Apogeum wściekłości Gabrieli nastąpiło, kiedy na piętnaście minut przed odprawą Antoniny nie było jeszcze na łódzkim lotnisku. Husko chodziła w tę i z powrotem, Kamil ze zdenerwowania obgryzał paznokcie, a Wojtek siedział niewzruszony na swojej walizce i z rozbawieniem obserwował zaistniałą sytuację. Telefon Iwanownej wyłączony był od dobrej godziny. Dziewczyna Włodarczyka odliczała w spokoju do dziesięciu ciągle spoglądając w kierunku drzwi wejściowych. Zostały dwie minuty. Dwie minuty dzieliły ją od tak upragnionych wakacji w Hiszpanii z chłopakiem i przyjaciółmi.
-To nie ma sensu. Mówiłem, że to wszystko nie ma sensu. - zrezygnowany Wojtek wstał i ciągnąc swoją walizkę udał się w stronę terminala. Gabriela i Kamil spojrzeli na siebie. W tym momencie dziewczynie przyszedł sms. Wiem, że mnie w tym momencie znienawidzisz, ale dziś nie lecę. Dołączę do was za kilka dni. Wszystko wytłumaczę, jak się spotkamy. Zadzwoń, gdy będziecie na miejscu. Ucałuj Kamila. Przepraszam, A. - Idziecie czy nie?
-Tośka napisała, że nie może dziś lecieć. -oznajmiła Husko. - Dołączy do nas na dniach.
-Cóż tak?
Włodarczykowi widać było, że spodobała się zaistniała sytuacja. Kamil nie był tak optymistycznie nastawiony. Szybko wyciągnął z kieszeni swój telefon i wybrał numer Iwanownej. Na nic. Komórka była znów wyłączona. Zrezygnowany wyciągnął rączkę ze swojej torby i ciągnąc ją za sobą dołączył do przyjaciół.
Wczesnym popołudniem trójka stała przed madryckim lotniskiem i oczekiwała na dalszy transport. Gab męczyły myśli, w których główną bohaterką była Tośka. Bała się, że się coś stało. Może wrócił Borys? A może matka? Nieco uspokoiła się, gdy Wojtek przyciągnął ją za rękę do siebie i mocno przytulił.
-Uspokój się. - szepnął. - Przecież nic jej nie będzie i za kilka dni przyleci..
-Wiem, że dla ciebie mogłaby w ogóle nie przyjeżdżać, ale mam dziwne przeczucie, że coś się stało!
-Kochanie, ile to razy Tośka wywinęła nam jakiś numer, hm? - faktycznie. Dużo było takich sytuacji. - Przyjedziemy do hotelu, odpoczniemy.
-Zapomnij! - zarzekła się widząc jak Włodarczyk charakterystycznie porusza brwiami. - Seksoholiku, ty jeden!
-Jedziemy?
Piękna pogoda, szum morza, piękne widoki. Czego chcieć więcej? Gabriela postawiła bosą stopę na gorącym piasku i poprawiła kremowy kapelusz na głowie. Obejrzała się za siebie, gdzie Wojtek razem z Kamilem szli pochłonięci rozmową. Uśmiechnęła się na widok zadowolonych przyjaciół. Zrozumiała, że Kwasowski skontaktował się z Antoniną i było wszystko w porządku. Odetchnęła z ulgą. Podbiegła do swojego chłopaka i ciągnąc go za rękę i okręciła się wokół niego.
-Tu jest cudownie! - zawołała.
Włodarczyk zaczął się głośno śmiać. Podniósł Gab kilkanaście centymetrów nad ziemię i udał się w kierunku wody. Powoli wszedł do morza i postawił dziewczynę na dnie tak, że woda sięgała im do połowy łydek. Kamil rozsiadł się pod palmą i obserwował przyjaciół.
-Cieszę się, że tu jesteśmy. - szepnął przyjmujący i pogładził swoją dużą dłonią policzek dziewczyny.
-Tak naprawdę zostały nad dwa tygodnie razem...
-Kadra to nie koniec świata. Szybko wrócę. - zapewnił, a Gabriela uśmiechnęła się nikle. - Mogę mieć do ciebie prośbę? Nie rozmawiajmy o siatkówce. Cieszmy się po prostu sobą. Są wakacje.
***
Przed wyjazdem...
Iwanowną obudził szorstki zarost przyjmującego na swojej twarzy. Leniwie otworzyła oczy. Kwasowski ubrany w ciuchy, w których przyjechał poprzedniego wieczoru, stał nad Kazanką. Mimowolnie uśmiechnęła się do niego.
- Nie chciałem Cię obudzić. Muszę wracać do Bielska, pozałatwiać kilka rzeczy przed wyjazdem. - Iwanowna teatralnie zmarszczyła brwi.
- Jestem aż taka kiepska, że musisz cichaczem uciekać? - powiedziała z udawanym smutkiem w głosie. Wiedziała, że z samego rana chłopak będzie wracał do domu, mimo to chciała by jeszcze został. Kwasowski pokręcił głową i lekko zaśmiał się pod nosem. W sekundzie zawisnął nad blondynką. Spojrzał w niebieskie tęczówki słowianki i wsunąwszy rękę pod jej włosy, chwycił lekko powyżej karku dziewczyny. Dzieliły ich dosłownie milimetry, doskonale czuł lekko przyśpieszony oddech Iwanownej na swoich ustach.
- Antonino, jesteś najpiękniejszą, najwspanialszą i najseksowniejszą kobietą jaką kiedykolwiek miałem. Więc z łaski swojej.. nie pieprz głupot. - usta chłopaka spoczęły na nie wielkim czole dziewczyny. Poczuła przyjemny dreszcz, który przeszedł przez jej ciało. - Widzimy się za dwa dni.
Iwanowna nie chciała jechać na wspólne wakacje z Gab, Kamilem i Wojtkiem. Z jednego powodu - nie chciała oglądać i słuchać Włodarczyka. Miała go dość. Przyjmujący korzystał z każdej możliwej okazji, by uprzykrzyć jej życie i w efekcie końcowym nawzajem uprzykrzali je Gab i Kamilowi, którzy z reguły musieli ich rozdzielać, by sobie nie skoczyli do gardeł. Jednak obiecała Kamilowi, że pojedzie z nimi. Chciała nacieszyć się przyjmującym. Zwłaszcza, że stawał się dla niej kimś cholernie ważnym. Na trzy dni przed wylotem, stała na balkonie swojego mieszkania. Przyglądała się dzieciom bawiącym na pobliskim parku zabaw. Zazdrościła im tej sielanki, beztroski i miłości rodzicielskiej. Chociaż ciężko było jej to przyznać, czuła się okropnie samotna wiedząc, że jedyną osobą, którą ma i na której zawsze może polegać to Gabi. Mimo iż Kazanka była od niej młodsza, porozumiewały się niemal bez słów. Wzrok Antoniny przykuło auto wjeżdżające na osiedlowy parking. W zasadzie nie tylko jej, a wszystkich stojących w pobliżu ludzi. Nowy Hyundai Genesis wjechał na osiedle zwane gwiazdami. Antonina zamarła. Z auta na rosyjskich blachach wysiadł ten, któremu dwa lata temu miała zamiar ślubować wierność i uczciwość małżeńską. Dostrzegł ją i promiennie się uśmiechnął. Kazanka pośpiesznie weszła do wnętrza mieszkania. Kiedy usłyszała kroki dochodzące z klatki schodowej uchyliła drzwi wejściowe. Ku zaskoczeniu dziewczyny, Borys nie kierował się do jej mieszkania, lecz do mieszkania znajdującego się na przeciwko.
- Od dzisiaj będziemy sąsiadami, Iwa. - zimny dreszcz przeszedł przez całe jej ciało. Pękła i nie potrafiła zahamować swoich buzujących emocji. Mocno trzasnęła mahoniowymi drzwiami sprawiając, że omal nie wypadły z futryny.
Na dzień przed planowanym wylotem do Hiszpanii, Antonina stała na Placu Paryskim. Plecak ze stelażem wisiał na jej ramionach, a ta, pogrążona fotografowaniem wszystkiego co było warte uwagi, odrywała myśli od nowego sąsiada. Wiedziała, że Gabriela będzie na nią wściekła, gdy dowie się, że ta z nimi jednak nie leci. Chciała poprawić sobie humor po wydarzeniach ostatnich dni. Nie myśląc wiele spakowała już dawno nie używany plecak ze stelażem i udała się w samotną podróż do Hiszpanii. Celem było odwiedzenie Niemiec, Francji i Andory po drodze i w jak najkrótszym czasie, za jak najmniejsze pieniądze zobaczenie jak najwięcej było możliwe.
Późną nocą będąc już nieopodal granicy Francji z Andorą, Antonina łapała stopa. Ku jej uciesze, tir na rosyjskich blachach zatrzymał się i zaoferował pomoc. Na jej szczęście, mężczyzna w średnim wieku jechał właśnie na wybrzeże Costa Brava, gdzie miała spędzić wakacje razem z przyjaciółmi. Niewiele myśląc skorzystała z uprzejmości starszego o kilkanaście lat od siebie Rosjanina. W drodze napisała sms'a którego w niezmienionej formie wysłała zarówno do Gabrieli jak i do Kwasa.
Hey, jestem już 5 km przed granicą z Andorą.
Miły Pan zaoferował mi pomoc więc widzimy się na śniadaniu.
Tęsknie, A.
***
Em: Krótko, bo ani ja, ani Win nie mamy czasu, weny, chęci i ochoty. 80% moich aktualnych wakacji stanowi praca, także.. rozumiecie. Byle do 15 sierpnia!
Nie mam pojęcia kiedy mój Wojtek. Dziękuję, że czekacie na Jaśka, nawet nie wiecie jak bardzo chciałabym go w pełni rozpocząć, ale czas! Po prostu go nie mam. Planowany wrzesień. Może pierwszy na dobre rozpoczęcie roku szkolnego ;) Wrócę od okulisty (kocham NFZ) i wrzucam Johnngo ;)
Win. : Em, możesz mnie zabić, ale ja już nic nie wymyślę. Dziękuję za te dwa miesiące, ale chyba właśnie straciłam serce nie tylko do idealnych, ale do wszystkiego czego kiedykolwiek miałam.