Gabriela szeroko uśmiechnęła się na widok śpiącego na kanapie Wojtka. Spędziła w łazience dosłownie dziesięć minut, a ten już zasnął. Ze stojącej w rogu salonu jasnej komody wyjęła szary koc i okryła nim ciało siatkarza. Wyglądał jak niewinne dziecko. Przy kanapie leżała jego klubowa torba, a na stoliku stała szklana statuetka. Gabriela pogłaskała chłopaka po policzku, a następnie wstała, by udać się do sypialni. Poczuła długie palce siatkarza na swojej dłoni.
-Zostań. - powiedział cicho.
-Chodź ze mną.
Na reakcję chłopaka Gab nie musiała długo czekać. Włodarczyk podniósł się z kanapy i złapawszy Husko za rękę udał się za nią do sypialni. Zdjął biały T-shirt, a następnie pozbył się jeansów. Odsunął ciemną pościel i wślizgnął się na miejsce obok Gabrieli. Przytulił się do jej pleców, okrytych koszulką bełchatowskiego klubu. Mimo że dziewczyna posiadała jego strój z nowego klubu, miała sentyment do Skry. Mimowolnie splotła palce z palcami siatkarza i życząc dobrej nocy zasnęła.
Nawet nie spodziewała się, że te niecałe trzy dni z chłopakiem miną tak szybko. Nim się obejrzała wracała już z Lubina, a obok niej siedział Kamil. Był jakiś śmieszny. Mało się odzywał, co było do niego niepodobne, wydawał się być zamyślony... Zupełnie jakby miał jakiś problem. Co jakiś czas Gabriela spoglądała na przyjaciela kątem oka. Ten utkwił swój wzrok za szybą, a palcami lewej dłoni nerwowo obracał na swoim kolanie komórkę. Dopiero kiedy zamiast jechać dalej autostradą, skręciła na centrum Katowic, Kwasowski odwrócił się w jej stronę. Nie uczyniła tego samego w jego kierunku. Pogłośniła radio i mocniej wcisnęła pedał gazu. Po piętnastu minutach zaparkowała samochód na parkingu pod miejscem, które dużo dla niej znaczyło. Wyłączyła silnik i spojrzała na obiekt. Wiązała z nim tyle wspomnień... Wysiadła z auta. Kamil, nie wiedząc, co ma zrobić, uczynił to samo i udał się za dziewczyną. Ta usiadła na schodkach i rozejrzała się po słonecznych Katowicach. Mimo końcówki listopada pogoda była naprawdę ładna. Zaraz koło Husko pojawił się siatkarz. Utkwił wzrok w swoich czarnych nike i jakby szukał w głowie odpowiednich słów.
-Po co tu przyjechaliśmy? - zapytał w końcu.
-Kiedy mam gorszy dzień, nic mi nie wychodzi i czuję, że coś się dzieje, przyjeżdżam tu.
-Jeździsz to Katowic, żeby posiedzieć sobie pod Spodkiem? - zadrwił.
-Kamil, co się dzieje?
-Co się ma dziać? - położył się na jasnych płytkach. - Wszystko jest w jak najlepszym, kurwa, porządku.
Gabriela wyjęła z małej torebki paczkę cienkich L&M. Wyjęła jednego szluga i wsadziła go sobie do ust. Podała otwartą paczkę Kamilowi, ale ten odmówił.
-Przyjaźnimy się. Wiem, kiedy się coś z tobą dzieje.
-Gab... co ja mam ci powiedzieć? Że na każdym kroku powtarzam Tośce, że ją kocham, a ona ma to kompletnie gdzieś? Że bywa, że nie odpisuje mi na wiadomości? Że czuję, że to koniec czegoś, co tak naprawdę dobrze się nie zaczęło..? - Gabriela słuchała Kwasa z uwagą. Nie przerwała mu ani słowem i czekała, aż skończy swoją wypowiedź. - Może to paradoksalne, ale jestem zazdrosny, że Wojtek tam jest. Że w każdym momencie, może się z nią spotkać... Wiem, to nie jest normalne.. ale jak ona całe te dwa dni w kółko powtarzała Wojtek to, Wojtek tamto? Kiedy w jej sypialni znalazłem jego bluzę? - wyliczał. - Kiedy przeglądając fejsa widzę post w cudownym nastroju z użytkownikiem Wojtek Włodarczyk? Gab... Wszystko jest tak naprawdę w porządku tylko wtedy, kiedy ja do niej pojadę. My już nawet nie rozmawiamy. Kiedy ona jest we Wrocławiu, a ja w Bielsku nasze relacje nie istnieją. Nie ma ich. I to mnie boli.
Cały czas leżał na posadzce i wpatrywał się w dach Spodka. To miejsce było magiczne. Głupio postąpił, że wyśmiał dziewczynę. Czekał na jej reakcję. Gabriela wpatrywała się w Oko Miasta. Po jej policzku spłynęła jedna łza. Cicho pociągnęła nosem, a Kamil poderwał się i usiadł obok niej.
-Ej, nie płacz...
-Wiesz, co Tośka przeżyła... Ona buduje swoje zaufanie...
Tylko na tyle było ją stać. W głowie siedziało jej tylko jedno: to, że Wojtek tam jest. Kwasowski westchnął cicho, a po chwili spojrzał w jasne oczy szatynki. Oparł swoje czoło o skroń dziewczyny i delikatnie objął ją w pasie. Husko nie wiedziała jak odebrać ten gest. Bała się, że Kamil znów robi małe kroki w jej stronę. Siatkarz po chwili wyciągnął z kieszeni jeansów telefon i odblokował go.
-Selfie pod Spodkiem?
*
Antonina siedziała na kanapie w swoim małym mieszkaniu, a otaczało ją morze notatek. Kawa zdążyła już dawno ostygnąć, a ciągle szczekający pies sąsiadki z naprzeciwka wyprowadzał ją z równowagi. Czasem żałowała, że podjęła się kolejnych studiów. Nauka ją wykańczała, ostatnimi czasy nie potrafiła się na niczym skupić. Jej myśli krążyły wokół Kamila, za którym szczerze tęskniła. Obawiała się, że Kwasowski może źle odczytać jej zachowania. Iwanowna od nowa budowała swoje zaufanie i potrzebowała czasu.
Kiedy myślała, że już zwariuje nad tabelkami długości większej niż ktokolwiek by się spodziewał, zadzwonił telefon blondynki. Niechętnie spojrzała na wyświetlacz. Gdy ujrzała zdjęcie uśmiechniętego Kamila, sama mimowolnie uniosła kąciki ust. Przesunęła palcem bo zielonej słuchawce, przyłożyła smartfona do ucha i stanęła przy oknie.
-Cześć, kochanie! - zawołał radośnie.
-Cześć.
-Co jest? - chłopak od razu wyczuł słaby nastrój Kazanki.
-Nic.. Jestem po prostu bardzo zmęczona. Nauka mnie wykańcza...
Przyjmujący nie chciał za bardzo uwierzyć dziewczynie. Miał wrażenie, że nie była z nim do końca szczera. Obawiał się, że może to mieć związek z jego przyjacielem.
-Tosia, kocham cię. - wyznał.
-Wiem, wiem...
Nastąpiła krępująca cisza. Iwanowna wiedziała, że Bielszczanin czeka na to samo z jej strony. Nerwowo wystukiwała palcami nieznany jej rytm na salonowym parapecie. Głośno westchnęła.
-Kamil, ja nie chcę obietnic. Wiem, że ty oczekujesz, że ci to powiem.. ale ja na razie nie potrafię. Nie po tym, co zrobił mi Borys. Z resztą, Kamil.. ja ci to tłumaczyłam... Nie chcę się powtarzać.. - cicho dokończyła to, co chciała przekazać siatkarzowi, a następnie czekała na ruch z jego strony. Przez dłuższy czas odpowiadała jej jednak cisza. - Kamil?
Pik. Pik. Pik.
-I takim oto sposobem się rozłączył. - westchnęła opierając głowę na ramieniu Włodarczyka.
-Tosia... Musisz też zrozumieć Kamila..
Kazanka gwałtownie wstała z kanapy. Podeszła do okna i spojrzała na pogrążoną w ciemności panoramę Lubina. Ułożyła dłonie na gorącym kaloryferze chcąc w ten sposób ogrzać swoje ciało. Zaraz obok niej pojawił się Wojtek.
-To nie tak. - powiedziała stanowczo.
-Musisz go zrozumieć. Jemu też brakuje bliskości.
-Wojtek... Nie raz ze sobą spaliśmy. - ugryzła się w język. Miała mu tego nie mówić. Nie chciała wyjść na taką, która wchodzi pierwszemu lepszemu do łóżka, albo lepiej - chciała się pocieszyć, po tym co zrobił jej Borys. - Znaczy... Jemu chodzi o te cholerne dwa słowa, których ja nie potrafię przepuścić przez gardło.
Przyjmujący był w szoku. Choć tak na prawdę to czego mógł się spodziewać... Byli parą, więc logiczne było to, że ze sobą sypiali.. Jego wzrok nadal skupiony był na jednym z oświetlonych budynków za oknem. Powoli analizował słowa Iwanownej. Każde z nich jak ślimak przetoczyło się przez jego głowę. Szukał właściwego rozwiązania.
-Jedź do niego. Kamil czeka na jakiś ruch z twojej strony. Jeśli sama od siebie przyjedziesz, będzie wiedział, że ci na nim zależy. Zauważy jakiś, mały, bo mały, ale ruch z twojej strony. Bo zależy ci, prawda?
-I to jak cholera...
Jak poradził jej siatkarz, tydzień później spakowała się do małej walizki i wsiadła w pociąg jadący do Bielska Białej. W sercu Podbeskidzia była po dwudziestej. Prosto udała się do mieszkania Kwasowkiego, szczerze ciesząc się na ich spotkanie. Do domu Kamila miała swoje klucze. Nie miała więc problemu, by dostać się do środka, nawet gdyby siatkarza nie było. Przekręciła klucz w zamku i szybko znalazła się w przedpokoju. W kuchni paliły się żarówki pod wiszącymi szafkami, a na środku salonu leżała kamilowa koszula. Attonina rozejrzała się niepewnie po mieszkaniu. Dalej, na stoliku stały dwa kieliszki i w połowie opróżniona butelka czystej. Spojrzała w stronę drzwi do sypialni. Były zamknięte. Tego, co za chwilę miało ją spotkać, nie spodziewała się w życiu...
***
Bo co poniektórzy narzekają na brak akcji.
Pozdrawiam z Katowic!
Em.
***
Bo co poniektórzy narzekają na brak akcji.
Pozdrawiam z Katowic!
Em.