Stos nieuzupełnionych dokumentów marketingowych stale rósł, a Gabriela nijak nie potrafiła skupić się na swojej pracy. Myślami była na trybunach lubińskiej hali, przyglądając się poczynaniom Wojtka. Tęskniła za nim. Szczerze za nim tęskniła. Brakowało jej jego ciepła, przytulenia, krótkiego pocałunku. Leniwych poranków spędzonych w ramionach przyjmującego, wspólnych posiłków, wyjazdów. Spojrzeń w oczy. Bycia. Z rozmyśleń wybudził ją Maciek.
-Coś się dzieje? - zapytał stawiając przed dziewczyną kubek gorącej herbaty.
-Ech... Mam problemy... jak każdy.
-Gab... Idź do domu. Półtorej godziny temu powinnaś skończyć pracę.
-Nie mam po co tam wracać.
-Jest w pół do czwartej. Już dawno powinnaś była stąd wyjść. Chłopaki zaraz zaczynają trening.
-Może masz rację... - wstała pociągnęła z oparcia szary kardigan. Zarzuciła go na siebie, zebrała rzeczy i żegnając się z dyrektorem, opuściła biuro.
Podążała długim korytarzem hali pod Dębowcem w kierunku wyjścia. Mimo mrozu panującego na zewnątrz nie przejęła się byle jak i nie do końca zapiętą kurtką, brakiem rękawiczek i nawet czapki. Na Podbeskidziu nieprzerwanie od ponad tygodnia panowały temperatury poniżej zera. Szklanka na drodze wdawała się we znaki kierowcom i nawet na parkingu na Karbowej siatkarze oraz sztab wielokrotnie wpadali w mały poślizg.
Pogrążona w myślach Garbiela zmierzała już do wyjścia, kiedy usłyszała czyjeś kroki tuż kilka metrów za nią. Nie odwróciła się. Nie chciała, bowiem, zostać zatrzymana, jak mniemała, przez któregoś z siatkarzy. Pragnęła jak najszybciej opuścić budynek hali. Dopiero kiedy usłyszała swoje imię zwolniła tempa. Nie odwracając się tępo wpatrywała się w szklaną ścianę, przez którą doskonale widziała zalegający przed wejściem śnieg.
-Spieszę się. - spojrzała na zegarek, a potem przeniosła swój wzrok na chłopaka.
-Jedziesz już do domu?
-Tak. To coś ważnego?
-W sumie.. W sumie to chciałem ci tylko to dać. - Kamil nieśmiało podał Gabrieli teczkę z logiem BBTSu.
Husko zdjęła z teczki gumkę i składając pobieżnie litery odczytała napis na śnieżnobiałej kartce formatu A4. Zgoda na przetwarzanie wizerunku oraz danych osobowych do celów marketingowych BBTS Bielsko Biała. Szybko przypomniała sobie do czego ta umowa była potrzebna i po chwili do głowy przyszła jej akcja promocyjna z kalendarzami na następny rok.
-Wszystkie? - zapytała.
-Tak, wszystkie. Ale przelicz. Zobacz czy wszystko jest okej. Ty się lepiej na tym znasz. - Kwasowski podszedł do dziewczyny i stając bardzo blisko niej, sięgnął do teczki i przejrzał kilka formularzy. Mruknął coś pod nosem i kiedy chciał już zamknąć dokumenty szybko zwrócił twarz w stronę dziewczyny i spojrzał w jej błękitne oczy. - Moglibyśmy się spotkać dziś wieczorem?
-Niby po co?
-Tak. Po prostu. Nie ukrywam, że tęsknię za tobą. - założył jej niesforny kosmyk za ucho i potarł zewnętrzną stroną palców blady policzek.
-Jak na razie, Kamil, to my jesteśmy tylko znajomymi z pracy. I zostaw mnie.
Gabriela poprawiła lekko jasną chustkę i rzucając chłopakowi beznamiętne spojrzenie wyszła z budynku.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem po treningu, Kwasowski podjął kolejną próbę kontaktu z Włodarczykiem. Kolejną bezskuteczną. Kiedy po piątym nieodebranym połączeniu raz spróbował zadzwonić do Antoniny i ta także nie odebrała, Kamil dał za wygraną. Rzucił telefon na miejsce obok na kanapie i dopiero wtedy zauważył stojące na półce zdjęcie w czarnej ramce. Byli na nim we czwórkę. Dziewczyny w skąpych strojach kąpielowych, on i Wojtek w krótkich spodenkach. Wszyscy stali po kolana w gorącym morzu Śródziemnym szczerząc się do aparatu. Pamiętał dokładnie tamte chwile - to, kiedy Tośka z opóźnieniem do nich dołączyła, ich późniejszą kłótnię, poważną rozmowę z Włodarczykiem...
-Jakim ty jesteś, Kwasowski, idiotą.. - westchnął sam do siebie.
Jego dom bez Gabrieli stał się pusty. Brakowało mu jej perlistego śmiechu. Witania, kiedy wpadała na niezapowiedzianą herbatę z dwoma łyżeczkami cukru. A czuł po kościach, że to dopiero początek całego zamieszania...
*
Dzwonek do drzwi uporczywie dawał o sobie znać. Antonina Iwanowna nie miała ochoty na jakiekolwiek wizyty, więc modliła się, żeby to był tylko kurier lub ktoś tego pokroju. Jednak jaki dostawca odwiedza klienta o tak późnej porze? Spojrzała na zegar wiszący w korytarzu łączącym przedpokój z salonem. Dochodziła dwudziesta druga. Jedyną osobą, która mogła odwiedzić Kazankę o tej godzinie był... Włodarczyk. Niepewnie uchyliła drzwi i ujrzała Wojtka. Wpuściła przyjmującego do środka, a sama udała się do łazienki.
-Tosia... - usłyszała delikatny głos siatkarza. - Wpuść mnie...
Zawahała się. Doszła jednak do wniosku, że Wojtek specjalnie dla niej jechał tyle kilometrów. Przekręciła klucz i wróciła do poprzedniej pozycji czyli usiadła na zimnych kafelkach i skuliła swoje ciało. Po chwili w pomieszczeniu już był chłopak. Na jasnych płytkach ujrzał cztery testy ciążowe. Wszystkie zrobione. I co gorsze dla Antoniny - na wszystkich widniały dwie kreski.
-Nie byłaś jeszcze u lekarza, nie? - zapytał kucając na przeciw Kazanki.
-Człowieku! Dwie godziny temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży, a ty mi się pytasz czy byłam u lekarza?! Jesteś nienormalny?!
-Tośka, uspokój się.
-Jak ja mogę być spokojna?! Jestem w ciąży w kretynem, który mnie zdradził! Dopiero co zaczęłam studia, będę musiała je skończyć. Kamila nie chcę znać. Ja ja sobie poradzę? Matki nie mam, a ojciec jest pierdyliard kilometrów stąd!
-Wiesz, że musisz powiedzieć Kamilowi... - bardziej stwierdził niż zapytał.
-Zapomnij.
-Dlaczego?
-Nie chcę go znać, nie rozumiesz tego?
-Tosia, ja was nie zostawię. Możesz na mnie liczyć.
Piętnaście minut później, kiedy Antonina siedziała pod puchowym kocem, a Wojtek przygotowywał jej kolację, emocje zaczęły schodzić z dziewczyny. Z jednej strony była zrozpaczona, nie wyobrażała sobie swojej najbliżej przyszłości. Z drugiej jednak cieszyła się, że Wojtek nie odtrącił jej i zaoferował swoją pomoc. Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk postawionego kubka o talerza na szklanym stole. Przyjmujący uśmiechnął się do niej życzliwie i usiadł obok.
-Echh.. Nie zabezpieczaliście się? - zapytał.
-Nie brałam tabletek regularnie...
-Jak można o takich rzeczach zapomnieć?
-Wojtek... Stres, sesja, stres, sesja... Nieprzespane noce. Mam mówić dalej? - westchnęła.
-Tosia, ja będę. W każdym momencie, w którym będziesz mnie potrzebować. Obiecuję ci to. - spojrzał na dziewczynę. - Wiesz... Ja cię przepraszam. Za to, co zrobiłem i za to, co powiedziałem. Byłem głupi. I chcę wszystko naprawić.
-Włodi... - użyła ksywki, dobry znak - to wszystko jest moją winą, a ty nie czuj się winny. Z Gab na pewno to naprawicie, bo nie znam drugiej takiej pary, która by tak do siebie pasowała. Widzę, jak za nią tęsknisz. No czemu do niej nie zadzwonisz?
-To trudne.. - odwrócił wzrok. - Potrzebujemy trochę czasu...
Osiemnasty grudnia był dobrym prognostykiem. Musiał być.
Nie ukrywał - ciąża Iwanownej spadła na niego jak grom z jasnego nieba. Ton, jakim dziewczyna przekazała mu informację był podobny do takiego, jakby to on sam miał zostać ojcem. Zostać ojcem.. Kwasu zostanie ojcem. Te dwa zdania ciągle przewijały się przez jego głowę. Mimo że Antonina powiedziała mu o tym trzy dni wcześniej, nadal nie mógł uwierzyć. Nierealna była dla niego wizja Kamila jako... taty. Wreszcie ustatkowany Kamil? Nie, to nie było możliwe.
Obiecał coś Kazance. Obiecał, że mu nie powie. Czy zrobił dobrze? Ciągle się nad tym zastanawiał. Doszedł jednak do wniosku, że pozwoli dziewczynie się oswoić z tą myślą. Obiecał ją wspierać i zaopiekować się nią i dzieckiem.
Zbliżały się święta. Bał się reakcji swoich bliskich, kiedy przyjedzie do Andrychowa sam. Najbardziej obawiał się reakcji mamy. Pani Dorota zawsze była bardzo wrażliwa, a Gabrysia była jej ulubienicą. Jednak tego, co stanie się w jego rodzinnym domu, nie mógł przewidzieć nigdy...
***
Bonjour!
Zacznę od Orzełka: kwalifikacji brak, ale kwalifikacja do kwalifikacji zdobyta!
Zapewne większość z Was podczas niedzielnego meczu wyglądała jak ja :D
Tokio będzie nasze! Tylko dlaczego, ciuwa, znów mecze o 5 rano, a ja będę wtedy na wycieczce szkolnej, 700 km od domu?!
Blog: Jak się podoba obrót sprawy?
Dit Te, powtarzam pytanie: czy Tośka kiedykolwiek spała z Włodim? ^^ Takie rzeczy Ci przychodzą do tej główki :3
Jak widać relacje Wojtek-Tośka wróciły w pewnym stopniu do normy. Niekoniecznie nastąpiło to w przypadku Gab i Kamila. Jaką wróżycie przyszłość?
Uwielbiam jak próbujecie wymyślić dalszy ciąg. Może się pobawicie?
Życzę miłego wieczoru i reszty tygodnia!
Przesyłam uśmieszek zazdrości dla tych, który od piątku (a raczej soboty) mają ferie... Ja na te luksusy muszę czekać do 15 lutego...
Koniec!
Pozdrawiam,
Em.
PIERWSZA <3
OdpowiedzUsuńEj no xd moja główka ma chwilami zawiechę i nie do końca ogarnia to co się wokół niej dzieje xd
OdpowiedzUsuńA wracając do rozdziału duży plus dla Wojtka, bo okazał się prawdziwym przyjacielem.
Szkoda tylko, że nie zdecydował się powiedzieć Kamilowi, że ten zostanie ojcem..ale co się odwlecze to nie uciecze..przynajmniej taką mam nadzieję xd
Czyżby Gab zaskoczyła Wojtka i zawitała u niego na Święta?? Chyba, że Kamil zaszczyci go swoją obecnością..
Chociaż jak znam Ciebie to pewnie wykombinujesz coś zupełnie innego i będę zbierała szczenkę z podłogi^^
Pisz szybko kolejny, bom syrasznie ciekawa dalszego rozwoju wypadków xd
Buziaki :*
No postawa Wojtka mi się spodobała. Fajnie, że nie zostawił Tośki samej i będzie wspierał ją i dziecko :3.
OdpowiedzUsuńUważam, że Kamil powinien wiedzieć, że zostanie tatą :).
Może wtedy wrócą do siebie albo Kwasu będzie chociaż odwiedzał swoje dziecko <3
Czekam na kolejny.
Zapraszam na moje blogi.
http://jedyna-milosc-jaka-znam.blogspot.com/
http://bez-ciebie-nawet-truskawki-sa-glupie.blogspot.com/
Buziaki :*
Dużo weny <3
Dobrze jest wejść tutaj w przerwie nauki do sesji i zobaczyć nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się postawa Wojciecha. Widzę poszedł po rozum do głowy, to się chwali ! Ja mam dziwne przeczucie, że Wojtek jednak powie Kamilowi. Nie wytrzyma i chyba mu powie. Ale bardziej ciekawi mnie fakt co się stanie w rodzinie Wojciecha. Czyżby jakaś rodzinna tragedia ?
Pozdrawiam, życzę miłego wieczoru :)