bo przecież miesiąc później mieli wylecieć do słonecznej Italii. Para spędziła jeszcze tydzień w mieście Wielkiego Jabłka, zwiedzając najciekawsze jego zakątki, zaczynając od Brooklynu, przez Manhattan, a kończąc na Bronxie. Kilka dni później oboje znajdowali się już na lotnisku w Warszawie i odbierali swoje bagaże. Podróż do Lubina zajęła im kilka godzin i na parę minut przed osiemnastą byli już w mieszkaniu.
-Tęskniłam za tym. - rzuciła od niechcenia Gabriela widząc leżące na podłodze kartony, które czekały na wywiezienie ich do Bełchatowa. Włodarczyk zaśmiał się pod nosem.
-Rozmawiałem wczoraj z Piechockim. Dostałem adres nowego mieszkania. - podał szatynce kartkę, którą wcześniej wyciągnął z portfela.
-Żartujesz?
-Nie.
Husko spojrzała na małą kolorową karteczkę, na której widniało kilka liter. Z uśmiechem podniosła wzrok na Wojtka i przytuliła się do niego mocno.
-Dobrze wrócić do nowego-starego mieszkania.

*

-Kamil, ja nie chcę mieć dzieci. To kara za to, że chciałam pozbyć się Saszy. Kiedy miałam ustalony już termin... długo się jeszcze wahałam. Bo mimo tego, że tak cholernie mnie to wszystko bolało, przywiązałam się do tej małej istotki... - przyznała, wycierając oczy.
-Jeśli mi tylko pozwolisz, będę przy tobie, Tosia.

Następny dzień nie był tak słoneczny jak poprzedni. Z nieba, które przykryte było chmurami, padał deszcz. Dwójka - Kwasowski i Iwanowna, stali na peronie bielskiego dworca i wyczekiwali pociągu do Wrocławia. Kamil nie wiedział jak się zachować. Nocna rozmowa z Kazanką nadal mocno odbijała się głośnym echem w jego głowie do tego stopnia, że siatkarz nawet nie potrafił porządnie skleić zdania. Patrzył tylko cały czas gdzieś w dal i tylko przytakiwał na słowa Iwanownej.
-Pozwolisz mi do siebie dzwonić.. pisać? - zapytał niepewnie.
-Dlaczego miałabym ci nie pozwolić?
-Nie wiem. Wolę zapytać...
Kazanka przystanęła na ciemnym betonie. Poprawiła na głowie ciemny kapelusz i stanęła bliżej siatkarza.
-Kamil, mimo tego wszystkiego, co się stało, chciałabym żebyśmy mieli normalne relacje. Jak kiedyś. Bo choćbym chciała nie potrafię wymazać tych wszystkich chwil z pamięci.
Czy przyjmujący się przesłyszał? Antonina zszokowała go. Zerknął niepewnie na Kazankę, ale gdy upewnił się, że mówiła to jak najbardziej poważnie, przytulił ją do siebie.
-Toś... Zrobię wszystko, żeby tylko było jak najlepiej.
Spojrzał w oczy dziewczyny, które w tym momencie przepełnione były bólem. Miał wrażenie, że Kazanka zaraz się rozpłacze. Zawahał się. Spojrzał w dal i przemyślał szybko wszystkie za i przeciw. Zdecydował się. Znów zerknął na blondynkę i schyliwszy się, musnął delikatnie jej ust. Nie poczuł sprzeciwu. Pogłębił pocałunek, obejmując w pasie dziewczynę. Po chwili oderwał się od niej i przykładając czoło do jej czoła, szepnął ciche Kocham cię, Toś. Iwanowna uśmiechnęła się lekko w stronę Kwasowskiego, jednak nie odezwała się. Stanęła na palcach i całując szybko Kamila, popędziła w stronę stojącego na torze pociągu.
Dałaś mu nową nadzieję...

Kolejnego dnia zachowanie Antoniny nadal nie dawało spokoju Kamilowi. Jej nagła zmiana zastanawiała Kwasowskiego i nie mogąc znaleźć logicznego wyjaśnienia, zadzwonił  do przyjaciela. Włodarczyk także nie wiedział, co się działo z Iwanowną, bo sam nie miał z nią kontaktu od jakiegoś czasu, jednak polecił siatkarzowi, by utrzymywał z Kazanką kontakt, ale nie za częsty, bo inaczej dziewczyna po raz kolejny się zrazi. Idąc za radą Wojtka, jeszcze tego samego dnia wybrał numer Antoniny i czekał na połączenia.
-Wiesz... - powiedziała po kilku minutach rozmowy. - Niby wszystko już wróciło do normy... ale czegoś mi brakuje.
-Co masz na myśli?
-Tęsknię za Rosją... za ojcem...
Kwasowskiego przeszedł prąd. W jego głowie zrodziła się obawa, że Kazanka wyleci do Petersburga.
-... i za tobą... - przyznała, choć w duchu modliła się, by Kamil tego nie usłyszał. - Kamil... Mam ochotę na pizzę...

Było kilka minut po osiemnastej. Trzy razy zapukał do dębowych drzwi, a po chwili ujrzał Kazankę. Uśmiechnął się szeroko i z uśmiechem na ustach przywitał dziewczynę. Nieco zdziwiona Iwanowna wpuściła Kwasowskiego do swojego wrocławskiego mieszkania i pozwoliła, by ten pocałował ją w policzek.
-Wychodzisz gdzieś? - zapytał wskazując na owiniętą ręcznikiem głowę blondynki i skierował się ku salonowi.
-Yy... No...
-Cześć. - przyjmujący usłyszał charakterystyczny męski głos, który z pewnością nie należał do jego przyjaciela.
Spojrzał na siedzącego na kanapie Malinowskiego. Atakujący Cuprum życzliwie uśmiechnął się w jego stronę, a Kamil stał zdezorientowany między salonem a przedpokojem. Nie wiedział, co jest grane, a co najważniejsze, co, do cholery, Mateusz Malinowski robił w mieszkaniu Iwanownej
-Przeszkadzam? - zerknął na dziewczynę z niemałym zakłopotaniem.
-Co prawda mieliśmy iść na miasto... ale jak przyjechałeś to idziesz z nami. - uśmiechnęła się w jego stronę i zniknęła w łazience.
Kamilu... Wytrzymaj z nim w jednym pomieszczeniu, a wszystkie grzechy zostaną ci odpuszczone... 

***

Kto ukradł mi wenę?
Dla znalazcy przewiduję nagrodę!

Miał być wczoraj, ale uradowana powrotem Czaudera do Bielska nie byłam w stanie napisać choćby słowa. Dziękuję.

Pozdrawiam!
Em.

6 komentarzy:

  1. Co Malina robi u Tośki ja się pytam?
    Em. no.. tak pięknie było i..
    ehh..mam tylko nadzieję, że Mateusz nie namiesza zbytnio? Inaczej Emma się nim zajmie :D
    Buziaki i do nastepnego :)
    Tylko plisssss nie spindol czegoś:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Mateusz ? A co Ty tu robisz ? No ładnie. Em nooo ma być Tosia & Kamil !
    Za mało tego cudownego Wojciecha i Gabrieli ! Kcee wieecej ! :D
    Zapraszam na mojego Wojunia ♥
    Weeeenyyy przesyłam ^^
    Toś♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na kolejny ;)
      Zapraszam do mnie na nowy rozdział ;)
      Toś♥

      Usuń
  3. A ja mam na to wytłumaczenie :) Wojtek przysłał Mateusza, żeby sprawdził, czy u Tośki wszystko ok :)
    No przecież inaczej być nie może.
    I strasznie podoba mi się sielanka u Wojtka i Gab.
    A Czauder, no dzień mi zrobił. Mignęło mi coś w sobotę, ale nie mogłam znaleźć nigdzie potwierdzenia. Niech wraca, bo BBTS go potrzebuje.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze świetny rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest kontynuacja, zapraszam serdecznie.
    http://czas-wrocic-do-gry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń